Czytaj także:
Gorąca atmosfera
Takie emocje w sejmiku to rzadkość. Na obrady przyszło kilkadziesiąt mieszkańców z transparentami - tych domagających się zakazu, jak i tych, którzy bronili dotychczasowego prawa.
- Chcemy czystego powietrza, chcemy zakazu węgla! - wykrzykiwały osoby skupione wokół Krakowskiego Alarmu Smogowego. Podczas wypowiedzi samorządowców prezentujących inne stanowisko, pokrzykiwali, gwizdali, złościli się. A kiedy przemawiali politycy Platformy Obywatelskiej forsujący projekt, z aprobatą klaskali. Ekspresyjni byli też przeciwnicy uchwały. Jeden z nich machał flagą Polski, podkreślając tym swoją tezę, że uchwała jest korzystna, ale dla bogaczy i zagranicznych deweloperów budujących w Krakowie apartamentowce. - Nie powiem, że to oni są faktycznymi twórcami tego projektu, bo boję się odpowiedzialności prawnej. Ale można dojść do takich wniosków. Badania, które wskazują, że za zanieczyszczone powietrze w Krakowie odpowiada palenie węglem, mogły zostać spreparowane - twierdził.
Swoje stanowisko przyszła też wyrazić Elżbieta Sroka, która rok temu zapłaciła 6 tys. za nowy, węglowy piec. - I teraz znów mam płacić za piec?! Absurd! Kiedyś w Krakowie było 90 tys. węglowych kotłów, a teraz jest tylko 30 tys. A powietrze niby się pogarsza. To przecież nielogiczne! - denerwowała się kobieta.
Nerwy puszczały i politykom. Kazimierz Barczyk, przewodniczący sejmiku, który prowadził obrady, zwrócił się z mównicy do ludzi z Krakowskiego Alarmu Smogowego: - Dziękuję tym społecznikom, którzy przyszli tu kolejny raz, poświęcając swój czas. Nie tak jak inni społecznicy, którzy zainteresowali się tematem dopiero teraz.
Argumenty za i przeciw
Wicemarszałek Wojciech Kozak przypomniał, że kilkaset osób rocznie umiera w Krakowie przez nieczyste powietrze i że skoro radni miejscy uchwalili wcześniej dopłaty dla osób rezygnujących z węgla, to i sejmik może zagłosować za zakazem z podniesionym czołem.
Argumenty za zakazem podawał też zaproszony na obrady prezydent Krakowa, Jacek Majchrowski. - Wszystko co w kwestii ekologii mogło zrobić miasto, zostało zrobione. Kolej na sejmik. To nie sprawa poglądów politycznych, a problem wszystkich. Liczę więc na apolityczne głosowanie - apelował.
Z kolei Robert Galara, reprezentujący producentów kotłów, przestrzegał, że za Krakowem mogą pójść kolejne miasta, a to może oznaczać ryzyko utraty pracy dla setek tysięcy osób zatrudnionych w tym biznesie. - Niech pan mówi , że chodzi o pieniądze - wygwizdali go z sali.
Radny Grzegorz Lipiec, szef małopolskiej PO, odparł na to, że ma córeczkę-alergiczkę. - Ważniejsi są nasi milusińscy, a nie jakieś kotły. Dlatego Platforma będzie głosować za zakazem - zapowiedział.
Do głosowania nie chciał dopuścić Piotr Sak z Solidarnej Polski (argumentując, że przepis może być niezgodny z prawami unijnymi) i Grzegorz Biedroń z Prawa i Sprawiedliwości (wskazując, że konsultacje społeczne były za krótkie). Marszałek Marek Sowa przed głosowaniem zapowiedział, że chciałby w całym województwie wprowadzić dopłaty, np. dla osób, które zdecydują się na piec węglowy, ale bardziej ekologiczny.
Ostatecznie do uchwały została wprowadzona autopoprawka, która zakłada jeden wyjątek w zakazie używania paliw stałych - mieszkańcy Krakowa będą mogli mieć kominki. Kiedy po 4,5 godz. burzliwych obrad uchwała została przegłosowana, na sali wybuchł entuzjazm.Tylko komuś wymknęło się znamienne słowo: hańba!
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
