https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Potrzebna zmiana prawa, by skuteczniej policzyć piece węglowe

Arkadiusz Maciejowski
Andrzej Banas
Andrzej Guła, prezes Krakowskiego Alarmu Smogowego sam "odnalazł" w ostatnim czasie kilka domów, w których wciąż pali się węglem. Urzędnicy o nich nie wiedzieli.

Urzędnicy miejscy uruchomili na stronie krakow.pl specjalny formularz, w którym mieszkańcy mogą anonimowo zgłosić kto i gdzie pali węglem lub śmieciami. Zgodzi się Pan z pojawiającymi się opiniami, że to zachęcanie do „donosicielstwa?

- Choć nierzadko mam krytyczne uwagi do działań urzędników w kontekście walki o czyste powietrze w Krakowie, to akurat tej inicjatywy będę bronił. Nie można mówić, że informowanie władz miasta, gdzie ktoś jeszcze pali węglem, nie mówiąc już o paleniu śmieci, jest donosicielstwem. Ja uważam to za postawę proobywatelską, bo może przyczynić się do zmniejszania smogu. Wciąż jest grupa mieszkańców, która z wielu powodów - finansowych, mentalnych - nie decyduje się na likwidację nieekologicznego pieca. Urzędnicy, którzy dostaną informację, gdzie takie urządzenia są jeszcze używane, mogą udać się do jego właściciela i spróbować nakłonić go do wymiany.

Sęk jednak w tym, że sami urzędnicy, bez zgłoszeń mieszkańców, powinni wiedzieć, gdzie w Krakowie są jeszcze używane piece węglowe. A ostatnio przyznali, że nie znają dokładniej liczby. Przeprowadzona kilka lat temu inwentaryzacja była bardzo niedokładna. I teraz w magistracie liczą na mieszkańców.

Wielki smog w Krakowie, internauci próbują złapać oddech MEM...

- To prawda, że była niedokładna. Sam w ostatnich dniach „odkryłem” i zgłosiłem urzędnikom kilka budynków, z kominów których wydobywał się czarny dym, a nie znajdują się one na liście stworzonej po inwentaryzacji. Problem jednak w tym, że ze względu na obowiązujące regulacje prawne nie można było jej zrobić lepiej. I tak mimo wszystko Kraków w porównaniu z innymi gminami zrobił to w mojej ocenie profesjonalnie i na szeroką skalę. Miasto wynajęło firmę, której tzw. ankieterzy odwiedzali mieszkańców w domach i pytali w jaki sposób ogrzewają swoje domy i mieszkania. Musieli opierać się jednak tylko na deklaracjach i wierzyć krakowianom na słowo. Nie mogli nikomu przecież nakazać, by ich wpuścił do środka i pokazał, czy ma piec węglowy czy nie. Co ważne, wszystkie zidentyfikowane paleniska zostały naniesione na mapę internetową do której mają dostęp mieszkańcy Krakowa.

Nie ma Pan jednak wrażenia, że cała sprawa jest kuriozalna? Przecież do skutecznej walki z problemem, potrzebna jest dokładna wiedza o skali problemu...

- Uważam, że potrzebne są zmiany prawne, ale nie na szczeblu lokalnym, tylko rządowym. I jest szansa, że nieodległej perspektywie zostaną one w końcu wprowadzone. Jako Krakowski Alarm Smogowy współpracujemy z Ministerstwem Rozwoju. Stworzona ma zostać jedna, ogólnopolska baza inwentaryzacyjna, w której ujęte mają zostać nieekologiczne paleniska ze wszystkich miast i miejscowości. Ale kluczowe jest to, że po zmianach prawnych, do procesu inwentaryzacyjnego będą mogli zostać włączeni np. kominiarze. Obecnie gminy nie mają możliwości, by zobligować kominiarzy do tego, by np. podczas obowiązkowych kontroli przewodów kominowych sprawdzali, zapisywali i przekazywali urzędnikom informację, czy w danym domu jest piec węglowy. I to powinno się zmienić. Wtedy gminy mogłyby na regularnie i na bieżąco aktualizować swoją bazę i posiadać naprawdę wiarygodne informacje o tym, gdzie się jeszcze pali węglem. Np. w Niemczech kominiarze dodatkowo przyklejają mieszkańcom specjalne naklejki na piece z informacją do kiedy powinny zostać zlikwidowane.

O ile więc Pana zdaniem jest niedoszacowana liczba palenisk węglowych w Krakowie. Z szacunków urzędników wynikało, że na koniec 2017 roku było ich jeszcze w Krakowie około 9 tysięcy.

- Oczywiście ja też mogę opierać się tylko na swojej intuicji i obserwacjach. Wydaje mi się, że może być około 10 proc. więcej palenisk niż zostało to wskazane po inwentaryzacji.

Sam wspomniał Pan, że wciąż jest grupa mieszkańców niezainteresowanych likwidacją pieca węglowego, choć już od 1 września 2019 roku będzie w Krakowie całkowity zakaz używania węgla i drewna. Może problem tkwi również w tym, że tak naprawdę w przestrzeni publicznej, przy ulicach, na przystankach, tak naprawdę brakuje informacji, że ten zakaz jest tuż tuż.

- Zgadzam się, że taka szeroka, wizualna kampania jest potrzebna i od dłuższego czasu zgłaszamy to urzędnikom. Bo oczywiście, w mediach dużo się mówi o problemie smogu, ale część mieszkańców z różnych powodów nie czyta np. gazet, czy internetu. Wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego zakazu oraz z problemu jakim jest smog. Wspólnie z miastem uzgodniliśmy, że taka kampania rozpocznie się w maju.

Po kilku latach „walki” z urzędnikami, w końcu pojawiły się w Krakowie trzy tzw. tablice antysmogowe - m.in. na rondzie Mogilskim - które pokazują aktualny poziom zanieczyszczenia powietrza. Jak Pan ocenia ich funkcjonowanie?

- Mieszkańcy wybrali ten zgłoszony przez nas projekt do Budżetu Obywatelskiego już w 2014 roku. A urzędnikom udało się je ustawić dopiero kilka tygodni temu. Mogę całą historię spuentować stwierdzeniem „lepiej późni niż wcale”. Jeśli chodzi o ich funkcjonowanie, to oceniam je pozytywnie. W wyraźny i klarowny sposób pokazują poziom aktualny poziom zanieczyszczenia i o to właśnie chodziło.

Niedawno Witolda Śmiałka - dotychczasowego doradcę prezydenta Krakowa ds. jakości powietrza - zastąpił były radny miejski Paweł Ścigalski. Jak Pan ocenia tę zmianę?

- Doceniam postawę Pawła Ścigalskiego. Przede wszystkim jest otwarty na współpracę i konstruktywny dialog. Ma nową energię, która była potrzebna na tym ważnym stanowisku. Na pewno trzeba go pochwalić za to, że w końcu rozpoczęły prace zespoły doradcze, które będą odwiedzać mieszkańców i zachęcać ich do wymiany pieca na ekologiczny. O to postulowaliśmy od dawna.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: 48 tys. Polaków rocznie umiera przedwcześnie przez smog. Jeśli nie musisz, nie wychodź z domu

Autor: Agencja Informacyjna Polska Press, x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Ja
W Krakowie mało kto pali węglem składów coraz mniej ale pan Andrzej wie najlepiej i jest w tej sprawie ekspertem może tak znajduje piece jak na filmiku który można było oglądać w Krakowskich tramwajach gdzie były zdjęcie kominów gazowych. No cóż ale czeba ludziom wciskać ten kit a propos urzędników byli u mnie nie potrafią odróżnić piecyk gazowy od ciepłej wody od c o i stwierdzili że dotacja się nie należy to są tacy znawcy
h
hch
Takie wpływowe gazety mają zwykle swoich tzw. dziennikarzy śledczych. Jest dla nich robota - wyśledzić te piece i materiał opałowy do nich też. Nie ma co rżnąc głupa, że urząd mógłby sam to policzyć. Nie mógł skutecznie i na razie nie będzie mógł, dopóki jeszcze są jako tako przestrzegane jakieś prawa obywatelskie. Przyjdzie jeszcze lepsza zmiana, to się do każdego mieszkania da wejść bez nakazu prokuratorskiego. Ale to już będą inni urzędnicy. Takie nierządowe gazety plotące trzy po trzy też przy okazji się skontroluje. Zresztą mają to zapowiedziane, tylko coś się odwleka.
a
arek
Kiedys Sendzimir kopcil i to jak... nikt z tego afery nie robil.Czasem to w Krakowie nic nie bylo widac.I nie bylo problemu.Teraz nagle jest i to duzy.Az obudzil sie pan Gula i bedzie wietrzyl miasto.Czy ten proekologiczny zielony mysli,ze jak w Krk zamknie piece weglowe to smog pstryk i odleci?
p
pablo
I tyle w temacie
g
gosc
Oczywiście ze to jest donosicielstwo, choć wielu jest na etapie tłumaczenia tego jako dbanie o dobro swoje i innych, i tym usprawiedliwiają swoją rzekomą postawę donosiciela.
Od sprawdzania kto czym pali sa wynagradzani z naszych podatków urzędnicy.
Koniec kropka
B
Burmistrz Nowej Huty
i zakaz wjazdu dla diesli z okolicznych wiejscowosci
s
smok
Szanowny Panie Guła, a co to kogo obchodzi, jaki ja mam piec w domu. Palenie w piecu jest legalne, a informowanie urzędu, jaki mam piec, to nic innego jak naruszanie mojej prywatności. Urząd uruchamiając taki formularz, a także osoba go wypełniająca muszą się liczyć z tym, że naruszają chronione Konstytucją i prawem międzynarodowym prawo do prywatności.
Wypełnianie tego formularza byłoby „postawą proobywatelską” tylko wtedy, gdyby palenie w piecu było prawem zakazane. Obywatel dbający o czyste powietrze, zamiast „donosić” na sąsiada może w każdej chwili porozmawiać z nim na temat konieczności wymiany systemu grzewczego. Z pewnością efekt takiej rozmowy będzie większy niż jakiegoś urzędnika. Ludzie w większości przypadków wiedzą, że muszą zmienić system ogrzewania. Im trzeba pomóc sprawę załatwić, a nie straszyć. Ten formularz to kolejna porażka miejskich urzędników.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska