Windę do jednego ze swoich czteropiętrowych bloków dobudowała Spółdzielnia Mieszkaniowa "Na Kozłówce". Sześć lat temu i - jak się dowiadujemy - już dziś nie jest w stanie tego powtórzyć, choć na osiedlu zapotrzebowanie na takie inwestycje jest ogromne.
- Jedną dobudowaną w przestrzeni między schodami windą zaspokoiliśmy wtedy potrzeby pięciu osób z orzeczeniem o niepełnosprawności mieszkających w tym bloku - relacjonuje prezes SM "Na Kozłówce" Radosław Gruszka. Jak wskazuje, osoby niepełnosprawne mogą skorzystać z dofinansowania z PFRON nawet do 95 proc. wydatków na likwidację barier, przy czym obowiązuje maksymalny pułap finansowy. - Na jedną osobę było to wtedy ok. 54 tys. zł, więc dużo za mało, żeby kupić windę, która kosztuje ok. 300 tysięcy. Ale kiedy zebraliśmy te indywidualne dofinansowania dla kilku osób w jedną pulę, okazało się, że jest to kwota zbliżona do tej, jakiej potrzeba na zakup dźwigu - mówi prezes.
Budowę dźwigu na os. Na Kozłówce dofinansował Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej ze środków Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON). Natomiast z funduszu remontowego bloku pokryty został koszt związany z dostosowaniem budynku do wprowadzenia dźwigu w tzw. duszy schodów.
Rozwiązanie nie było doskonałe, bo - jak się okazało - rodziło duże konflikty. Umowy z MOPS dotyczące windy podpisały konkretne osoby niepełnosprawne, które uzyskały dofinansowanie, a korzystać z niej chcieli wszyscy. Winda była na kluczyk. W umowach zapisane było zobowiązanie utrzymywania trwałości zastosowanego rozwiązania przez pięć lat. W końcu jednak ono wygasło i obecnie winda jest tak przerobiona, że służy całemu blokowi.
- Od tamtego czasu jednak zmieniły się procedury i dziś nie pozwalają już na uzyskanie dofinansowania dla rozwiązania, które jednym urządzeniem zaspokajałoby potrzeby wielu osób niepełnosprawnych w budynku wielomieszkaniowym. A szkoda, bo byśmy takie inwestycje kontynuowali - podkreśla prezes Radosław Gruszka.
Przedstawiciel krakowskiej spółdzielni wylicza, że większość jej bloków jest 4-piętrowych. Przepisy nie wymagały (i nadal nie wymagają) budowania ich z windami. Natomiast każdy z nich można by doposażyć w dźwig - w jednych zamontować go w środku, w innych "dokleić" go na zewnątrz.
- Tylko że u nas jest 46 takich bloków, po kilka klatek, i trzeba by na ten cel znaleźć z 70 mln złotych. My takich pieniędzy nie mamy - mówi prezes SM "Na Kozłówce". Dodaje, że dobudowa wind jest nie do udźwignięcia przez lokatorów, jeśliby cały koszt dźwigu rozłożyć na mieszkania - zwłaszcza że parter nie będzie zainteresowany finansowaniem. Gdy założyć, że w bloku z trzema mieszkaniami na każdej kondygnacji zrzucą się na windę piętra od 1. do 4., koszt na jedno mieszkanie wyniesie 25 tys. zł. - Kto takie pieniądze wyłoży? Nikt - kwituje prezes Gruszka.
Urzędnicy obecnie odsyłają spółdzielnie do rządowego programu Dostępność Plus oraz Programu wyrównywania różnic między regionami III - zapewnienie dostępności w wielorodzinnych budynkach mieszkalnych. Ten ostatni funkcjonuje od 2020 r., zrodził się właśnie z potrzeby dofinansowań do wspólnych wind - inwestycja musi zapewnić dostępność do co najmniej dwóch lokali, w których mieszkają osoby z niepełnosprawnością narządu ruchu o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności. Jednak krakowskie bloki mogą z tych programów zyskiwać windy z dofinansowaniem na poziomie 30 procent (maksymalnie 165 tys. na jeden projekt) i korzystać z preferencyjnych, niskooprocentowanych pożyczek z możliwością częściowego umorzenia (do 40 proc. wartości inwestycji).
- To wciąż nie jest 95-procentowe dofinansowanie, z jakim nam udało się wprowadzić windę. Takiego programu potrzeba - przekonuje prezes SM "Na Kozłówce".
Bolesław Meluch, wiceprezes fundacji Krajowy Instytut Gospodarki Senioralnej, przekazuje, że według szacunków potrzeba ok. 25 tysięcy wind w całym kraju, w starszych budynkach 3- i 4-piętrowych.
- Są potrzebne olbrzymie pieniądze, jakich np. w programie Dostępność Plus nie ma, bo udostępnione środki dla BGK (bank zarządza funduszem programu - red.) wyniosły tylko 40 mln zł. Przydałyby się solidne dopłaty do kredytów zaciąganych przez spółdzielnie lub wspólnoty mieszkaniowe. W pomoc mogłyby się włączać samorządy, ale im teraz brakuje pieniędzy, oszczędzają. Wszyscy zajmują się w tej chwili tematem kosztów energetycznych, a nie dobudowy wind. Niestety, to nie będzie teraz priorytet - uważa Bolesław Meluch.
Krakowski magistrat, który zapytaliśmy, czy gmina rozważa uruchomienie programu dopłat do dobudowy wind, odpowiada, że zgodnie z przepisami ustawowymi gmina nie może realizować lub dofinansowywać remontów, modernizacji lub przebudowy części wspólnych budynków wielorodzinnych, w tym dobudowy wind na nieruchomościach niebędących jej własnością. Urzędnicy wyliczają też, że na terenie Krakowa jest około 1700 bloków należących do spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych.
- Według aktualnych danych 77 proc. budynków wielorodzinnych na terenie miasta nie ma windy. Biorąc pod uwagę powyższe liczby, nawet w przypadku pojawienia się nowych instrumentów prawno-finansowych, skala potrzeb przekracza możliwości finansowe gminy - przekazuje Małgorzata Tabaszewska z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa.
Bolesław Meluch z KIGS zaznacza, że gminy nie powinny się odżegnywać od wspierania takich działań. Jego fundacja prowadziła badania w Warszawie, w jednej ze spółdzielni na Grochowie, i ustalono, że 65 proc. lokatorów stanowią osoby, które wprowadziły się w latach 60. A więc mają już swój wiek i ograniczenia w poruszaniu się. Dla nich czwarte piętro to jak zesłanie.
- Są miasta, które do dobudowy wind troszkę dopłacają. To nie jest zadanie własne gminy. Ale senior zadowolony, aktywny, chcący wychodzić na zewnątrz, korzystający z infrastruktury kulturalnej, społecznej, aktywności fizycznej - to senior, jaki powinien być preferowany przez władze gminy. Więźniowie 4. piętra są mało aktywni, zapadają na zdrowiu, coraz bardziej zapadają się w sobie, są wykluczeni. A w przypadku osób starszych i z niepełnosprawnością jest to szalenie istotne, żeby mogły być aktywne i korzystały ze zdobyczy cywilizacji, które mamy, a nie tylko oglądały "M jak miłość". Dobrostan osoby starszej jest ogromnie ważny, tym bardziej, że takich osób jest mnóstwo i coraz więcej - dodaje Bolesław Meluch.
Przypomnijmy, że obecnie w Krakowie mieszka ponad 196 tys. osób w wieku 60 lat i więcej.
- Priorytetem powinno być umożliwianie osobom o specjalnych potrzebach - i starszym, i z ograniczeniami ruchowymi, i opiekunom takich osób - wychodzenia na zewnątrz, żeby mogły się aktywizować społecznie i zawodowo, żeby mogły nawiązywać kontakty. Tylko musimy liczyć pieniądze, bo mówimy o niebagatelnych kwotach. Można by zrobić taki projekt pilotażowy, ale w dobie niesamowitych podwyżek samorząd nie udźwignie tego problemu. Do tego potrzebna jest współpraca: rządu, samorządu i spółdzielni mieszkaniowych - mówi nam Alicja Szczepańska, krakowska radna (KO).
Radny Michał Drewnicki (PiS) deklaruje natomiast: - Program wsparcia dotyczący dobudowy wind do bloków, które ich nie mają, byłby dobry, bo to faktyczny problem w Krakowie. Pomyślę, czy nie napisać uchwały kierunkowej do prezydenta w tej sprawie.
