Krakowski festiwal Shanties to fenomen. W Polsce nie ma drugiego wydarzenia na taką skalę. To również potwierdziło się w tym roku. - W innych krajach takie festiwale odbywają się przy okazji zlotów żeglarskich, ale w miejscowościach nadmorskich. Nie znam drugiego takiego miejsca na świecie, oddalonego od morza 600 kilometrów, która ściągałaby taką liczbę żeglarzy, którzy chcą śpiewać, opowiadać i spędzać cztery dni i wieczory we wspólnym gronie - przyznaje Krzysztof Bobrowicz, dyrektor krakowskiego festiwalu Shanties.
To wydarzenie od wielu lat przyciąga miłośników szant i żeglarzy z całego kraju. A od pewnego czasu przyjeżdżają też wykonawcy i widzowie z całego świata. Tak też było tym razem. - Szanty można nazwać nurtem kultury. Szczególnie wzruszające jest to, że na festiwalowych koncertach widzę trzecie pokolenie publiczności. Widać więc potrzebę tych muzycznych spotkań, podczas których cały czas dotykamy morza, człowieka na morzu, prawd życia, walki z żywiołem. I tak powinno pozostać - komentuje Marek Szurawski, dziennikarz, żeglarz i marynista z pasji, współtwórca i animator polskiego ruchu szantowego, który wystąpił na wszystkich 39. festiwalach Shanties w Krakowie.
Tegoroczny 39. Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej Shanties odbywał się w dniach 20-23 lutego. Inauguracyjny, czwartkowy koncert miał kameralny charakter, odbył się na scenie Studia S5 w Radiu Kraków. Później festiwal przeniósł się do Kina Kijów, gdzie publiczność bawiła się na 8. koncertach. Dwa z nich były jubileuszami legend polskiej sceny szantowej - zespołów: Zejman i Garkumpel oraz Starych Dzwonów.
Wydarzeniem festiwalu był sobotni koncert pamięci polskiego żeglarza i poety, oficera Polskiej Marynarki Handlowej, kapitana żeglugi wielkiej Andrzeja Mendygrała „Żegnajcie nam dziś ... i inne Mendygrałki". Kapitan Andrzej Mendygrał dowodził m.in. takimi jednostkami jak Henryk Rutkowski, żaglowcem pasażerskim Peace, Concordią, żaglowcem badawczym PAN RV Oceania i brygiem Fryderyk Chopin (największym pływającym dwumasztowcem pełnorejowym na świecie). Był autorem tekstów licznych pieśni żeglarskich, m.in. polskiej wersji utworu "Hiszpańskie dziewczyny", "Pod Jodłą" czy też "Szanta Oliwska".
O mocy żeglarskich i morskich pieśni mogli się przekonać wszyscy ci, którzy przyszli w sobotę (22 lutego) o godz. 14 na Rynek Główny. Tam odbyło się wydarzenie "Szanty w plenerze". Pod Ratuszem miłośnicy szant i żeglarstwa wspólnie śpiewali z Męskim Chórem Szantowym „Zawisza Czarny” i wykonawcami festiwalu.
Już w trakcie tegorocznego festiwalu trwało planowanie tego, co będzie za rok. W 2021 roku przypada bowiem jubileusz 40-lecia Shanties w Krakowie. - Gościnna sala Kina Kijów jest dla nas komfortowa, wszyscy ją chwalą i mamy nadzieje, że tutaj pozostaniemy z koncertami, tak jak z koncertem w Radiu Kraków. Myślimy jednak o uczczeniu jubileuszu - mówi Krzysztof Bobrowicz. - W tym roku podczas śpiewania szant na Rynku było słońce, temperatura wynosiła prawie dziesięć stopni. Może więc pomyślimy za rok o koncercie plenerowym na szerszą skalę, otwartym dla mieszkańców i turystów - mówi Krzysztof Bobrowicz. - Może jubileusz uczcimy większa liczbą mniejszych koncertów. Gdyby znów była otwarta sala w Rotundzie, to chętnie zorganizowalibyśmy tam też jakiś koncert. Chcielibyśmy także zorganizować koncert chórów szantowych w Kopalni Soli w Wieliczce - dodaje.
Przypomnijmy, że krakowski festiwal Shanties rodził się w kameralnych salach. Pierwsza impreza w 1981 r. odbyła się w Śródmiejskim Ośrodku Kultury przy ul. Mikołajskiej, później szanty śpiewano w salach Domu Harcerza przy ul. Lotniczej i Domu Turysty przy ul. Westerplatte. Kolejną festiwalową przystanią dla szantymenów i żeglarzy było Centrum Kultury Rotunda przy ul. Oleandry. Był też okres koncertów w dużych halach sportowych: Korony (ul. Kalwaryjska) i Wisły (ul. Reymonta). W ostatnich latach organizowano również koncerty w Klubie Studio przy ul. Budryka.
W Krakowie jest ponad 20 klubów żeglarskich. Wielu krakowian po morzach i ocenach pływa amatorsko. - Wielu z nich się nie zrzesza. Trudno obecnie policzyć ilu mamy żeglarzy w Krakowie, ale można oszacować, że jest ich kilkadziesiąt tysięcy – mówi Sławomir Wójtowicz, wiceprezes Krakowskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego.
Krakowianie jeżdżą żeglować na Bałtyku, Mazurach, a także na morzach i oceanach całego świata. W mieście można żeglować na zalewie Bagry, a także w Kryspinowie. Miłośnicy żeglarstwa w Krakowie czekają na budowę mariny nad Wisłą, którą miasto od lat planuje w rejonie Zabłocia.
- Tak wyglądał Kraków ponad 100 lat temu z lotu ptaka. Wielu z tych miejsc już nie ma!
- Luksusy? Tak mieszka arcybiskup Marek Jędraszewski [ZDJĘCIA]
- Najśmielsze pomysły "Januszów" zakupów. Zobaczcie przykłady
- Sekrety stadionu Wisły Kraków. Nieznane zakamarki! [ZDJĘCIA]
- Studniówka 2020. Wybieramy miss podwiązki w Małopolsce
