WIDEO: Barometr Bartusia
Ostatnia sesja sejmiku początkowo przebiegała w spokojnej, a nawet sennej atmosferze. Debatowano o problemie smogu i budżecie województwa na 2020 rok. Radni opozycji zadawali pytania, skarbnik województwa przedstawiała wyliczenia, czasem ktoś wyskoczył w kuluary, by posilić się kanapkami i ciastkami. W pewnym momencie o głos poprosił marszałek województwa poprzedniej kadencji a obecnie poseł na sejm Marek Sowa. Przewodniczący sejmiku, prof. Jan Duda nie oponował, jako że parlamentarzysta ma prawo w każdej chwili włączyć się dyskusję. Nic nie zapowiadało burzy, która miała za chwilę nastąpić. Początkowo Marek Sowa perorował o sukcesach swojego gabinetu, po czym z nagła przystąpił do ataku. Napięcie budował stopniowo.
- Korzystając z okazji, chciałbym poruszyć jeden bulwersujący temat w kwestii budżetu. Niedawno byłem na spotkaniu gospodyń z Wadowic, które przy okazji 20-lecia działalności nie dostały pięciu tys. zł dofinansowania na uroczystość „Przy wigilijnym stole”. A sto razy więcej wydano na samochód i 10-metrową łazienkę – rozkręcał się Sowa.
Wypasiona fura marszałka?
Marka Sowę zbulwersował niedawny zakup mercedesa vana za 390 tys. zł. Autko wygląda doprawdy imponująco. Ma tapicerowaną podsufitkę, panoramiczny dach, fabryczną lodówkę i 19-calowe koła.
- Za taką kwotę kupowało się kiedyś pięć samochodów dla całego zarządu. Wydać 390 tys. na samochód to już przegięcie – grzmiał poseł, który w rozmowie przyznał, że sprawą zamierza zainteresować Centralne Biuro Antykorupcyjne. Marek Sowa uważa, że przetarg został ustawiony, a twierdzi tak na podstawie swoich doświadczeń jako byłego kierownika salonu samochodowego. Jego zdaniem wszystko odbyło się nad wyraz szybko.
- Za trzy – cztery tygodnie takie auto mogliście kupić po dużo niższej cenie – dodawał z mównicy.
- Chyba na Allegro – ripostował z ław zarządu Witold Kozłowski.
Marszałek kontratakuje
Spór próbował tonować prof. Jan Duda. Daremnie. Za chwilę na mównicę wszedł Witold Kozłowski i odniósł się do zarzutów swojego przedmówcy. Zaznaczył, że auto zostało zakupione pod kątem igrzysk europejskich a nie z powodu kaprysu zarządu.
- Jeśli sobie pan wyobraża, że marszałek Witold Kozłowski, prowincjusz, będzie się woził mercedesem vito do pracy, to panu coś się pomyliło. A oskarżanie mnie, że kupiłem sobie mercedesa jest poniżej pasa – rzucił w stronę parlamentarzysty, który przy okazji dowiedział się, że jest „niepoważnym człowiekiem”.
Kloaka przy Basztowej?
Witold Kozłowski odniósł się także do sprawy remontu łazienki przy ul. Basztowej w Krakowie. Na remont małego pomieszczenia miano wydać około 110 tys. zł, co daje ponad 10 tys. zł za metr kwadratowy.
- Czy w domu też wydajecie tak gigantyczną kasę za metr? – pytał Sowa.
Na odpowiedź długo czekać nie musiał.
- To jest najbardziej reprezentacyjne miejsce poważnego regionu, który zamieszkuje 3,4 miliona ludzi. Nie będę się wstydził za łazienkę, którą pan remontował, w której śmierdziało, bo nie było wentylacji i która była na poziomie gorszym niż ogólnodostępne toalety. Podstawowa gospodarka wodno-ściekowa i grawitacja prowadzi do kloaki – konstatował marszałek Kozłowski, po czym przeszedł do analizy budżetu.
Sprawę zakupu samochodu i remontu łazienki jako pierwsza nagłośniła Gazeta Wyborcza.
