W tej sprawie można mówić o sukcesie krakowskiej Prokuratury Okręgowej, bo sprawa była trudna i wiązała się ze współpracą międzynarodową. Główny podejrzany Sławomir J. siedzi w areszcie od lutego tego roku. To z zawodu stolarz, mieszkaniec Konina, na stałe przebywający w Londynie, do tej pory nie karany.
Na ławie oskarżonych obok niego zasiądzie jego syn 26-letni Tomasz K., inżynier po studiach, także do tej pory bez wyroków na koncie.
Sprawa zaczęła się, gdy w sierpniu ub.r. do dużej firmy produkującej żywność nieznana osoba zaczęła przysyłać z Londynu w kopertach plastikowe butelki z firmowymi sokami pokrzywdzonej firmy. Były oryginalnie zakręcone, z numerem partii, a w środku znajdowała się kolorowa ciecz.
Na początku, takie przesyłki bez żadnej informacji o co chodzi, traktowano jako reklamacje i przekazywano do archiwum zakładu.
Z późniejszej opinii chemiczno-toksykologicznej wynikało, że w nadesłanych 4 butelkach była substancja używana w przemyśle kosmetycznym i spożywczym. Szkodliwa dla zdrowia lub życia przy spożyciu w większej ilości.
Potem do firmy spożywczej zaczęły napływać listy z żądaniami finansowymi, bo w innym przypadku zatruty sok tej marki zostanie rozprowadzony na rynku. Szantażysta domagał się zapłaty w tzw. bitcoinach, czyli w wirtualnej walucie, którą można zamienić na prawdziwą gotówkę po spełnieniu określonych warunków.
Sprawca za każdym razem podpisywał się All Saints (z ang. „wszyscy święci”). Domagał się zapłaty 4 tys. bitcoinów, czyli w realnej walucie 11,8 mln zł.
Firma przekazała mu 80, a potem 50 bitcoinów, czyli w sumie środki warte 395 tys. zł.
Po zatrzymaniu Sławomir J. przyznał się do winy i opisał mechanizm przestępstwa. Pomógł też odzyskać zagarnięte sumy. Twierdził, że postanowił wymusić pieniądze od właścicieli firmy, bo ich nazwiska znalazł na liście najbogatszych Polaków. - Drażniła mnie też rozrzutność tej firmy - nie krył mężczyzna. W wypłacie części pieniędzy z bankomatów pomógł mu syn. Ojciec dał mu za to 20 tys. zł oraz hasła dostępu do kont bitcoinów.
Tomasz K. zaprzecza zarzutom. Przed sądem odpowie za utrudnianie śledztwa, a jego ojciec za wymuszenie pieniędzy.
Zdaniem śledczych Sławomir J. usiłował też w podobny sposób zdobyć gotówkę od innej firmy spożywczej. Przeszkodzili mu w tym policjanci.
Grozi mu teraz do 10 lat więzienia, a jego synowi 5 lat pozbawienia wolności.
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 16. "Buc"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU