Koniec batalii o sejmik, ale nie koniec kłótni w PiS?
Czwartkowy wybór marszałka Małopolski zakończył batalię o sejmik. Wywołał jednak mnóstwo pytań i komentarzy - co dalej z małopolskim PiS-em? Mówi się o podziale partii w sejmiku na dwie frakcje. Jedna ma być skupiona wokół marszałka poprzedniej kadencji Witolda Kozłowskiego, a szerzej wokół europoseł Beaty Szydło i posła Andrzeja Adamczyka. Druga miała popierać posła Łukasza Kmitę, a szerzej prezesa Jarosława Kaczyńskiego i posłów Mateusza Morawieckiego oraz Ryszarda Terleckiego.
Senator Marek Pęk: Partia jest skłócona
O "gorzkim zwycięstwie" pisze w mediach społecznościowych senator PiS z Krakowa Marek Pęk. Padają naprawdę ostre sformułowania o kłótni, kryzysie i zdradzie.
"Gratulacje złożyła B. Szydło, M. Wassermann a nawet P. Gliński. Umarł król niech żyje król - najważniejsze, że PiS rządzi w województwie. Z mandatu, na znak protestu, zrezygnowała B. Nowak. Gorzki jest smak tego "zwycięstwa". Po raz kolejny grupa przyspawana do stołków nie wykonała decyzji Prezesa PiS. Kilku ludzi zawdzięczających swoje mandaty partii było gotowych przejść na drugą stronę lub doprowadzić do powtórnych wyborów, tylko dla swoich osobistych korzyści. Bez znaczenia okazało się dla nich zdanie kierownictwa i ponad 20 parlamentarzystów z regionu. Nikt im nie będzie dyktował co mają robić. Po tym wszystkim nastąpił nagły zwrot akcji i w ciągu kilku godzin odtworzono w zarządzie stary krytykowany "układ" na czele z sympatyczniejszą twarzą Ł. Smółki i W. Kozłowskim w zarządzie. Będzie po staremu. Panuje powszechna radość. Umarł król niech żyje król. A jednak król jest nagi - mamy w PiS coraz większy kryzys przywództwa, lojalności i elementarnej przyzwoitości. Partia jest skłócona, po raz kolejny okazuje się, że aby wysoko awansować trzeba ostro się postawić, a nawet zdradzić. Uczciwi i lojalni znowu zostali wykorzystani do bezowocnej walki i teraz stoją z boku i kolejny raz zastanawiają się po co to wszystko było..."

"Pęknięcie logiczne" w PiS
O kryzysie mówi też prof. Marek Bankowicz, kierownik Katedry Współczesnych Systemów Politycznych i Partyjnych UJ.
- W małopolskim PiS-ie jest wielki galimatias. Barbara Nowak głosowała za wyborem Łukasza Smółki, a później w ramach protestu, że jest to nie do przyjęcia, złożyła mandat. W takich działaniach można dopatrzyć się pęknięcia logicznego. Teraz powstaje pytanie, jak partia będzie patrzyła na sejmik skoro wicemarszałkiem został Witold Kozłowski, który hamował wybór Kmity, za co został nazwany przez Ryszarda Terleckiego zdrajcą - mówi politolog.
Ze strony byłej kurator padło jeszcze w sejmiku sporo ostrych słów. W piątek na platformie X jeszcze raz się odniosła do sprawy złożenia mandatu.
"Nie uciekłam z pola walki. To nie był front. Po aktach szantażu, próbach przejścia do opozycji, nastąpił podział łupów. Wracający po zdradzie, jeszcze więcej dostali. Wyszłam, bo pamiętam, co obiecałam moim Wyborcom i nie sprzeniewierzę się ślubowaniu radnego. Honor nie ma ceny" - napisała.
Witold Kozłowski - syn marnotrawny
Dziś rano (piątek 5 lipca) Łukasz Kmita Witolda Kozłowskiego nazwał synem marnotrawnym, który po "chwilowych nieporozumieniach wrócił na partyjne łono".
Te syn, czy też synowie marnotrawni skruchy jednak wcale nie okazali, wręcz przeciwnie i nie wiadomo, co z tym fantem zrobi Jarosław Kaczyński. Czterech działaczy wciąż jest zawieszonych w prawach członka partii (Kozłowski, Józef Gawron, Piotr Ćwik i Michał Ciechowski).
Jaki będą konsekwencje dla buntowników z PiS?
Zdaniem prof. Bankowicza słowa Łukasza Kmity to robienie dobrej miny do złej gry.
- Do wyboru marszałka Witold Kozłowski przedstawiany był jako największy zdrajca, a teraz jest synem marnotrawnym. Ewidentnie ktoś pobłądził. Konsekwencje dla PiS mogą być takie, że partia zmienia oblicze. Będzie można powoływać się na kazus Małopolski i kwestionować przywództwo Jarosława Kaczyńskiego. Zbliżają się wybory do władz PiS-u, a tu wyraźnie widać, że partia straci na spoistości. Proces wyłaniania władz poszczególnych szczebli nie będzie przebiegał gładko - przewiduje politolog.
"Zdrajcy będą musieli na egzekucję troszkę poczekać, ale... co się odwlecze, to nie uciecze" - tak kończy swój wpis na FB prof. Antoni Dudek, historyk, politolog i publicysta.
