„Wydawało mi się, że jeżeli zagwarantujemy Państwu, że dzieci zostaną w tych samych budynkach, z tymi samymi nauczycielami, ale przedszkole będzie „za złotówkę” i rodzice nie będę musieli płacić czesnego, będzie to korzystne rozwiązanie. Jeżeli jednak rodzice zdecydowali, że nie chcą niczego zmieniać, nie będzie zmiany. Przedszkola zostaną niepubliczne” – możemy przeczytać na facebokowym profilu Jacka Majchrowskiego.
Słowa wiceprezydent miasta zbulwersowały rodziców
Do spotkania między zwolennikami prywatnych przedszkoli, a władzami miasta doszło po tym, jak w ubiegły piątek Katarzyna Król, wiceprezydent Krakowa ds. edukacji poinformowała przedstawicielki niepublicznych placówek, że od września przyszłego roku nie będą już mogły prowadzić przedszkoli w dotychczasowych lokalizacjach.
Słowa wiceprezydent zbulwersowały rodziców przedszkolaków.
– Na spotkaniu dyrektorzy placówek zostali poinformowani, że decyzja została podjęta i pani Król ma już dyrektorów na ich miejsce, może zapewni pracę nauczycielom a rodzice i tak wezmą to co mają za darmo. My się na to nie chcieliśmy zgodzić. Nie chcemy przedszkola za złotówkę - tylko naszych dyrektorów i nauczycieli – mówi Dominika Master, mama dziecka z „Krainy uśmiechu”.
Małgorzata Tabaszewska z biura prasowego magistratu zapewniała jeszcze dwa dni temu, ze miasto nie zamierza wypowiadać umów przedszkolom.
– Te umowy zostały zawarte na czas określony, kończą się w przyszłym roku i miasto ich nie przedłuży. Przedszkola niesamorządowe publiczne zagwarantują miejsce dzieciom, które obecnie uczęszczają do tych lokalizacji. Ich rodzice nie mają się więc czego obawiać. To będą przedszkola publiczne, więc rodzice nie będą płacić ani czesnego, ani wpisowego –dodaja Małgorzata Tabaszewska.
Takie argumenty nie przekonały jednak rodziców przedszkolaków. – W prywatnych przedszkolach nasze dzieci mogą liczyć na edukację na najwyższym poziomie. Dowodem na to jest fakt, że kiedy dzieci trafiają do szkół są tam prymusami – mówi Dominika Master.
Upublicznienie przedszkoli kiełbasą wyborczą?
Po wysłuchaniu argumentów rodziców przedszkolaków prezydent obiecał zwolennikom niepublicznych placówek, że zmieni decyzję swojej zastępczyni i pozwoli nadal działać przedszkolom w dotychczasowej formie, zapewnił też, że umowy na najem gminnych lokali zostaną przez miasto przedłużone.
– Moim zdaniem decyzja o upublicznieniu prywatnych przedszkoli to kiełbasa wyborcza prezydenta. Po pierwszej turzy wyborów Majchrowski jest już pewny zwycięstwa, więc nie musi obiecywać tanich przedszkoli – mówi jeden z rodziców przedszkolaków.
KONIECZNIE SPRAWDŹ: