Pani Iwona razem z mężem zgłosili się do MOPS-u z prośbą o wsparcie. Ubiegali się o przydzielenie pielęgniarki, która choć trochę odciążyłaby ich przy opiece nad chorą teściową, 85-letnią panią Janiną.
- Teściowa jest osobą niewidomą, leżącą. Samej jest mi ciężko wykonywać wszystkie zabiegi pielęgnacyjne, a słyszałam, że można dostać pomoc z MOPS-u - mówi pani Iwona.
Drugiego kwietnia zgłosiła się więc do ośrodka pomocy społecznej. Dwa dni później do drzwi pani Iwony zapukała kobieta. Przedstawiła się imieniem i nazwiskiem i powiedziała, że przyszła przeprowadzić wywiad środowiskowy. Nie miała z sobą identyfikatora.
- Zapytałam, czy może się wylegitymować jakimś dokumentem. Pokazała mi tylko wizytówkę - opowiada pani Iwona. Dodaje, że wpuściła kobietę do mieszkania. Ta wszystko skrupulatnie sprawdziła. Pytała o oszczędności, obejrzała wyciągi z banku, akty notarialne, rozglądała się, czy w domu nie ma antyków i innych kosztowności.
- Byłam zaaferowana i wszystko pokazałam. Dopiero po wyjściu tej pani zaczęliśmy się z mężem zastanawiać, czy kobieta była tym, za kogo się podawała - mówi pani Iwona. - Przecież wizytówkę każdy może sobie wydrukować, a ta pani powiedziała, że przyjdzie jeszcze raz następnego dnia - dodaje.
Zainterweniowaliśmy w tej sprawie w krakowskim MOPS. Jak wyjaśnia Ewa Szczypczyk-Ścisło, pracownica nie miała z sobą identyfikatora bo "ma krótki staż zatrudnienia na stanowisku pracownika socjalnego".
- Przedstawiła swoją wizytówkę z podpisem i pieczątką służbową - tłumaczy Szczypczyk-Ścisło. Dodaje, że pracownica pytała o kwestie finansowe, bo w czasie wywiadu ma ona obowiązek rozeznać sytuację bytową rodziny ubiegającej się o pomoc. A chora pani Janina nie mogła przedstawić stosownych dokumentów.
Kolejnego dnia pracownica miała wrócić do mieszkania pani Iwony. Po naszej interwencji w MOPS zapewniono, że tym razem będzie jej towarzyszył starszy kolega, który będzie miał przy sobie identyfikator i poręczy za koleżankę. Zdenerwowana pani Iwona uznała jednak, że zrezygnuje z ubiegania się o wsparcie z ośrodka pomocy społecznej.
- Oburzyła nas ta sytuacja. Uznaliśmy z mężem, że poszukamy osoby do opieki nad teściową na własną rękę - mówi.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+