https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Ogródki bez kontroli urzędu? Radni twierdzą, że gmina traci pieniądze

Bartosz Dybała
Gmina nie jest w stanie zapanować nad rozrastającymi się ogródkami gastronomicznymi, głównie na Starym Mieście.

Radni dzielnicowi chcą zatrzymać ekspansję ogródków gastronomicznych w przestrzeni Starego Miasta, które ich zdaniem stale się rozrastają. Zjawisko jest powszechne np. na Rynku Głównym czy Kazimierzu, szczególnie po godzinach urzędowych i w dni wolne od pracy, gdyż przedsiębiorcy wykorzystują niskie prawdopodobieństwo kontroli w tym czasie. Te, jak zapewniają urzędnicy, prowadzone są systematycznie.

Niektóre przynoszą skutek po latach. Tak było w przypadku nielegalnego ogródka przy ul. Kupa na Kazimierzu, który długo był urządzany na podwórku kamienicy, której stan grozi katastrofą budowlaną. Gmina na dobre uporała się z problemem dopiero w tym roku, a sygnalizowany był od co najmniej dziesięciu lat. Pozostaje jeszcze ściągnięcie pieniędzy za bezumowne korzystanie z podwórka, co do dzisiaj się nie stało. Gmina czeka również na spłatę zaległości z tytułu innych zawartych umów na organizację ogródków gastronomicznych na jej terenach, która wynosi łącznie blisko 40 tys. zł.

Nielegalny ogródek przy ul. Kupa

Radni ze Starego Miasta alarmują, że od co najmniej 10 lat, tzn. od momentu ukończenia i oddania do użytku budynku przy ul. Kupa 6, w jego ścianie szczytowej jest nielegalnie wybity otwór drzwiowy. Prowadzi na podwórko sąsiedniej kamienicy (ul. Kupa 4), która jest w stanie katastrofy budowlanej. „Rokrocznie czynione są próby wykorzystania tego podwórka na potrzeby ogródka gastronomicznego, nie biorąc pod uwagę bezpieczeństwa konsumentów. Ponadto ogródek ten bywa uciążliwy dla mieszkańców okalających posesji, którzy mają tu swoje okna i balkony” - piszą radni w podjętej ostatnio uchwale.

Opisują też tragiczną historię, do jakiej miało dojść 16 kwietnia. Jeden z mieszkańców miał zainterweniować, gdy pracownicy lokalu gastronomicznego, którzy urządzali nielegalny ogródek, prowadzili uciążliwe prace na podwórku. „Ponieważ jego interwencja nie odniosła skutków, zdenerwował się, zasłabł i nie odzyskawszy przytomności, zmarł” - czytamy w uchwale.

Posesją przy ul. Kupa 4 zarządza Zarząd Budynków Komunalnych. Jego przedstawiciele zaznaczają, że znajdujący się tam budynek to obecnie pustostan. Są prowadzone jego przeglądy techniczne oraz prace konserwacyjne. Już w 2008 r. o nielegalnym zajęciu podwórka została poinformowana prokuratura. „W związku z bezumownym zajęciem części podwórka, naliczona została stosowna opłata. Sprawa ta pozostaje przedmiotem postępowania sądowego o zapłatę” - czytamy w odpowiedzi ZBK. Kwota nie pada.

Parki kieszonkowe. Jak zmieni się 18 miejsc w Krakowie [ZDJĘCIA]

Działania urzędników nie przyniosły pozytywnego skutku. W kwietniu tego roku pracownicy lokalu znów zaczęli rozkładać ogródek. Urzędnicy przeprowadzili wizję lokalną i nakazali jego usunięcie, a ponadto wystosowali pismo do właścicieli lokalu, w którym zagrozili m.in. skierowaniem sprawy do sądu. Odbyło się też spotkanie w siedzibie rady dzielnicy Stare Miasto. Ustalono, że teren trzeba zabezpieczyć, żeby nie wchodziły tam nieuprawnione osoby. Dopiero w czerwcu - 10 lat po pierwszych sygnałach o nielegalnym ogródku - powstało ogrodzenie, zabezpieczające teren przed wejściem osób trzecich.

Gmina traci pieniądze

Radni dzielnicowi ze Starego Miasta zwracają uwagę, że problem rozrastających się na chodnikach ogródków gastronomicznych jest coraz większy. „Utrudnia to nie tylko życie pozostałym osobom korzystającym z przestrzeni publicznej, ale też często zagraża bezpieczeństwu, gdyż drogi ewakuacyjne bywają zajęte. Uszczupla to także w sposób ewidentny dochody miasta, bo mamy tu do czynienia z bezumownym korzystaniem z terenów gminnych” - zauważają radni. Na zajęcie chodników na potrzeby ogródków potrzebna jest oczywiście zgoda urzędników. Radni zaapelowali do prezydenta, by jego podwładni systematycznie kontrolowali wydane decyzje.

Urzędnicy twierdzą, że skala problemu, wbrew twierdzeniom radnych, nie jest duża. - Przeprowadzone do tej pory działania kontrolne nie ujawniły dużych odstępstw od ustalonej w umowach powierzchni - tłumaczy Tomasz Popiołek, dyrektor Wydziału Spraw Administracyjnych magistratu. Twierdzi, że to klienci są odpowiedzialni za bałagan z ogródkami. To oni przenoszą krzesła i stoliki poza teren, określony w umowach, by wspólnie, np. w większej grupie, zjeść posiłek. - Z informacji uzyskanej od restauratorów wynika, że po takiej konsumpcji, obsługa ogródka (kelnerzy) starają się przywrócić ustawienie mebli - dodaje Popiołek.

W tym roku urzędnicy zawarli 71 umów na organizację ogródków gastronomicznych na terenie Starego Miasta, poza pasami drogowymi. Nie wszyscy organizatorzy takich ogródków uiszczają opłaty systematycznie. Na ten moment kwota zaległości wynosi... blisko 40 tys. zł. Za ubiegły rok do miejskiej kasy wpłynęło nieco ponad 1,1 mln zł z tytułu umów, zawartych na organizację ogródków gastronomicznych.

Ale nie tylko one są problemem. Radni zwracają też uwagę na ustawiane przed nocnymi klubami namioty, taśmy, dywany czy krzesła, na których siedzą mężczyźni, kontrolujący wchodzących do lokali. Często zajmowany jest w ten sposób cały chodnik. To powszechny widok, a okazuje się, ze Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu... nie wydawał w tym roku żadnych zezwoleń na ustawianie np. bramek przed wejściami do klubów.

„Czy kluby nocne, które w sobotni wieczór zastawiają całe chodniki namiocikami, taśmami, dywanikami, krzesełkami dla osiłków, płacą za zajęcie pasa drogowego? To dość uciążliwe dla pieszych, bo zajmuje cały chodnik” - przytacza zastrzeżenia jednego z mieszkańców w złożonej do prezydenta interpelacji radny miejski Łukasz Wantuch. Postanowiliśmy to sprawdzić.

Okazuje się, że urzędnicy w tym roku nie wydawali żadnych pozwoleń na zajęcie pasa drogowego przy okazji ustawiania np. bramek przed wejściami do klubów! Ale zapewniają, że kontrolują takie przypadki. Obecnie prowadzone jest postępowanie z tytułu nielegalnego zajęcia pasa drogowego przy ul. Jagiellońskiej. Za metr opłata wynosi 2 zł. „Trudno ocenić potencjalny zysk miasta z tytułu nieopłaconego pozwolenia” - tłumaczą urzędnicy.

ZOBACZ KONIECZNIE:

FLESZ: Owady, które zmieniają lato w horror

Źródło: vivi24

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Pastor
Wybory się zbliżają, więc radni partyjniacy się obudzili i postanowili zaistnieć, dowalając Majchrowskiemu. Jedna z bogatszych dzielnic, ale wiadomo, chcą wycisnąć z przedsiębiorców jeszcze więcej, żeby było na kiełbasę przedwyborczą. Dobrze, że Krakowem rządzi prezydent, a nie rady, bo byłby taki bajzel jak w dzielnicach.
D
DziedzicZParku
Sytuacja jest nagminna. I niech pan Popiołek nie mydli oczu. Kilka razy w tygodniu te same ogrodki tarasują caly chodnik. Nie trzeba daleko szukać.
Plac Mariacki 1. Kiedyś postój meleksów, teraz codzienne burdy, pijaństwo, ogródki na cały chodnik. Na CAŁY. Straż miejska przejeżdża dziesiątki razy i nic.
m
maruda
nie próbowałbym
K
Kuka
Proszę spróbować przejść w Rynku z płyty na chodnik AB - dorożki, ogródki ściśle przylegajace do siebie. Nikt nie kontroluje zgodności obszaru zajęcia chodnika faktycznego, a tego z umowy. To samo na Pl.Nowym, gdzie dodatkowo stoją drewniane psie budy, a smród tych "interesów" zatyka. Nigdy nie widziałam, zeby ktoś kontrolował to; mieszkam w centrum, często chodze po mieście.
Ż
Żurek
A gdzie Straż Miejska? Gdzie nieudolny komendant Młot?
g
gośc
Ciekaw jestem kto wydał zgodę na ogródek wystawiony na chodniku przy ul.Wybickiego w wyniku czego dla przechodniów pozostaje bardzo mało miejsca. Być może urzędnicy o niczym nie wiedzą mimo iż jest to kilkadziesiąt metrów od siedziby straży miejskiej na ul.Stachiewicza.
o
ogrodnik
Wakacyjne bicie piany :)
G
Gość
Usunąć wszystkich ludzi z Krakowa, niech sobie zostaną tylko sami nieporadni, i przestaną tracić !
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska