Urszula Stachura trafiła pod opiekę lekarzy z Oddziału Klinicznego Urologii i Urologii Onkologicznej Szpitala Uniwersyteckiego z powiększonym pęcherzem. Pacjentka przez wiele tygodni była skazana na życie z cewnikiem, kilka razy dziennie wykorzystywanym do opróżniania pęcherza z zatrzymującego się w nim moczu. - To była dla mnie ogromna trauma, pół roku chodziłam z cewnikiem, sama go zakładałam - wspomina.
Nieprawidłowa praca pęcherza u Pani Urszuli miała związek z uszkodzeniem połączeń nerwowych pomiędzy tym narządem a rdzeniem kręgowym. Zespół uniwersyteckich urologów pod kierunkiem prof. dr hab. med. Piotra Chłosty zdecydował więc, że dla kobiety szansą na pełen powrót do zdrowia będzie innowacyjny zabieg tzw. neuromodulacji krzyżowej. Tego rodzaju terapię można wykorzystać do leczenia różnych schorzeń dolnych dróg moczowych - problemów z nietrzymaniem moczu czy trudności z jego opróżnianiem. Polega ona na umieszczeniu w obrębi korzeni nerwowych w odcinku krzyżowym rdzenia kręgowego specjalnej elektrody. - Jej zadaniem jest modelowanie sygnałów z zakresu korzeni nerwowych. Dzięki temu, pacjenci, którzy za często oddawali mocz, oddają go rzadziej, a ci, którzy mieli problem z jego regularnym oddawaniem, po wszczepieniu elektrody oddają go częściej i w większych ilościach - tłumaczy dr n. med. Mikołaj Przydacz z Oddziału Klinicznego Urologii i Urologii Onkologicznej SU.
Zabieg neuromodulacji składa się z dwóch etapów. Najpierw podczas krótkiej 1,5 godzinnej operacji, lekarze przez otwór w kości krzyżowej umieszczają elektrodę wewnątrz organizmu pacjenta i podłączają ją do zewnętrznego stymulatora odpowiadającego za generowanie odpowiednich impulsów nerwowych. Następnie chory przez 3-4 tygodnie testuje działanie takiego zestawu. Jeśli urolodzy ocenią, że przynosi on pożądane efekty, pacjent ponownie trafia na stół operacyjny, żeby medycy mogli wszczepić mu stały wewnętrzny stymulator. Jest on umieszczany w górnej części pośladka, ma rozmiary niewielkiej płaskiej baterii i pracuję przez 5-7 lat bez konieczności wymiany.
Do tej pory zabiegi neuromodulacji krzyżowej były wykonywane jedynie u pacjentów gotowych za nie zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych. Od niedawna za wszczepianie elektrod i stymulatorów płaci Narodowy Fundusz Zdrowia. - To otwarcie nowych drzwi dla wielu chorych, u których leczenie farmakologiczne jest nieskuteczne czy zbyt drogie i szansa na poprawę jakości życia w długoterminowej perspektywie – podkreśla prof. dr hab. med. Piotr Chłosta, kierownik Oddziału Klinicznego Urologii i Urologii Onkologicznej SU. - Zabieg jest bezpieczny i związany z mniejszym ryzykiem powikłań chirurgicznych niż np. wszczepienie zwykłego stymulatora pracy serca - dodaje.
Pani Urszula, która jako pierwsza w Polsce skorzystała z refundowanego wszczepienia elektrody, dzięki pomocy uniwersyteckich urologów odzyskała normalne życie. Czuje się bardzo dobrze, nie musi już kilka razy dziennie korzystać z cewnika, zamierza wrócić do pracy. Neuromodulacja krzyżowa na stałe dołączyła już do arsenału lekarzy z SU. Trwają kwalifikacje do zabiegów kolejnych chorych.
Kraków. Nowa siedziba Szpitala Uniwersyteckiego na ostatniej...
- Tak wyglądają porodówki w naszych szpitalach. Zobacz zdjęcia
- Tak wyglądają polskie szpitale psychiatryczne [zdjęcia]
- Sprawdź, jakich leków brakuje w aptekach!
- Nie masz ubezpieczenia? Tyle zapłacisz za pomoc lekarzy
- TOP 10 krakowskich ginekologów. Sprawdź, których lekarzy polecają pacjentki [RANKING]
- Zobacz, jak wyglądają najlepsze porodówki w Krakowie!
FLESZ - Nocowanie przy chorym w szpitalu za darmo
