Kraków. Na lądowisku Szpitala Uniwersyteckiego wylądował śmigłowiec z rannymi obywatelami Ukrainy. "Rany postrzałowe i złamania kończyn"

Śmigłowcem przyleciała ranna 4 osobowa rodzina - w tym kobieta w wieku 42 lata (matka) i jej 16-letnia córka. Jak informuje wojewoda, obywatelki Ukrainy mają obrażenia wewnętrzne - rany postrzałowe i złamania kończyn. Rannymi natychmiast zajęli się lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

Kobiety zostały ostrzelane, gdy uciekały po bombardowaniu swojego domu w okolicach Kijowa. Młodsza z kobiet swoim ciałem obroniła młodszego brata przed kulami. Ich stan jest stabilny. Do Krakowa z nimi przyjechał także ojciec rodziny oraz ich 9-letni syn. Według nieoficjalnych informacji, z dyrekcją szpitala kontaktowała się już prokuratura, która chce porozmawiać z rannymi Ukrainkami w celu dokumentowania zbrodni wojennych.

To jednak niejedyni pacjenci w krakowskich lecznicach z ranami wojennymi. W szpitalu dziecięcym w Prokocimiu lekarze leczą małego pacjenta z amputowanymi nogami. W sumie w ciągu ostatnich kilkunastu dni do placówki trafiło ponad 350 dzieci z Ukrainy, z których ponad 40 wymagało hospitalizacji.

W ramach pomocy dla Ukrainy właściciele aptek w Małopolsce przekazali medykamenty ukraińskim szpitalom. Bus z darami trafi do lecznic za pośrednictwem Metropolity Lwowskiego Abp Mieczysława Mokrzyckiego.

- Właściciele kilku sieci aptek z Małopolski w ciągu zaledwie kilku godzin odpowiedzieli na mój apel i przekazali konkretne dary - środki opatrunkowe, leki i inne środki medyczne. W piątek do późnych godzin nocnych wspólnie z pracownikami Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego pakowaliśmy przekazane dary serca. W sobotę, podczas spotkania z Bp Grzegorzem Kaszakiem i Abp Mokrzyckim Mokrzyckim przekazałem na ręce metropolity niezwykły dar aptekarzy. Łącznie było to aż 57 kartonów - informuje Kmita.

FLESZ - Rosjanie zabijają coraz więcej cywilów