Do jednego z krakowskich komisariatów policji zgłosił się mężczyzna oświadczając, że został okradziony przez swojego kolegę. Znajomy ukradł mu plecak z laptopem. Pokrzywdzony skontaktował się ze sprawcą, ale jak się dowiedział, laptop znowu zmienił właściciela, bo zabrała go pewna kobieta.
- Obaj panowie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i... odzyskać utracone przedmioty od znajomej. Do grupy dokooptowali jeszcze jednego kolegę i postanowili działać - tym bardziej, że mieli dokładny adres kobiety - mówi podinsp. Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.
W ostatnią sobotę około godz. 21, do jednego z bloków na krakowskim Płaszowie podjechał samochód. Wyszło z niego trzech mocno podchmielonych panów. Mężczyźni uporczywie zaczęli dzwonić domofonem do poszczególnych mieszkańców, aż wreszcie jeden z lokatorów otworzył im drzwi.
Ponieważ nikt jednak nie reagował na dzwonek przy drzwiach, które miały być drzwiami do mieszkania kobiety, sprawcy po prostu wyważyli je "kopniakiem". W tym momencie, mieszkający pod tym adresem student usłyszawszy rumor schronił się na balkonie, bojąc się o własne życie.
W mieszkaniu były trzy pokoje, wynajmowane przez studentów, zamykane na klucze. Mężczyźni włamali się do jednego z nich. Na stole zauważyli laptop. Myśląc, że jest to ten należący do jednego z nich , zabrali go z sobą. Dwóch włamywaczy w wieku 28 i 34 lat bardzo szybko wpadło w ręce policjantów. Funkcjonariusze szybko namierzyli ich na terenie pobliskich ogródków działkowych.
Zatrzymani usłyszą zarzuty kradzieży z włamaniem, za co grozi im do 10 lat pozbawienia wolności. - Zatrzymanie trzeciego z włamywaczy, którego personalia są znane policji, to jak twierdzą śledczy kwestia czasu - tłumaczy Ciarka.