Kraków. Styropianowy napis z kasy miejskiej za 25 tys. złotych
Napis, który reklamuje Światowe Dni Młodzieży przed oknem papieskim, wzbudzał wiele kontrowersji ze względu na wysoką cenę - ponad 25 tys. zł za trzynaście liter. Pisaliśmy o tym w ubiegły czwartek. Teraz pojawiły się przypuszczenia, że napis nie został zrobiony w technologii,jaką miał zapewnić jego wykonawca.
Skontaktował się z nami przedstawiciel firmy LINE-X, której produkt, jak podawali urzędnicy, miał zostać użyty przy robieniu liter. Zapewnia, że nigdy nie współpracował z wykonawcą inwestycji. - Oględziny liter zostaną przeprowadzone w ciągu najbliższych dni, żeby jednoznacznie stwierdzić, że zastosowana powłoka nie jest nasza - mówi.
Przy ul. Franciszkańskiej napis stoi zaledwie od trzech miesięcy, a już niszczeje. - Przedstawiliśmy wykonawcy zalecenia ogólne, według których napis miał być wytrzymały, trwały, a także odporny na uszkodzenia powstałe w wyniku robienia sobie na nim zdjęć przez mieszkańców i turystów oraz niekorzystnych warunków pogodowych - mówi Michał Pyclik, rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Firma TIM, która zajęła się wykonaniem napisu, zaproponowała powłokę utwardzającą poliuretanowo-natryskową, która miała spełnić te wymagania.
- Technologia, jakiej używamy, zapewnia maksymalną wytrzymałość na warunki atmosferyczne. A cena jest wysoka, dlatego, że napis był zrobiony z najlepszych materiałów, kosztowny jest także sprzęt, który pozwala na użycie technologii LINE-X - mówi właściciel firmy TIM Tarcyzjusz Michalski.
Co do zniszczeń, wykonawca twierdzi, że nie jest to wina materiałów, z jakich litery zostały wykonane. - To, że ktoś się na nich huśta, nie jest naszą winą. Litery są trwałe, a za zniszczenia zewnętrzne nie odpowiadamy - argumentuje.
Okazuje się, że to nie sama firma TIM wykonywała napis, ale zleciła to podwykonawcy.
- Faktycznie, współpracowałem z tą firmą i robiłem dla nich powłokę na napisie „ŚDM KRAKÓW 2016” - przyznaje przedstawiciel firmy „SOLUX”.
Według niego LINE-X jest tylko jednym z dystrybutorów polimocznika (materiału, z którego wykonuje się powłokę napisu).
Teraz zarówno sprawa zniszczeń powstałych na napisie, jak i wykonania liter ma być badana przez urzędników. - Przeprowadzimy dokładną i drobiazgową kontrolę odnośnie sposobu wykonania liter - tłumaczy Michał Pyclik. - Poprosimy również o wyjaśnienia wykonawcę oraz zwrócimy się z prośbą o ekspertyzę do firmy LINE-X, aby stwierdziła, czy powłoka została wykonana.
Firma TIM ma być także poproszona o wykonanie napraw uszkodzonego napisu w ramach udzielonej gwarancji. Ta sama firma wykonała w lipcu 2013 r. litery, które stały na Rynku Głównym. - Wtedy też ludzie je zniszczyli - przypomina Michalski.
Mimo wielu kontrowersji, urzędnicy twierdzą, że litery świetnie się sprawdzają i chcą kupić kolejne, które zostaną ustawione przed samą imprezą w różnych częściach miasta.
Tym razem planują jednak zakup kilku napisów naraz. - Wtedy cena powinna być niższa - mówi Michał Pyclik.