https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Miały wskazywać wolne miejsca parkingowe, ale wciąż nie działają

Arkadiusz Maciejowski
Takie małe, czarne czujniki zostały zamontowane na czterech krakowskich ulicach. Po kilku miesiącach zostały wyłączone
Takie małe, czarne czujniki zostały zamontowane na czterech krakowskich ulicach. Po kilku miesiącach zostały wyłączone Anna Kaczmarz
Urzędnicy wyłączyli wart pół mln złotych innowacyjny system i nie odpowiadają na pytanie, kiedy zostanie uruchomiony.

Coraz bardziej kuriozalnie wygląda sytuacja z systemem, który za pomocą specjalnych czujników i bezpłatnej aplikacji miał pomagać kierowcom znaleźć wolne miejsce parkingowe w Krakowie. Po kilku miesiącach działania - i to jeszcze z błędami - został wyłączony. I... nie wiadomo, kiedy zostanie uruchomiony ponownie. Urzędnicy - mimo zapewnień - nie potrafili bowiem udzielić nam żadnej konkretnej odpowiedzi. Na razie, zamiast „parkingowej rewolucji”, można mówić tylko o wielkiej klapie.

Problemy od samego początku

Wybrana przez urzędników firma Comarch już w grudniu 2016 roku rozpoczęła montowanie specjalnych czujników na ok. 280 miejscach parkingowych na pierwszych czterech ulicach w centrum miasta (Szlak, Warszawskiej, Ogrodowej i na części placu Matejki). To one mają wykrywać, czy miejsce parkingowe jest zajęte. Przez kolejne miesiące urzędnicy miejscy zaklinali jednak tylko rzeczywistość, regularnie podając informacje typu „budowa systemu jest na ukończeniu”, „Po dokonaniu wszystkich odbiorów tj. produktu bez uwag, zostanie on udostępniony użytkownikom”.

„Przełom” nastąpił dopiero w październiku 2017 roku. Dlatego wtedy, tuż po uruchomieniu systemu, ściągnęliśmy z internetu specjalną, darmową aplikację (nazywała się sPark Kraków), zainstalowaliśmy ją w telefonie i postanowiliśmy sprawdzić, jak działa. Szybko przekonaliśmy się, że w wielu przypadkach dezinformuje kierowców. Podczas trwającego zaledwie kilkanaście minut testu, kilka razy dostaliśmy błędną lub nieprecyzyjną informację. Tak było chociażby na ul. Warszawskiej. O godzinie 13.46 aplikacja wkazywała nam, że jest jedno wolne miejsce tuż przy kamienicy numer 12 (nieopodal skrzyżowania z ul. Ogrodową). W rzeczywistości było ono jednak zajęte. Podobnie sytuacja wyglądała na placu Matejki.

Ale równie szybko okazało się, że był to dopiero początek kontrowersji związanych z tym systemem, który miał stać się przecież początkiem „parkingowej rewolucji” w Krakowie.

W sierpniu 2018 roku Łukasz Gibała, prezes stowarzyszenia Logiczna Alternatywa zwrócił uwagę, że system przestał wskazywać kierowcom wolne miejsca parkingowe. -Ulice Krakowa to nie miejsce na buble. Obecne władze miasta powinny się nauczyć, że jeśli czegoś nie potrafią, nie powinny się tym zajmować. Pieniądze krakowskiego podatnika nie powinny być marnowane w ten sposób - mówił Gibała. Z kolei krakowscy urzędnicy tłumaczyli, że prace związane z wymianą rur, prowadzone przez Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w tym rejonie, zakłócały funkcjonowanie systemu. Kierowcom były pokazywane wadliwe informacje.

Od tego czasu minęły trzy miesiące, a czujniki nadal nie zostały włączone. Co więcej - jak sami zaobserwowaliśmy dwa dni temu - część urządzeń, m.in. na ul. Warszawskiej, została... zdemontowana. Zapewne dlatego, że już po tym, jak kilkanaście miesięcy temu zostały zamontowane, urzędnicy miejscy przeprowadzili reorganizację strefy płatnego parkowania. Zlikwidowanych została część parkingów, na których były zamontowane niektóre czujniki.

Obecnie nie działa też elektroniczna tablica, ustawiona na skrzyżowaniu ul. Warszawskiej i Szlak, która dodatkowo miała wyświetlać liczbę wolnych miejsc w okolicy. Co więcej - jak podkreślają kierowcy - nie jest dostępna już także darmowa aplikacja „sPark Kraków”, którą mogli wcześniej ściągać na telefon kierowcy. - System wskazywania wolnych miejsc był zapowiadany jako początek rewolucji, miał być rozszerzany na kolejne ulice, a zamiast tego jest „zwijany” - oburzają się kierowcy, z którymi rozmawialiśmy. - Sam niedawno zwróciłem uwagę, że ten system nie działa. A uważam, że to rozwiązanie mogłoby bardzo pomóc kierowcom, by nie musieli krążyć w poszukiwaniu parkingu, generując przy tym większy ruch na ulicach. Mam nadzieję, że szybko zostanie wznowiony. I, że pojawi się na większej liczbie ulic - mówi Tomasz Daros, przewodniczący Rady Dzielnicy I Stare Miasta.

Listę pytań - dotyczących m.in. tego, dlaczego wciąż kierowcy nie mogą sprawdzić w komórkach, czy na danej ulicy jest wolne miejsce - wysłaliśmy do magistrackiego biura prasowego już w środę rano. Przekazane zostały do Bartosza Piłata, przedstawiciela miejskiej spółki Miejska Infrastruktura. Zapewniał on, że odpowiedzi uzyskamy w czwartek. Tak się nie stało. Od urzędników nieoficjalnie usłyszeliśmy tylko, że część zamontowanych czujników musi zostać przeniesiona w inne miejsce. Wiele więc wskazuje na to, że system wart ponad pół miliona zł, nieprędko zostanie uruchomiony.

Comarch zapłaci kary?

Duże kontrowersje budzi nie tyko sam fakt, że system nie wskazuje kierowcom wolnych miejsc postojowych. Jak już informowaliśmy, Comarch powinien pierwotnie uruchomić go w ciągu 90 dni od podpisania umowy ze spółką Miejska Infrastruktura (MI). Termin minął w styczniu 2017 roku i nie został dotrzymany, bo przecież system po raz pierwszy został udostępniony kierowcom w drugiej połowie 2017 r. Władze spółki mają więc podstawę do naliczenia firmie Comarch kar umownych - zgodnie z pierwotną umową 0,1 proc. wynagrodzenia ogółem brutto za każdy dzień opóźnienia.

Cały kontrakt wart jest 546 tys. zł, zaś 0,1 proc. to 500 zł za każdy dzień opóźnienia. Teoretycznie więc kary mogłyby sięgać nawet ponad 100 tys. zł. Ale urzędnicy nie potrafili wczoraj odpowiedzieć nam też, czy zostały one naliczone i w jakiej wysokości. - Kwestia potencjalnych kar umownych jest nadal przedmiotem dyskusji pomiędzy stronami - poinformował nas z kolei Marek Wiśniewski z biura prasowego Comarch. O powodach „wstrzymania” systemu, który stworzyła jego firma, nie chciał rozmawiać.

Jak powinien działać system?

Cały system, którym objęte zostały jak do tej pory tylko cztery ulice w Krakowie, oparty jest na małych bezprzewodowych czujnikach wbudowanych w nawierzchnię jezdni. To one mają wykrywać, czy dane miejsce parkingowe jest zajęte, i przekazywać tę informację do systemu komputerowego. A kierowcy, po zainstalowaniu w telefonie darmowej aplikacji i wybraniu na mapie odpowiedniej ulicy, powinni widzieć, czy są na niej wolne miejsca.

Uruchomiona w październiku 2017 roku (obecnie jest niedostępna) aplikacja nazywała się „sPark Kraków” i była dostępna za darmo w sklepie Google Play. Można ją było zainstalować tylko w telefonach z systemem Android. Jej obsługa była łatwa. A oprócz zaznaczonych na czerwono zajętych miejsc, oraz na zielono wolnych miejsc parkingowych, podawała również informację m.in. o natężeniu ruchu na krakowskich ulicach.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Koniec z plastikiem - za 3 lata będzie nielegalny

Komentarze 19

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

p
pracownik
pewnie student nadzorujący projekt nie mógł doprosić się o podwyżkę i przeniósł się do innej firmy. Teraz trzeba przyjąc kolejnego na staż i niech się wdraża XD
w
wge
A z czyjej ,idioto
chyba ,że nie pracujesz
2ef
Nic nie rozumiesz
G.....z tego ,że się pobawisz telefonem chodzi o skuteczność rzeczywistą systemu parkowania pojazdów , czy to pomaga w znalezieniu miejsca . Moim zdaniem nie i są to pieniądze wyrzucone w błoto , przynajmniej w propagandowej motywacji zakupu urządzeń jaką podają oficjalnie urzędnicy .
Dla celów statystycznych dla urzędników jest przydatne ,ale ja bym pogonił zza biurek urzędników i tych co chodzą po korytarzach i jajami dzwonią z nudów na ulicę i wyjdzie to samo a pół bańki zostanie na potrzebniejsze rzeczy .
O
Oj
Pewnie chodzi o urzędniczą sławę .
Tak zwani młodzi gniewni ,co nie ma nic wspólnego z inteligencją , mianowani na stanowiska dyrektorskie od razu chcą pokazać ,że oni wszystko dotychczasowe poprawią .
Problem polega na tym ,że 30 lat temu ówcześni urzędnicy wprowadzili rozwiązania ,które przetrwały .....30 lat i nie trzeba ich poprawiać .
No to co maja zrobić ,żeby się pokazać .
Ano występować w mediach i pokazywać "genialne " osiągnięcia .A to kolorowe ekraniki w parkomatach ,funkcję wskazywania pogody ,testowanie elektrycznych hulajnog czy czujniki z tablicami . W tym samym czasie ,gdy trwa zabawa w nowinki i spotkania z dostawcami parkomatów wprowadzają nowe strefy płatnego parkowania tylko nie wiedzą ile jest miejsc postojowych ,jaki wskaźnik rotacji ,czy występuje deficyt miejsc (na podstawie odpowiedzi na pytania w przetargu) czyli nie wiedzą .....czy można w ogóle wprowadzać strefę płatnego parkowania (warunek ustawowy deficyt miejsc ,czyli wykazania tego deficytu w sposób bezsporny) .
Gwiazda mediów zamiast zarządzać płatnym parkowaniem nie wie nawet ,że z ok. 3000 sprzecznie z prawem wyznaczonych miejsc postojowych pobierają bezprawnie opłaty (ile to milionów i czy zwrócono parkującym te pieniądze ?)

Mało tego kolorowe ekraniki i nowe parkomaty tak zaabsorbowały władze miejskiej spółki parkingowej ,że przez 3 lata zapomnieli o realizacji celu do jakiego spółkę powołano czyli budowy parkingów .

Ktoś musiał mieć mocne plecy ,żeby pomimo wniosku radnych o rozwiązaniu spółki z uwagi na jej nieprzydatność nie dość ,że spółki nie rozwiązano to jeszcze jakiś czas utrzymał się na prezesurze .

Fachowiec to musiał być też z plecami nie lada ,skoro po wyrzuceniu z miejskiej spółki parkingowej został ........ekspertem konferencji zorganizowanej (przez .....miejską spółkę parkingową (?) i Politechnikę Krakowską na 30 lecie wprowadzenia zmian organizacji ruchu i pierwszej w Polsce strefy płatnego parkowania w Śródmieściu Krakowa (październik 1988r.)

Tak,to działo się na prawdę w Krakowie za rządów prezydenta Majchrowskiego
f
fe
System informacji o zajętości parkingów w centrum został wprowadzony w .......1993r. System ten informował o braku miejsc na parkingu w centrum i kierował na następny. Tablice z informacją parking wolny/zajęty były ustawione już przed mostem Dębnickim ,na ul.Łobzowskiej i na Alejach przy Muzeum Narodowym .

Skutek tego nowatorskiego na owe czasy w Polsce rozwiązania był jednak znikomy .Kierowcy nie rezygnowali z jazdy pomimo info ,ze parking zajęty twierdząc,że zanim dojadą to się miejsce zwolni i pomstując ,że było wolny a zanim dojechali już zajęty .

To było kilkadziesiąt lat temu i obecne rozwiązanie to nic nowego w systemie zarządzania parkowaniem. Być może było to nośne dla nieopierzonych prezesów ,którzy byli nastawieni na karierę i gwiazdorstwo w mediach i koniecznie chcieli zburzyć stare i sobie przypisywać sukcesy .Jakie sukcesy mamy właśnie przykład .

Takie rozwiązanie jest przydatne ,ale nie dla kierowców lecz zarządzających parkowaniem ,który dzieki czujnikom mają informację o zajętości miejsc ,ilości pojazdów czy ich wymienności (rotacji).
Pytanie tylko czy nas stać na takie rozwiązania i do czego są potrzebne skoro gołym okiem wdać ,że wszystkie miejsca są zajęte i każdy fachowiec wie ,że w centrum nic już nie można zrobić ,żeby zlikwidować deficyt miejsc postojowych chyba tylko zakazać ruchu lub podnieść opłaty za parkowanie do astronomicznych stawek.
U
Urzędas odpowiada:
teraz po wygranych wyborach możecie nas drodzy mieszkańcy cmoknąć w tą , no, w...
A
Andrzej
sPark Kraków wciąż działa pod adresem: spark.mi.krakow.pl
B
BJ
Tylko socjaliści takie bzdury mogą wymyślać. Wiadomo, nie za swoje pieniądze. W miejscach, które błyskawicznie są zajmowane przez parkujących oni montowali czujniki. Po co? Zabim sprawdzę w aplikacji, dojade do wolnego stanowiska i zaparkuję to to miejsce już dawno zostanie zajęte.
k
krakus
comarch zawalił, niech płaci kary.
Z
ZR
Aż siadłem. Wreszcie na tym forum głos nie tylko rozsądku, ale i wiedzy. Oczywiście, że smartfonowy system wskazywania pojedynczych wolnych miejsc to idiotyzm. Na pewno nie można w ten sposób zarządzać nadwyżką popytu na miejsca nad ich podażą. To zły, bo drogi i nieefektywny środek. Kropka.

W punkt trafia też uwaga o podniecaniu się nieistotnymi bzdurkami przy jednoczesnym ignorowaniu systemowych, poważnych problemów. Osobną sprawą jest to, że media zdają się równie bezkrytycznie podniecać tymi samymi bzdurkami.

Najwyraźniej to miał być kolejny przykład źle praktykowanego "partnerstwa" prywatno-publicznego. Wy nam zrobicie jakiś bajer, że niby pilotaż, wicie: 4 ulice, fajne ikonki i otoczka nowoczesności, a my wam damy publiczne piniążki. Żyć nie umierać. A potem Pan Prezes będzie się mądrzył i pouczał, jak to należy być przedsiębiorczym.
b
babcia malina
Tak bardzo tęsknicie za darmowymi pieroGami? Macie tylko miesiąc do darmowej wigiliii na Rynku.
j
ja
Nie sądziłem ,że KRAKÓW miasto Królów Polskich jest takie komunistyczne,zacofane,gnębione przez
nieudacznych ludzi.Macie co chcieliście niech was dalej skubią.
m
magister farmacji
Pytacie o nieustający ból du*y po wyborach na prezydenta Krakowa. Zalecam więcej maści i trollowanie wyłącznie na stojąco.
J
Jacek
Ha, ha, ha
Z
Zuzinka
Wyborcy Majchrowskiego mogą czuć się dumni ze swego głosowania gang nieudaczników.
Tak trzymać przy kolejnych wyborach! Tylko Majchrowski!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska