Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: "Na Kozłówce" nie chce sprzedać lokalu za złotówkę

Katarzyna Janiszewska
Tomasz Stokowski
Spółdzielnia Mieszkaniowa "Na Kozłówce" czuje się kompletnie bezkarna. Odmawia swoim lokatorom praw, które daje im sejmowa ustawa. Problem dotyczy wykupu mieszkań za symboliczną złotówkę.

Jeszcze do końca tego roku spółdzielnie mają obowiązek rozpatrzyć wszystkie wnioski w tej sprawie i - o ile lokator nie zalega z płatnościami oraz ma uregulowane sprawy własnościowe - musi przekształcić mieszkanie.

W spółdzielni "Na Kozłówce" jest jednak inaczej. Zarząd podjął uchwałę, że nie będzie tego robił...
Z takim właśnie problemem spotkała się Małgorzata Klepka. W maju złożyła wniosek o wykup mieszkania. Przez dwa miesiące nie było reakcji. W lipcu udała się do spółdzielni. Usłyszała, że jeśli chce odpowiedź na piśmie, musi zwrócić się z... prośbą na piśmie. - Specjalnie całą sprawę przewlekali, opóźniali - mówi pani Małgorzata. - Kiedy w końcu dostałam odpowiedź, decyzja była odmowna. Nie podano mi jednak żadnego uzasadnienia.

Lokatorka poszła na spotkanie z prezesem, żeby wyjaśnić sytuację. Dowiedziała się, że spółdzielnia nie będzie sprzedawać mieszkań "za złotówkę", bo zarząd podjął taką uchwałę, a poza tym pieniądze potrzebne są na remonty. - Moje mieszkanie nie jest zadłużone, nie ma żadnych przeszkód formalnych, aby je przekształcić - opowiada Klepka. - Pierwsze słyszę, aby uchwała spółdzielni była ważniejsza niż rządowa ustawa - dodaje.

Pani Małgorzata zażądała od spółdzielni, by przygotowała dokumenty niezbędne do przekształcenia oraz określiła kwotę, jaką powinna wpłacić. Do tej pory nie dostała odpowiedzi.
W spółdzielni "Na Kozłówce" nie zechciano z nami rozmawiać. - Nie połączę z prezesem naczelnym bo nie, ja pani nie będę tłumaczyć dlaczego - poinformowała Agata Gwiazda. - Można się zwrócić z pytaniem na piśmie, albo umówić na dyżur w przyszłym tygodniu. A jak lokatorce coś się nie podoba, niech idzie do sądu - poradziła sekretarka.

Prezes ds. technicznych był nieuchwytny od środy. Nie oddzwonił na podany przez nas numer.
Adwokat Wojciech Nartowski podkreśla, że spółdzielnia działając w ten sposób narusza prawo. - Akt prawa spółdzielczego nie stoi ponad aktem rządowym - zaznacza. - Mamy tu do czynienia z prywatą i uznaniowością. Lokatorka powinna zwrócić się z roszczeniem do sądu. Jego wyrok zastępuje oświadczenie woli. Niestety, postępowanie przed sądem nigdy nie jest szybkie i przyjemne, ani tym bardziej tanie - dodaje.

Marek Juszkiewicz, prezes Małopolskiego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych nie kryje wzburzenia. To nie pierwszy negatywny sygnał o SM "Na Kozłówce", jaki do niego trafia. - Przepisy prawa spółdzielczego mówią, że członek organu spółdzielni, który ogłasza nieprawdziwe dane - a tym jest podjęcie uchwały niezgodnej z prawem i przekonywanie lokatorów, że takie działanie jest uprawnione - podlega karze pozbawienia wolności do lat dwóch - wyjaśnia.

- Moim zdaniem można to nawet podciągnąć pod artykuł mówiący o działaniu na szkodę spółdzielni, bo przecież spółdzielnia, to lokatorzy. Tu zaś karą jest pozbawienie wolności do lat pięciu i grzywna - dodaje.
O tym, czy skierować sprawę do sądu, decydują jednak lokatorzy. A ci - zdaniem Teresy Mostowik-Stępień, wiceprezes Krakowskiej Grupy Obrony Praw Członków Spółdzielni Mieszkaniowych - zbyt rzadko biorą sprawy we własne ręce. - Nie wiedzą jak działać - mówi. - Z 5 tys. członków, na zebrania przychodzi 300, w większości poplecznicy prezesa. A gdyby ludzie się zjednoczyli, bez trudu mogliby odwołać źle działający zarząd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska