Młody mężczyzna oznajmił personelowi szpitala wojskowego przy ulicy Wrocławskiej, że ma pas z ładunkiem wybuchowym i wysadzi się w powietrze. Powód? Pracownicy lecznicy odmówili mu wykonania badań, których żądał. Nie pomogły tłumaczenia, że po prostu takich w ogóle w tej placówce się nie przeprowadza.
Do sytuacji doszło w minioną niedzielę. Odmowa zdenerwowała mężczyznę. Wyszedł z budynku, ale po chwili jednak wrócił, by poinformować lekarzy, że przyniósł ze sobą ładunek wybuchowy, który zdetonuje.
Zachowywał się bardzo agresywnie i irracjonalnie. Został obezwładniony przez pracowników ochrony szpitala.
Na miejsce wezwano policjantów, w tym patrol rozpoznania minersko-pirotechnicznego i przewodnika z psem przeszkolonym w wykrywaniu materiałów wybuchowych. Sprawdzono pakunek, który mężczyzna miał przy sobie oraz cały szpital.
W czasie akcji placówka nie mogła przyjmować karetek z pacjentami. Żadnych materiałów wybuchowych nie odnaleziono.
Mężczyzna został zatrzymany jako sprawca fałszywego alarmu. Okazało się, że znajdował się pod wpływem narkotyków, marihuany i amfetaminy. Trafił do aresztu. Za popełnione przestępstwo może trafić do więzienia nawet na 8 lat.