Autor: Marcin Karkosza
- Kiedy odprowadzałam dzieci do szkoły, przez kawałek drogi maszerował razem z nami jakiś pies. Był zadbany, miał obrożę przeciw pchłom, no i był spokojny - opowiada pani Joanna, mieszkanka z okolicy, która prosi o nieujawnianie jej nazwiska.- Gdy zbliżaliśmy się do szkoły, w chwili, gdy mijaliśmy dom właściciela kilkunastu psów, wszystkie one wydostały się na zewnątrz. Wybiegły na ulicę, zaatakowały psa, który szedł koło nas i jednocześnie mnie i moje dzieci! Ledwo udało nam się uciec do budynku, jednak dzieci były bardzo wystraszone - relacjonuje przestraszona kobieta.
Pani Joanna powiadomiła straż miejską oraz Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Okazuje się, że nie było to pierwsze zgłoszenie odnośnie tej watahy atakującej przechodniów. Sprawę od 13 lat zgłaszają także inni rodzice oraz dyrekcja SP nr 137, która sąsiaduje z gospodarstwem właściciela psów. - Horda psów z gospodarstwa co chwilę wybiega na ulicę, a kiedyś zdarzało się, że wbiegały także na teren szkoły - mówi Aleksandra Małodobra, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 137. Tłumaczy, że do ataków dochodzi okresami. - Najwięcej jest ich w lecie, kiedy do grupy psów dołączają kolejne osobniki.
W ciągu roku koło szkoły dochodzi do kilkunastu incydentów z udziałem grasującej watahy. Kiedyś jeden z psów ugryzł listonosza. Gospodarstwo właściciela psów znajduje się kilkadziesiąt metrów od szkoły. Jest tylko częściowo ogrodzone siatką. Taki płot nie stanowi przeszkody dla psów.
Problem starają się rozwiązać służby. - W zeszłym roku otrzymaliśmy cztery zgłoszenia dotyczące psów błąkających się w różnych rejonach ulicy Wrobela. Za każdym razem taki sygnał był sprawdzany, jednak funkcjonariusze nie natrafili na bezpańskie czy błąkające się zwierzęta - mówi Marcin Warszawski z krakowskiej straży miejskiej.
Strażnicy zareagowali także na zgłoszenie 4 stycznia. - Tym razem okazało się, że psy biegają po ulicy bez nadzoru - tłumaczy przedstawiciel straży. - Funkcjonariusze nałożyli na właściciela psów mandat w wysokości 250 zł. Po raz ostatni strażnicy pojawili się na ul. Wrobela w czwartek wraz z inspektorami KTOZ-u.
- Zauważyliśmy dziewięć psów. Właściciel nie wpuścił nas na teren posesji, ale zwierzęta zostały nam pokazane - mówi Rafał Feldman, inspektor KTOZ, który prowadził kontrolę. Psy były w dobrym stanie i w chwili kontroli nie biegały poza posesją, więc nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia przechodniów. - Okazało się jednak, że ich właściciel nie posiadał aktualnych zaświadczeń o obowiązkowych szczepieniach zwierząt przeciwko wściekliźnie - zaznacza Rafał Feldman.
W związku z tym wobec właściciela psów skierowano wniosek o ukaranie do sądu. - Ponieważ psy ponownie biegały po ulicy bez nadzoru, zdecydowaliśmy się skierować także kolejny wniosek do sądu o ukaranie właściciela. Liczymy, że to pomoże zakończyć całą sprawę - mówi Marcin Warszawski.