Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowskie blokowiska obrosną balkonami? Po pandemii wszyscy chcą je mieć, płyną wnioski

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Na osiedlu Na Kozłówce dobudowano już około pół tysiąca balkonów. Tamtejsza spółdzielnia była prekursorem takich ulepszeń, teraz znajduje następców
Na osiedlu Na Kozłówce dobudowano już około pół tysiąca balkonów. Tamtejsza spółdzielnia była prekursorem takich ulepszeń, teraz znajduje następców Wojciech Matusik
W czteropiętrowym bloku z końca lat 60. przy ulicy Szafera 9 mieszkańcy chcieliby móc posiedzieć na powietrzu i z widokiem na zieleń, a bez schodzenia po schodach. Chcą też posadzić na balkonie kwiatki. Mają drzwi balkonowe - ale za nimi tylko barierkę. Zamarzyli o balkonach podczas pandemii; wtedy w Spółdzielni Mieszkaniowej "Wspólnota-Dąbie" zaczęły padać pierwsze pytania i propozycje. Teraz spółdzielnia jest już na etapie starań o pozwolenie na budowę - dla montażu balkonów w tym bloku. To nie pierwsza taka inicjatywa w Krakowie, ale wygląda, że może ich teraz przybywać.

Mieszkania w wielu blokach na popeerelowskich osiedlach, z lat 60. i 70. XX wieku, nie mają balkonów. Mieszkańcom wcześniej mniej lub bardziej to doskwierało, natomiast pandemia koronawirusa i towarzyszące jej lockdowny pokazały, jak bardzo może brakować balkonu, zwłaszcza lokatorom małych, ok. 30-metrowych mieszkań. W krakowskich spółdzielniach mieszkaniowych można usłyszeć, że to wraz z pojawieniem się covidu wzrosło zainteresowanie dobudową balkonów.

- W czasach pandemii balkon zaczął być postrzegany jeszcze bardziej pozytywnie i marzeniowo. Mieszkańcy chcieli móc odpocząć na świeżym powietrzu, a niekoniecznie chodzić po klatce i spotykać się z potencjalnymi chorymi albo sami, niezbyt zdrowi zarażać innych - relacjonuje Wiesława Markiewicz, wiceprezes SM "Wspólnota Dąbie".

Przy ul. Szafera 9 w Krakowie, w bloku 4-piętrowym i 4-klatkowym, właśnie na prośbę mieszkańców spółdzielnia ta przymierza się do doposażenia w balkony 60 mieszkań. Mają to być tzw. przyczepne balkony, czyli nie na samonośnej konstrukcji, tylko kotwione do wieńców płyt stropowych (kotwy metalowe osadza się w supermocnych klejach). Każdy będzie miał dwie ścianki pełne i jedną ażurową (boczną). Najwyższe będą osłonięte daszkami.

- Wszystkie z tych 60 mieszkań kwalifikują się do tego, żeby taki balkon mieć, bo każde ma te nieszczęsne tylko drzwi balkonowe z zabezpieczającą barierką. Wszystkie te drzwi wychodzą na jedną stronę bloku - mówi nam wiceprezes Wiesława Markiewicz. - Będziemy jeszcze pytać mieszkańców, czy wszyscy chcą balkony - ale wygląda na to, że większość chce. Jest możliwość etapowania tych prac. Chcielibyśmy montować balkony tylko w tych pionach, gdzie zgodzą się na to wszyscy, żeby nie było później potrzeby stawiania dodatkowo rusztowań i podwyższania kosztów inwestycji - tłumaczy.

"Im więcej budujemy, tym większe jest zainteresowanie"

Co do ceny, jak się dowiadujemy, jeden domontowywany balkon kosztował w 2023 r. w granicach 14 tys. złotych. Tego rodzaju przedsięwzięcia są realizowane w Tarnowie, Wrocławiu, Poznaniu i Katowicach. W Krakowie prekursorem już przed ośmioma laty stała się SM "Na Kozłówce", a teraz w jej ślady zamierza iść SM "Wspólnota Dąbie".

- Mamy już dobudowanych około 500 balkonów. Im więcej budujemy, tym większe jest zainteresowanie - sąsiad przyjdzie do sąsiada, zobaczy, jak to jest fajnie i zgłaszają się do nas ludzie z prośbami. Podejmujemy projektowanie, sukcesywnie składamy kolejne wnioski na budowę i je realizujemy - podsumowuje prezes SM "Na Kozłówce" Radosław Gruszka.

Chętni są tu mieszkańcy głównie z mieszkań środkowych, usytuowanych na wprost schodów. - One są bardzo malutkie i brak balkonu szczególnie był problematyczny dla tych mieszkańców przy okazji covidu, kiedy nie można było wychodzić z domu - a oni nie mogli wyjść na balkon - dodaje prezes. Dla takich lokali potrzeba na terenie SM "Na Kozłówce" jeszcze 800 balkonów.

W połowie ubiegłego roku ta spółdzielnia złożyła do krakowskiego magistratu wnioski o pozwolenie na budowę dla dobudowy balkonów przy ul. Na Kozłówce 31 i Okólnej 14. Prezes Gruszka zaznacza, że musi być komplet chętnych do realizacji takiej inwestycji w danym pionie - a to ze względów bezpieczeństwa. Jak tłumaczy, balkonu w pionie może nie mieć tylko parter. Natomiast gdyby zabrakło go na wyższej kondygnacji, ktoś mógłby np. strącić doniczkę z parapetu okna i spadłaby na osobę odpoczywającą na balkonie poniżej.

W przypadku pierwszych bloków, które na osiedlu Na Kozłówce zyskiwały balkony, zastosowano dostawioną do budynków konstrukcję z balkonami, na osobnym fundamencie. W pozostałych blokach balkony są przykręcane. Jeśli chodzi o koszty, 40 proc. pokrywane jest z funduszu remontowego, a 60 proc. płaci mieszkaniec - albo jednorazowo całą kwotę, albo w ratach przez parę lat.

Zmiany planować z udziałem mieszkańców

Specjaliści przyklaskują dobudowie balkonów na starych blokowiskach, poprawiającej komfort życia mieszkańców.

- To jest bardzo dobry pomysł. Takie rozwiązanie jest znane zresztą od kilkudziesięciu lat w Europie Zachodniej. We Francji, gdzie miałem okazję robić badania, tworzy się tzw. podwójny mur. Polega to na tym, że buduje się jeszcze jedną ścianę przy budynku i między istniejącą elewacją a tą dodatkową, ażurową ścianą powstają raz balkony, raz loggie, raz poszerzenia pokoi - zależnie od konkretnej technologii budynku - tłumaczy prof. Aleksander Noworól z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, profesor nauk ekonomicznych, a także architekt i urbanista, który prowadził badania dotyczące m.in. rewitalizacji obszarów miejskich.

Profesor zaznacza, że możliwość takiej dobudowy trzeba rozpatrywać indywidualnie dla każdego budynku, czy jest to technicznie możliwe i będą zachowane rozmaite parametry związane np. z odpowiednim doświetleniem pomieszczeń mieszkalnych.

A co jeszcze mogłoby pomóc starym blokowiskom unowocześnić się, stać bardziej wygodnymi dla mieszkańców?

- Nie ma jednej generalnej zasady i nie jestem w stanie podać jednej recepty, natomiast uważam, że temat jest bardzo ważny. Trzeba za każdym razem identyfikować konkretną sytuację, konkretne wnętrze urbanistyczne, poszczególne osiedla, ich wyposażenie w usługi - sprawdzać, gdzie da się coś poprawić - odpowiada prof. Noworól. - Z całą pewnością jednak miejsca dla ludzi starszych oraz dla dzieci – to są wyzwania podstawowe, one na osiedlach powinny być. Ale też trzeba pamiętać, że te stare osiedla mają generalnie lepsze standardy urbanistyczne niż współcześnie budowane zespoły mieszkaniowe, są w sumie ciekawsze, lepiej rozwiązane niż to, co się teraz buduje pod dyktando rynku. Jak dodaje profesor, w wielu osiedlach istotnym wyzwaniem jest też deficyt miejsc parkingowych, które mogłyby pojawić się w sytuacji uzupełnienia programu zabudowy mieszkaniowej o powierzchnie usług, powiązanych z przyjaznymi przestrzeniami publicznymi.

Specjalista od rewitalizacji podkreśla, że doświadczenia zagraniczne pokazują jasno, iż bardzo ważne jest, aby zmiany programować z udziałem mieszkańców.

- Nie wystarczy, że architekt i zarząd spółdzielni mieszkaniowej usiądą razem i coś wymyślą. Ważne jest, żeby ludzi spytać, czego oni naprawdę chcą. I wtedy dopiero - w zestawieniu jeszcze z kosztami, z potrzebami finansowymi - można zidentyfikować sposób działania w danej sytuacji i w danym miejscu - tłumaczy prof. Noworól.

Dawne, popeerelowskie osiedla nie były dotąd ujęte w Miejskim Programie Rewitalizacji Krakowa (nad jego wersją sprzed paru lat pracował zespół pod kierunkiem prof. Noworóla). Program taki obejmuje zidentyfikowane wcześniej tzw. obszary zdegradowane, przede wszystkim pozostające w sytuacji kryzysowej z powodu nagromadzenia negatywnych zjawisk społecznych (jak np. bezrobocie, ubóstwo, przestępczość, niskiego poziomu edukacji). Obecnie Urząd Miasta Krakowa pracuje nad kolejnym programem rewitalizacji, w którym na wyznaczony obszar rewitalizacji składają się podobszary: Kazimierz-Stradom, Grzegórzki-Wesoła i "stara" Nowa Huta. Z badań specjalistów nie wynikło, by krakowskie blokowiska z czasów PRL były w sytuacji krytycznej.

Miejscy urzędnicy zaznaczają, że zgodnie z przepisami ustawy gmina nie może realizować ani dofinansowywać remontów, modernizacji ani przebudowy części wspólnych budynków wielorodzinnych na nieruchomościach, które nie są jej własnością.

"Należy także mieć na względzie, że według szacunkowej oceny na terenie Krakowa zasoby budownictwa mieszkaniowego wielorodzinnego zrealizowanego w technologiach uprzemysłowionych obejmują około 1 700 budynków, należących do spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. Według aktualnych danych 77 proc. budynków wielorodzinnych na terenie miasta nie ma windy. Biorąc pod uwagę powyższe liczby, nawet w przypadku pojawienia się nowych instrumentów prawno-finansowych, skala potrzeb przekracza możliwości finansowe gminy" - przekazał nam magistrat, pytany o ewentualne inwestycje poprawiające jakość życia na starych krakowskich osiedlach.

Wielka płyta do rozbiórki?

Żywotność bloków z wielkiej płyty była kiedyś oceniana na ok. 40-70 lat, mówiło się, że czeka je wyburzanie. Jak wskazuje prof. Aleksander Noworól, na świecie wyburza się kilkudziesięcioletnie osiedla z wielkiej płyty - ale nie z powodów technicznych, tylko ze względów społecznych.

- Tak się dzieje w różnych krajach na świecie, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, we Francji. Problem polega na tym, że ludzie nie chcą w tych blokach mieszkać, uciekają stamtąd i te budynki stoją puste. I wtedy się je wyburza. Tak naprawdę to jest powód - tłumaczy naukowiec z UEK. - U nas takich ucieczek ze starych osiedli się nie obserwuje - głównie dlatego, że wciąż są bardzo duże deficyty mieszkaniowe. W Polsce wyburzenia dotyczą na ogół starszej zabudowy, która już sama się wali. Osobiście w ogóle nie jestem przekonany, że te budynki z wielkiej płyty się rozlecą.

Badania, które prof. Noworól prowadził we Francji, pokazały zresztą, że polskie blokowiska są dużo lepsze od zachodnich - z wyjątkiem metrażu mieszkań. Nasze bloki przewyższają tamte pod względem technicznym i technologicznym.

- We Francji budynki blokowe, którymi się zajmowałem, miały dużo niższy standard niż to, co budowano w Polsce - jeśli chodzi np. o izolację ścian (15 cm betonu bez ocieplenia), sposób robienia łazienek itp. Na tym tle te nasze blokowiska nie były złe - mówi prof. Noworól. - Nie bardzo wierzę, żeby te nasze budynki się po prostu rozwaliły. Natomiast one mają przestarzałe systemy wentylacji, kanalizacji, czasem i możliwości ewakuacji i tu zawsze potrzebna jest decyzja, czy w przypadku tego rodzaju deficytów lepiej budynek zburzyć i wybudować nowy, czy naprawić. Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie - zaznacza.

Urbaniści zwracają też uwagę, że jeśli chodzi o standardy urbanistyczne, starsze osiedla w wielu wypadkach stwarzają bardziej przyjazne miejsce do życia niż to, co dzisiaj się buduje.

Polacy się starzeją

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska