- Zabrali nam całą komunikację z podmiejskich wsi, wszystkie busiki, z których ludzie przesiadali się na tramwaje - mówi Maria Sajdak, wiceprezes Spółki Kupieckiej Nowy Kleparz. - Autobusy i tramwaje puszczono na Górkę Narodową. Klienci są dowożeni do Kauflandu, Biedronki i do Galerii Krakowskiej, a nasze targowisko zamiera.
Szefowie spółki zapewniają, że interweniowali w tej sprawie w Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu i prosili o zachowanie kursujących tu poprzednio linii tramwajowych oraz autobusowych. Nic jednak nie wskórali.
Michał Pyclik z ZIKiT odpowiada, że miasto zmienia się i trzeba usprawniać komunikację: - Nie wprowadziliśmy zmian, aby utrudnić życie kupcom. Utrzymanie kursujących wcześniej linii kosztowałoby Kraków 1,5 mln zł.
Czesław Wadowski, prezes spółki, mówi, że wraz z klientami zaczęli z targowiska odchodzić kupcy. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, jednak w środku na chętnych kupców czeka aż 60 wolnych miejsc! Ci, którzy handlują, ledwie wiążą koniec z końcem. Wielu zalega z czynszem.
- Musimy coś wymyślić, aby krakowianie przypomnieli sobie o naszym targowisku - mówi Wadowski. Spółka postanowiła zaprosić na plac mieszkańców Krakowa w każdą niedzielę. Można skorzystać z zadaszonych stołów i wymieniać się niepotrzebnymi przedmiotami, jak książki, ubrania, ozdoby, kwiaty doniczkowe, zabawki, niepotrzebne już meble lub sprzęt. Wszystko bez ponoszenia opłat. Prezes udostępnia za darmo nawet radiowęzeł.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+