https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Teatr Variété stawia pod ścianą radnych: dajcie 450 tys. zł

fot. Michał Gąciarz
Teatr Variété ogłosił właśnie, że w październiku odbędzie się premiera spektaklu "Przerażony na śmierć". Podpisano już umowę z zagranicznym reżyserem i niektórymi aktorami. Tymczasem nie ma jeszcze pieniędzy na sfinansowanie sztuki. Radni miejscy nie godzą się na przekazanie funduszy, bo czują się szantażowani i oszukani. Działanie placówki miało kosztować miasto niecały milion zł rocznie, tymczasem potrzeba na to nawet 3,2 mln. Tak zwany teatr impresaryjny nie ma własnej trupy aktorskiej, tylko organizuje "zamawiane" spektakle. Sama jego dyrekcja przyznaje, że reżyserzy i aktorzy życzą sobie za pracę o wiele więcej, niż w innych teatrach - i stąd problem.

Wątpliwości za grube tysiące
Teraz chodzi o 450 tys. zł. Aby pieniądze trafiły na konto teatru, zgodę muszą wyrazić radni. Ci twierdzą, że raz już fundusze na przygotowanie nowego spektaklu dali i nie zamierzają robić tego ponownie. Chodzi o ok. 2 mln zł przekazane w 2014 roku. Jednakże część tych środków (950 tys. zł) zamiast na przygotowanie widowiska, wydano na dokończenie budowy teatru, jego wyposażenie i poprawę niedoróbek. Choć w sumie z kasy miasta na inwestycję wydano już przez lata ok. 30 mln!

Radni są jednak pod presją, bo teatr podpisał już umowę z reżyserem. - Nic mi nie wiadomo o problemach z pieniędzmi. Zaczęliśmy pracę. Sztuka jest najważniejsza, bez względu na polityków - stwierdza Ron Aldridge, Brytyjczyk, reżyser spektaklu. Pięciu aktorów też przyznaje, że część z nich umowy podpisała. Jeśli pieniędzy nie dostaną, teatr może zapłacić kary i okryje się wstydem.

WIDEO: Konferencja prasowa w Teatrze Variété

Autor: Piotr Rąpalski, Dawid Serafin

Radni pod ścianą
Radni mają jednak słuszne wątpliwości, czy przypadkiem Kraków nie zafundował sobie kolejnej finansowej studni bez dna. We wstępnym biznesplanie miasto miało do działania teatru dopłacać ok. 800 tys. zł rocznie. W 2014 roku Variété dostał tymczasem 2 mln zł, choć jeszcze nie został otwarty. Na rok 2015 placówka poprosiła z kolei o 3,2 mln zł, mimo że wiadomo było, iż zacznie działalność dopiero od maja. Ostatecznie ma dostać w tym roku łącznie 2,9 mln zł.

- Sprawa jest bulwersująca. Teatr miał powstać i funkcjonować za określone środki. Teraz okazuje się, że trzeba przekazywać kolejne pieniądze - mówi Michał Drewnicki, radny PiS. Wtóruje mu Andrzej Hawranek, szef klubu radnych PO. - Czujemy się pod presją. Teatr Variété miał być obiektem sponsorskim. I owszem, znalazł sobie sponsora, ale w miejskiej kasie - mówi Hawranek.

Z uchwałą w sprawie 450 tys. zł dla Variété radni mają jeszcze jeden zgryz. W tym samym projekcie prezydent Jacek Majchrowski umieścił zapis mówiący o przeznaczeniu pieniędzy na rozbudowę ogrodu doświadczeń w parku Lotników. Z tego miejsca korzystają tysiące mieszkańców. Radni chcą dofinansować park, ale wtedy równocześnie zgodzą się na dotację dla teatru.

- To już tradycja urzędu. Zestawia się niebudzące sprzeciwów zmiany budżetowe z dotacją kontrowersyjną. W ten sposób chcą wywrzeć na nas presję - uważa Dominik Jaśkowiec, radny PO. Decyzję o tym, czy przekażą 450 tys. zł teatrowi, radni mają podjąć 23 września. Jednak większość z nich jest temu przeciwna.

To wina władz Krakowa
Oburzony całym zamieszaniem jest Janusz Szydłowski, dyrektor teatru. - Co ja w tej chwili mam powiedzieć? Że się potnę, bo nie dostaniemy dotacji? - mówi z irytacją. Gdy dopytujemy, jak zamierza załatać dziurę, odpowiada: "To moja tajemnica". I dodaje:- Nie zastanawiałem się nad tym, bo mamy taką masę problemów nie tylko z pieniędzmi, ale też z aferą, która się wokół tego tematu rozpętała. Czujemy się pokrzywdzeni - mówi.

Dyrektor tłumaczy, że trzeba było pilnie dokończyć prace wykończeniowe w budynku. Przyznaje, że przez to nie był w stanie wyprodukować wcześniej drugiego spektaklu. (Pierwszym jest grana już od czerwca "Legalna blondynka"). Twierdzi, że część dotacji na produkcje teatralne została przesunięta na roboty po konsultacjach z prezydentem. - Mieliśmy obietnicę, że dostaniemy te pieniądze z powrotem - opisuje Szydłowski.

Zapewnia, że teatr stara się pozyskiwać sponsorów, szuka oszczędności, ale z drugiej strony przyznaje, że tego typu placówka musi kosztować dużo, zlecając spektakle znanym reżyserom i aktorom. Na to teatr przeznacza aż 2/3 swoich funduszy. Na razie ma jednak problem ze sfinansowaniem dwóch sztuk, a planuje grać pięć tytułów rocznie.

- Jeżeli tu występuje aktor, to bierze stawkę dwa razy większą, niż w teatrze, w którym gra na co dzień. Trzeba też opłacić nocleg czy koszty podróży. Bo szantażują, że za inną stawkę nie będą występować - rozkłada ręce dyrektor. Twierdzi równocześnie, że roczne dotacje po ok. 3 mln zł potrzebne będą przez pierwsze trzy lata - "na rozruch". Później obiecuje zejść do miliona złotych rocznie z miejskiej kasy.

Tymczasem w magistracie zastanawiają się, jak pieniądze na zamówiony już spektakl przekazać teatrowi w taki sposób, by nie pytać o zgodę radnych. Jeden z wysoko postawionych urzędników mówi o dwóch rozwiązaniach: - Pieniądze można dać z rezerwy prezydenta lub pomyśleć o kredycie. Prosi jednak o nieujawnianie nazwiska. Oficjalnie decyzja ma zostać podjęta po spotkaniu dyrektora z Jackiem Majchrowskim. - Zostaliśmy wpuszczeni w maliny. I my się tłumaczymy z czegoś, za co nie odpowiadamy. To władze miasta nas w nie wpuściły - kwituje dyr. Szydłowski.

Komentarze 15

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

o
obserwator
Jak to jest. Od lat było wiadomo, że w Krakowie, za nasze pieniądze, pan Szydłowski otwiera sobie teatr, którego będzie dyrektorem. Kto mu w tym pomagał? Czy my, Krakowianie, naprawdę jesteśmy tak głupi, żeby pozwolić na takie rzeczy?
w
wku...rwia mnie chamstwo
Trzeba być zwykłym chamem żeby obalać jakikolwiek teatr. Kwota 450 tys to śmiech na sali na zmniejszanie ilości słomy w butach "krakowian". Działalność radnych jest zwyczajnie nieprofesjonalna, jeszcze nie otworzyli całkiem teatru a już chcą go zamykać. Co za wiocha bez perspektyw. A proces schamienia postępuje - właśnie "krakowianie" zaczęli niszczyć auta na obcych rejestracjach. Bo cham nie potrzebuje teatru, księgarni.... wystarczy mu darcie ryja.
A
Anonim
Trzeba było więcej wydać na Reklamowanie Teatru i Rzekomych castingow. . Pieniądze poszły w błoto za jeden spektakl.. Wstyd !
a
aktor
Ale bzdury mówi pan dyrektor o płaceniu 2 razy więcej dla aktorów. Takich co pracują w innych teatrach jest po prostu garstka i to akurat nie tacy z wygórowanymi stawkami. A reszta zagra za tyle ile im się da. Ale w sumie po co się denerwować za psucie rynku.. przecież można płacić dużo więcej, skoro nie płaci się z własnej kasy!
W
Witold
Nie płacić, niech zarobią sami, poszukają sponsora itd.
.
Najlepiej zagonić to chamstwo teatralno-aktorskie z powrotem do PGR-ów (czyli tam skąd pochodzą).
B
BJ
Sponsor tytularny - MPO Variete! IBJ przypominam, że Szekspir pisał takiego Hamleta dla kasy, jako rozrywkę dla mas.
G
Gość z Teatru
ale bilety na "Legalną Blondynkę" są po 120 zł!! W tym czasie można pójść do Starego, Ludowego czy nawet do Bagateli na świetny spektakl za ułamek tej kwoty.
s
s.
Krakowskie Wodociągi Teart Varietes.
C
Cynik
"Później obiecuje zejść do miliona złotych rocznie z miejskiej kasy." - Niech się rozrusza szybciej, albo spie...la.
k
klm
Skoro z Kraków Areną się dało to i z Teatrem Variete też się da.
Można też nieformalnie poprosić zaprzyjaźnioną prywatną spółkę która dostarcza usługi dla miasta, zapłacimy trochę więcej za usługę ale za to teatr zyska prywatnego sponsora.
j
janette
Spektakl z Paryża nie wróci bo po wielkiej kłótni z arogancką dyrekcją opuściły ten teatr na zawsze.

Scena nie przygotowana, brak scenografii, światła tragiczne. Poziom domu kultury w Gęgolinie Dolnym odpicowanym z unijnych dotacji.
k
korupcja od góry do dołu
z kasy miejskiej, do własnych kieszeni. Trzeba po jesiennych wyborach do Sejmu, niewiele później skrócić kadencję władzom gminnym i zrobić nowe wybory samorządowe.
O
Ol-ga
niech okrywa wstydem szybko - ale nie tylko, bo wpadnie w zobowiązania czyli długi, czego robić nie wolno i tu się na szczęście kończy byt tego teatru
.
Komu ten teatr jest potrzebny? Dziura bez dna żeby zadowolić garstkę ludzi. On nawet Krakowa nie promuje tylko generuje afery. 3 mln. przez pierwsze trzy lata... A na niektórych osiedlach brakuje chodników nadających się do ruchu pieszego...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska