Okoliczni mieszkańcy od początku miesiąca alarmują o bardzo niskim poziomie wody w Stawie Płaszowskim. Eksperci wskazują na dramatyczną sytuację lokalnej fauny i flory - ptaki brodzą w błocie i mają problemy z zakładaniem gniazd.
Sprawie w końcu przyjrzeli się urzędnicy. We wtorek doszło do spotkania przedstawicieli Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu, Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta, Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego oraz przedstawicieli dewelopera, który w pobliżu buduje osiedle. Bo to ta inwestycja prawdopodobnie odpowiada za niski poziom wody. Deweloper wykopał bowiem bez pozwolenia sześć głębokich na 11 m studni, które najpewniej doprowadziły do obniżenia się tafli wody. Studnie mają być wkrótce zakopane.
- Do dwóch dni chcemy ustalić przyczynę problemu i znaleźć rozwiązanie - mówi Marcin Korusiewicz, dyrektor ZIKiT. Dokładnie ma być zmierzony opad wody. Przygotowane będzie też sprawozdanie, co należy robić, aby uniknąć takich sytuacji w przyszłości.
Napełnić wodą
Urzędnicy zaproponują również pomysły, jak uratować staw w chwili obecnej. - Brane pod uwagę jest napełnienie go wodą, np. z drugiego pobliskiego zalewu, czyli z Bagrów - mówi Korusiewicz.
O staw walczą też radni miejscy. Wczoraj jednogłośnie przyjęli uchwałę wzywającą prezydenta do podjęcia natychmiastowych działań w celu uratowania stawu. Jednym z nich ma być powołanie specjalnego zespołu.- Sytuacja jest niedobra. Zobowiązujemy prezydenta do przygotowania raportu, jak do tego doszło - mówi Anna Szybist (PO).
Wtóruje jej radny PiS Michał Drewnicki. - Staw Płaszowski umiera. Możliwe, że przez inwestycje w okolicy. Pada więc pytanie: czy decyzje środowiskowe zostały wydane dobrze? - stwierdza radny.