Marcin Dubieniecki (ma zarzut kierowania grupą 4 osób, która wyłudziła 13 mln zł od PFRON) miał wyjść za kaucją. Tak zdecydował sąd rejonowy, pieniądze wpłynęły, ale Prokuratura Apelacyjna w Krakowie złożyła zażalenie na tę decyzję.
Sąd stwierdził, że śledczy mają rację, zachodzi obawa matactwa i podejrzany musi w areszcie pozostać.
Zażalenie złożyli tez obrońcy Dubienieckiego (w tym jego ojciec), m.in. na niehumanitarne warunki, w których doszło do zatrzymania i posiedzenia aresztowego. - O tym nie może być mowy - oponował sędzia Rafał Lisak. - Podejrzany po zatrzymaniu miał np. możliwość zadzwonienia. A dzwonił m.in. do swojego kuzyna, który jest także podejrzanym w tej sprawie. Istnieje więc obawa matactwa, która jest przesłanka do stosowania aresztu - dodał sędzia.
- To postanowienie kładzie się cieniem na niezawisłość sędziowską. Prawdopodobnie to postanowienie było z góry ustalone. Mój syn już został skazany. W tym sądzie nie ma najmniejszych szans, żeby wyszedł wolny. A nie ma żadnych dowodów jego winy - mówił po rozprawie mec. Marek Dubieniecki.
Jego syn spędzi w areszcie jeszcze ponad dwa miesiące.