FLESZ - Branża transportowa tonie w długach

- Jak autobus stanie w korku, to bilety czasowe się nie sprawdzają. Bilet przystankowy byłby o wiele lepszy - przekonuje pan Paweł. Wiele podobnych komentarzy mieszkańców można znaleźć w mediach społecznościowych. - Jak przejadę 3 przystanki w 10 minut, to powinna być policzona połowa czyli 2 zł a nie 4 zł - uważa pani Agnieszka.
Takim oczekiwaniom nie odpowiada jednak system przygotowywany właśnie przez urzędników, który ma być uzupełnieniem oferty taryfowej. Chodzi o zastosowanie w tramwajach i autobusach urządzeń MTT, czyli systemu w międzynarodowym standardzie płatności zbliżeniowych w transporcie publicznym. Przy zamontowaniu takich urządzeń, gdy wchodzimy i wychodzimy z pojazdu komunikacji miejskiej, do urządzenia (podobnego do kasownika) przykładamy kartę płatniczą (albo telefon czy zegarek), a system wylicza nam optymalną opłatę za przejazd. Jeżeli czas przejazdu zajmie do 20 minut, to z naszego konta zostanie pobrana opłata za bilet 20-minutowy w wysokości 4 zł, jeżeli czas podróży będzie dłuższy to wyjdzie koszt biletu 60-minutowego w cenie 6 zł. Ale jeżeli danego dnia przejedziemy kilka razy i w podsumowaniu wyjdzie, że koszt podróży przekroczył cenę biletu dziennego, to system zaksięguje opłatę jak za bilet 24-godzinny za 17 zł. Nowy system ma działać tak, że opłatę pobiera na koniec dnia. Wcześniej trzeba oczywiście zarejestrować w systemie swoją kartę płatniczą.
Będzie jednak tak, że jeżeli przejazd daną trasą zgodnie z rozkładem zajmuje do 20 minut, ale przedłuży się np. do 25 minut z powodu korków, to system zaksięguję opłatę jak za bilet 60-minutowy, czyli 6 zł zamiast 4 zł.
- Dlatego uczciwym rozwiązanie wobec pasażerów byłoby pobieranie opłat za przejechane przystanki. Skoro planuje się wprowadzenie nowego systemu, to powinno się pomyśleć o biletach przystankowych - podkreśla Dominik Jaśkowiec (PO), przewodniczący Rady Miasta Krakowa.
Rząd dorzucił 33 mln zł na budowę linii tramwajowej do Górki...
Pamięta, że już w 2014 r. radni proponowali wprowadzenie opłat za liczbę przejechanych przystanków. Wtedy na skończyło się na analizach. Temat powrócił w lutym tego roku. Radny Łukasz Gibała, lider klubu "Kraków dla Mieszkańców", przygotował projekt uchwały w sprawie wprowadzenia biletów przystankowych. Uchwałę w tej sprawie co prawda przyjęto, ale dość znacząco ją zmodyfikowano (poprawką prezydenckiego klubu "Przyjazny Kraków"), aby w Krakowie pojawił się bilet dynamiczny, czyli forsowany właśnie system, który sam wyliczy nam najkorzystniejszą opłatę za przejazd.
- To jakiś krok do przodu w kierunku biletów przystankowych. Nie wyobrażam sobie, aby nowy system, na który miasto wyda pieniądze nie umożliwiał zastosowania takiego rozwiązania. Krakowianie nie mogą płacić za to, że tramwaj czy autobus stoi w korku. Gdy spóźnia się pociąg lub samolot, to pasażer z tego tytułu nie dopłaca, a nieraz może liczyć na odszkodowanie. W przypadku krakowskiej komunikacji jest na odwrót - zwraca uwagę radny Łukasz Gibała.
Przedstawiciele urzędu przekonują jednak, że przygotowywane rozwiązanie będzie bardzo korzystne dla mieszkańców.
- Jeżeli okaże się, że przez siedem dni musimy dojeżdżać do pracy i z powrotem np. z Nowego Bieżanowa do centrum, to wiąże się z zakupem dwóch biletów za 6 zł, to daje 12 zł dziennie, a w sumie 84 zł za tydzień. W takiej sytuacji system pobierze opłatę jak za bilet miesięczny dla mieszkańca za 80 zł i do końca miesiąca będziemy mogli jeździć już na ten bilet bez dodatkowych opłat - wyjaśnia Sebastian Kowal z ZTP.
Ta miejska jednostka ogłosiła obecnie dialog konkurencyjny dotyczący wprowadzenia nowego systemu, do którego może się maksymalnie zgłosić osiem firm. Do połowy przyszłego roku planowany jest przetarg i wybór wykonawcy, który będzie miał rok na wdrożenie systemu. Nowa technologia będzie się wiązała z koniecznością zainstalowania w pojazdach nowych kasowników. Po przetargu w przyszłym roku będzie można poznać kwotę, za jaką ma zostać wprowadzone nowe rozwiązanie.
- Oby nie skończyło się na tym, że miasto wyda wiele pieniędzy na nowy system, który nie zadowoli pasażerów tak, jak byłoby to w przypadku biletów przystankowych - komentuje Michał Drewnicki (PiS), wiceprzewodniczący RMK. - Proponowany obecnie system nie sprawi, że jak ktoś będzie chciał przejechać krótki odcinek w kilka minut, to zapłaci mniej niż za bilet 20-minutowy. A jak autobus stanie w korku, to co prawda nie trzeba będzie już iść do automatu i kupić kolejny bilet 20-minutowy za 4 zł, ale system policzy taki przejazd jak na bilet 60-minutowy za 6 zł - dodaje.
To, czego nie udało się wprowadzić w Krakowie, od siedmiu lat funkcjonuje w Poznaniu. Tam w ramach tzw. ,,T-Portmonetki” mieszkańcy posiadają specjalną kartę, którą mogą doładować. Przy wejściu do pojazdu przykładają kartę do czytnika. Po wyjściu z pojazdu robią to ponownie. W ten sposób automatycznie naliczana jest opłata za liczbę przejechanych przystanków. Łączne koszty zmiany systemu w Poznaniu wyniosły ok. 44 mln zł (część pieniędzy pozyskano z Unii Europejskiej).
Kraków. Tramwaj do Górki Narodowej: budują wielkie estakady ...
- Kiełbasa swojska, pieczona szynka, wędzony boczek prosto od rolnika. Drogo?
- Te znaki zodiaku w 2022 roku czekają wielkie zmiany!
- Wielka aukcja 44 aut odholowanych z ulic. Wiemy, ile zarobiło miasto
- Budowa trasy S7. Odcinek Widoma - Kraków zaczyna nabierać kształtów
- Najwięksi płatnicy podatku dochodowego w Krakowie. TOP 30 FIRM 2021