FLESZ - Co dziesiąty Polak kupuje podróbki

- Interwencje, które musieliśmy podejmować, głównie dotyczyły podtopień czy połamanych drzew. Sytuacja była bardzo dynamiczna, najbardziej ucierpiał rejon Nowej Huty i okoliczne wsie i miejscowości. Poważną akcję musieliśmy przeprowadzić m.in. w podziemiach Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego, gdzie w pomieszczeniach krwiodawstwa zaczęła gromadzić się woda i zagrażać tamtejszym urządzeniom itd. Na szczęście udało się ją sprawnie wypompować, zapewne będą drobne szkody, ale najważniejsze sprzęty i materiały zostały ocalone - mówi Bartłomiej Rosiek, oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP w Krakowie.
Strażacy musieli prowadzić działania też m.in. na osiedlu Piastów, w jednym z marketów zaczął przeciekać dach. Wiele ulic - głównie właśnie w Nowej Hucie, ale również w innych rejonach miasta - momentalnie zmieniało się w rwące potoki. Zalany został nawet parking przez Urzędem Miasta (pl. Wszystkich Świętych).
MPK informowało o kolejnych torowiskach wyłączonych z ruchu. Z powodu powalonych drzew, braku napięcia w sieci i zalanych torów nieprzejezdne było m.in. rondo Mogilskie, aleja Jana Pawła II, a także al. Solidarności.
- Najdłużej, bo jeszcze do środowego poranka trwało usuwanie połamanych drzew i gałęzi na ul. Ujastek Mogilski. Na szczęście już wszędzie kursujemy normalnie, zgodnie z planem, wszystkie tramwaje i autobusy wyjeżdżają na planowane trasy - poinformował w środę rano Marek Gancarczyk, rzecznik krakowskiego MPK. W tym samym czasie w krakowskim zarządzie dróg przyznawano, że wciąż trwa naprawianie sygnalizacji świetlnych (m.in. na skrzyżowaniach Kamieńskiego/Malborska, Kijowska/Lea, ks. Józefa/Zwierzyniecka, Jana Pawła II/Bulwarowa).
- Na szczęście z naszych informacji wynika, że wskutek tej intensywnej burzy nikt z mieszkańców nie został ranny - podkreśla Bartłomiej Rosiek.
Oczywiście w takiej sytuacji, w której krakowskie ulice zmieniły się w potoki, zalane zostały torowiska itd., pojawia się pytanie o skuteczność systemu kanalizacji opadowych w stolicy Małopolski.
W miejskich spółkach i jednostkach odpowiedzialnych m.in. za kanalizację opadową podkreślają, że "wysokość wtorkowego opadu osiągnęła aż 54 mm podczas 60 minut, co oznacza, że w tym czasie na Kraków spadła taka ilość wody, jak przez ostatnie dwa miesiące. Takie parametry kwalifikują wspomniany deszcz jako nawalny 6-go stopnia wg skali Chomicza". Dodatkowo - jak argumentują w jednostce Klimat-Energia-Gospodarka Wodna (KEGW) - porywisty wiatr "łamał gałęzie i strącał z drzew liście i kwiatostan, które wraz z płynąca wodą zatkały częściowo ruszty studzienek wodościekowych". Gdy studzienki się zatykały, woda nie miała gdzie spływać i zalewała ulice oraz torowiska.
- W takiej sytuacji jak wczoraj nie ma możliwości być przy wszystkich 27 000 kratek jednocześnie i utrzymać je w czystości, to znaczy oczyścić z liści i gałęzi. Deszcze nawalne, krótkie i intensywne coraz częściej pojawiają się w miastach, również w Krakowie. Elementy zmian klimatu są trudne do przewidzenia. W przypadku tak ekstremalnych sytuacji jak we wtorek żadna kanalizacja w żadnym polskim mieście nie jest w stanie poradzić sobie z taką ilością wody - przekonuje Magdalena Wasiak z KEGW.
Andrzej Wałęga profesor Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie zwraca uwagę jednak na jeszcze inny, dużo szerszy problem, który dotyczy także - w znacznym stopniu - stolicy Małopolski. Chodzi o postępującą zabudowę i "betonizację" miasta.
- Oczywiście z jednej strony trzeba sobie zdać sprawę, że w przypadku ekstremalnych burz, z bardzo dużymi, ponadnormatywnymi opadami deszczu, systemy odwodnienia i systemy kanalizacyjne w wielu miastach - nie tylko w Krakowie - nie są w stanie przyjąć i odprowadzić ogromnej ilości wody napływającej w krótkim czasie. Podobna sytuacja była ostatnio również np. w Poznaniu. Z drugiej jednak strony drogą do wspomagania systemów kanalizacyjnych jest zwiększanie powierzchni terenów zielonych w miastach, gdzie woda może wsiąkać w grunt. Tymczasem, jak wszyscy obserwujemy, w Krakowie, ale także w innych dużych polskich miastach postępuje zabudowa i tzw. "betonizacja" miasta - podkreśla dr hab. inż. Andrzej Wałęga, profesor Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie i prezes Stowarzyszenia Hydrologów Polskich.
Specjalista dodaje, że jeśli ten proces będzie się jeszcze bardziej pogłębiał, coraz częściej możemy mieć do czynienia z takimi sytuacjami jak we wtorek: że sama kanalizacja nie wytrzyma i woda zalewa ulice, torowiska czy piwnice. - Powtarzam, konieczne jest jej wspomaganie, poprzez tworzenie terenów zielonych, by woda mogła też naturalnie wsiąkać w grunt - podkreśla.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- W tych znakach zodiaku łatwo się zakochać
- Mistrzostwa Europy w piłce nożnej EURO 2020
- Oto finalistki Miss Małopolski i Miss Małopolski Nastolatek
- Drapacze chmur i 100 tysięcy mieszkańców. Tak ma wyglądać nowa dzielnica Krakowa
- Kraków. Najlepsi z najlepszych mistrzów parkowania. Przeszli samych siebie!