Maleńczukowi grozi do roku więzienia, bo fiaskiem zakończyło się posiedzenie pojednawcze. Proces ma z oskarżenia prywatnego. 26-letni student informatyki Łukasz K. zarzuca mu naruszenie nietykalności cielesnej. Do sprawy po stronie pokrzywdzonego włączyła się prokuratura.
Do incydentu doszło 17 grudnia ubiegłego roku na Rynku Głównym w Krakowie, gdzie odbywała się pikieta pięciu osób z Fundacji Prawo do Życia. Pikietujący trzymali dwa transparenty, na których były zdjęcia płodów ludzkich z aborcji. Mieli też nagłośnienie i puszczali nagranie na temat usuwania ciąży.
W sąsiedztwie była demonstracja Komitetu Obrony Demokracji, w której brał udział Maleńczuk. Do tego punktu relacje obu mężczyzn są zbieżne, potem już nie.
Łukasz K. opowiadał w wtorek przed sądem, że padł ofiarą agresji nieznanej mu osoby, która głośno na niego krzyczała, wyrwała mu transparent, a potem bez powodu uderzyła pięścią w twarz.
Pikietujący kolega powiedział mu, że agresorem był 56-letni Maciej Maleńczuk. Poturbowany wskazał policjantom napastnika, ale mundurowi nie reagowali.
Wersja muzyka jest inna. Opowiadał, że podszedł do mężczyzny z plakatem, zapytał czemu tu stoi, a w odpowiedzi usłyszał wulgaryzmy z ust Łukasza K.
- Odepchnąłem go wtedy ręką w okolicach twarzy lub szyi. Nie zadałem ciosu pięścią - wyjaśniał Maleńczuk. Mówił, że odebrał zachowanie mężczyzny jako agresywne i zareagował tak, bo Łukasz K. przypominał mu napastnika, który przed laty, w tym samym miejscu na Rynku Głównym, zadał mu cios nożem w głowę.
Pokrzywdzony domaga się 5 tys. zł za krzywdę. Potwierdza, że mógł użyć wulgarnych słów, ale dopiero w reakcji na cios w twarz. Maleńczuk też złożył swój akt oskarżenie przeciwko Łukaszowi K.
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska