Miłośnicy sztuki współczesnej żalą się, że instalacja, zamiast edukować i zmuszać do refleksji, zaczyna odstraszać. Krakowskie Biuro Festiwalowe zapewnia, że codziennie czyści dzieło i do końca roku przeniesie je na docelowe miejsce. Tym razem na plac przy ul. Lipowej.
Rzeźbę dla Krakowa po promocyjnej cenie 80 tys. zł zakupiło Krakowskie Biuro Festiwalowe. Artysta chciał nią zamanifestować swą niechęć do współczesnej mass kultury, w której symbole zlewają się w jedną całość i zacierają swą wartość i znaczenia. - Niestety, pijaczki i wandale zrobili sobie z niej miejsce do picia i malowania - żali się Wanda Krawczy, mieszkanka Podgórza.
Rzeźba ma wyraźnego pecha od samego początku. Pierwotnie zainstalowano ją na podgórskim placu Niepodległości. Już tam wandale zaczęli ją dewastować. Po licznych protestach została przeniesiona pod wejście do tunelu kolejowego na Zabłociu.
Tu dzieło zyskało jednak jeszcze szerszą rzeszę "fanów". Instalacja stała się dzikim szaletem i ulubionym miejscem do raczenia się alkoholem.
W KBF widzą problem i zapewniają, że robią co mogą, aby chronić rzeźbę. - Regularnie ją sprzątamy, ale nie możemy nikogo postawić przy niej 24 godziny na dobę - przyznaje Aleksandra Nalepa z działu promocji.
Jak dodaje, rzeźba jeszcze przed końcem roku zostanie przeniesiona kilka metrów dalej, na plac przy ul. Lipowej, co będzie godnym dla niej miejscem.
- Mamy nadzieję, że tam rzeźba będzie szanowana - mówi Nalepa.
Częściej patrolować przy rzeźbie obiecała straż miejska. - Na pewno zwrócimy na nią większą uwagę i zwiększymy liczbę patroli na tamtym terenie - zapewnia rzecznik Marek Anioł. - Będziemy starać się uchronić instalację przed kolejnymi dewastacjami - dodaje.