WIDEO: Smog w Krakowie
Autorka: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska
W grudniu radni Krakowa przyjęli uchwałę, która wprowadza darmową komunikację miejską dla posiadaczy aktualnych dowodów rejestracyjnych, gdy dzień wcześniej uśredniony pomiar dla pyłu PM10 na stacjach monitorujących stan powietrza w mieście przekroczy 150 µg/m3 (lub 200 µg/m3 na jednej stacji). Do tej pory mieliśmy tylko dwa takie dni, a pierwszy raz z darmowej komunikacji mogliśmy skorzystać 2 stycznia.
W przyszłym sezonie grzewczym uchwała może już nie obowiązywać, bo właśnie zaskarżył ją adwokat Witold Liguziński, co zapowiadał już w styczniu. Apelował wtedy do władz miasta o zmianę przepisów, ponieważ zwracał uwagę na ich niezgodność z prawem. Adwokat skutecznie przyczynił się już do uchylenia tzw. pierwszej uchwały antysmogowej, która przyjął sejmik wojewódzki pod koniec 2013 roku.
Teraz krakowską uchwałą zajmie się Wojewódzki Sąd Administracyjny. Witold Liguziński zwraca uwagę, że konstytucja gwarantuje obywatelom równe traktowanie przez władze publiczne, a w wypadku uchwały tak nie jest. Podczas wysokiego stężenia szkodliwych pyłów z darmowej komunikacji mogą korzystać tylko kierowcy (plus tyle osób, ile wpisanych jest w dowodzie rejestracyjnym). Osoba bez auta, która też oddycha zanieczyszczonym powietrzem, za przejazd tramwajem lub autobusem, musi wtedy zapłacić normalnie.
Władze miasta nie są zadowolone z takiego rozwoju wydarzeń. - Od początku mówiliśmy, że to eksperyment, a uchwała będzie modyfikowana. Działanie pana Liguzińskiego utrudnią całą sprawę, bo zanim coś zmienimy, musimy poczekać na decyzję sądu – mówi Witold Śmiałek, doradca prezydenta ds. jakości powietrza. Czy uchwała będzie uchylona, o tym zdecyduje sąd. Urzędnicy nie ujawniają na razie, jaką przyjmą linię obrony.
Witold Śmiałek jest jednak sceptyczny ws. pomysłu wprowadzenia darmowej komunikacji dla wszystkich. - Prognozy jakości powietrza są tak niedoskonałe, że darmowa komunikacja dla wszystkich jest po prostu niemożliwe, przede wszystkim ze względów finansowych, bo kosztowałoby to krakowskiego podatnika milion złotych za dzień – stwierdza urzędnik.