https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Urzędnicy pomylili się o 100 mln zł

Andrzej Banas / Polska Press
Władze Krakowa pomyliły się aż o 100 milionów złotych, planując tegoroczne wydatki na edukację. Teraz muszą znaleźć dodatkowe pieniądze w budżecie. Wielu radnych nie miało pojęcia, że pod hasłem „wynagrodzenia dla nauczycieli” mogą kryć się koszty związane z reformą

Aż 100 mln zł będzie trzeba dopłacić w tym roku do krakowskich szkół, choć według zapowiedzi minister edukacji Anny Zalewskiej reforma miała być „niemal bezkosztowa”. Okazało się jednak, że dodatkowe pieniądze potrzebne są przede wszystkim na nowe etaty nauczycielskie, które trzeba było utworzyć w szkołach przekształconych od września z VI-klasowych w VIII-klasowe. To nieoczekiwane zjawisko, głównie dla nauczycieli, bo dotychczas wydawało się, że będą tylko zwolnienia.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AGNIESZKI MAJ: Miało być tanio, a trzeba zapłacić 100 milionów

Tymczasem - jak się okazuje - nauczycieli trzeba więcej m.in. z tego powodu, że klasy siódme są mniej liczne niż dawne pierwsze gimnazjalne. W efekcie, mimo że liczba uczniów nie zwiększyła się, w krakowskich szkołach jest 310 nowych etatów. Ale też nowe koszty.

Problem w tym, że nikt wcześniej nie przewidział aż tak dużego deficytu na zreformowane szkoły. Teraz radni domagają się wyliczenia, na co zostaną przeznaczone dodatkowe pieniądze, które trzeba odjąć z planowanych inwestycji . - Chcielibyśmy wiedzieć, dlaczego tak bardzo władze miasta pomyliły się, planując wydatki na edukację - mówi Jakub Kosek, radny PO.

Pierwotnie Katarzyna Król, wiceprezydent Krakowa odpowiedzialna za edukację, zapowiadała, że koszty reformy wyniosą najwyżej 20 mln zł. Dzisiaj okazuje się jednak, że znacznie więcej. Gdy zapytaliśmy Urząd Miasta, skąd taka różnica, dostaliśmy tylko tabelki z niewiele wnoszącymi wyliczeniami. Bez odpowiedzi na zasadnicze pytanie.

- Od początku wprowadzania reformy edukacji wiedziałam, że mówienie o jej minimalnych kosztach to oszustwo. Nie dość, że to zmiany, które są w rzeczywistości deformą, trzeba jeszcze do nich dopłacić - mówi Małgorzata Jantos, radna Nowoczesnej.

Co więcej, radni nie tylko nie zostali poinformowani o prawdziwych kosztach reformy, ale na ostatnich dwóch sesjach dostali do głosowania uchwały w sprawie zmian w budżecie, gdzie wśród wielu liczb znajdują się także zwiększone wydatki na wynagrodzenia dla nauczycieli. Wielu samorządowców nie miało świadomości, że pod pojęciem „wynagrodzenia dla nauczycieli” mogą kryć się koszty związane z reformą. Niektórzy podejrzewają, że to celowe zagranie władz miasta.

Radni podkreślają, że budżet na edukację nigdy jeszcze nie był aż tak niedoszacowany. - Poza tym nigdy ta kwota nie była aż tak duża jak w tym roku - mówi Andrzej Hawranek, przewodniczący klubu PO w Radzie Miasta.

Według Grażyny Ralskiej, szefowej Związku Nauczycielstwa w Krakowie, władze miasta powinny zarezerwować realne pieniądze na edukację w tegorocznym budżecie. - Ale zamiast tego wiceprezydent Król wolała opowiadać o niskich kosztach reformy - mówi.

Wzrost zatrudnienia nauczycieli dotyczy nie tylko Krakowa. Jak poinformowała minister Zalewska, liczba nauczycieli wzrosła o ponad 10 tys., a liczba etatów jest wyższa o ponad 17 tys. To więcej o 2,1 proc. Minister nie podała kosztów takiej zmiany.

Wbrew zapowiedziom wiceprezydent Katarzyny Król, koszty utrzymania szkół w Krakowie znacznie wzrosły po wprowadzeniu reformy edukacji. Na jednej z ostatnich sesji radni przeznaczyli dla nauczycieli dodatkowe 18 mln zł, na następnych mają głosować nad kolejnymi kwotami: 62 mln zł i 18 mln zł. To w sumie prawie aż 100 mln zł więcej niż dotychczas. Budżet edukacji wynoszący 1,3 mld zł został więc niedoszacowany o bagatela prawie 8 proc.

Radnych szokuje tak duża kwota, którą trzeba dołożyć na nauczycielskie pensje. - W poprzednich latach też pod koniec roku dopłacaliśmy do wynagrodzeń w szkołach, ale nigdy jeszcze tak dużo. Najwięcej połowę tego - mówi Andrzej Hawranek, przewodniczący klubu PO w Radzie Miasta.

Pierwotnie wiceprezydent Katarzyna Król, odpowiedzialna za edukację zapowiadała, że wprowadzenie reformy edukacji w Krakowie ma kosztować 20 mln zł. Podkreślała wraz w kurator oświaty Barbarą Nowak, że w naszym mieście zmiany w szkołach zostały przeprowadzone wzorowo i przy niskich kosztach.

Jednak kilka tygodni temu radni dostali pierwszy projekt uchwały, w którym przeznaczano dodatkowe pieniądze na szkoły. Potem pojawił się kolejny, a w przygotowaniu jest trzeci. W dodatku przy ich omawianiu nikt nie mówi radnym, że chodzi o efekty reformy. - Pytałam urzędniczki, ale zapewniła mnie, że te zmiany w budżecie, które mamy głosować nie są związane z kosztami reformy - mówi Teodozja Maliszewska, radna PO.

Jak jednak wynika z danych, które dostaliśmy z Wydziału Edukacji Urzędu Miasta, dodatkowe pieniądze potrzebne są przede wszystkim na wynagrodzenia nauczycieli, których liczba zwiększyła się głównie z powodu reformy edukacji polegającej m.in. na wydłużeniu nauki w szkołach podstawowych z sześciu do ośmiu lat.

Dodatkowych nauczycieli potrzeba także w przedszkolach, które musiały przyjąć od tego roku wszystkie chętne dzieci w wieku od 3 do 6 lat. Poprzednio prawo do opieki przedszkolnej miały dzieci w wieku 4-6 lat. Po tych wszystkich zmianach liczba nauczycieli w krakowskich szkołach i przedszkolach wzrosła o 310 osób.

Nowi nauczyciele potrzebni byli także z tego powodu, że w wielu szkołach zdecydowano się utrzymać małe, kilkunastoosobowe klasy. Poza tym część dyrektorów chroniła swoich pracowników przed zwolnieniami, przenosząc ich na świetlice. Liczyli na to, że za rok znajdą się dla nich etaty, dzięki temu, że pojawią się także ósme klasy.

Zwiększone koszty krakowskiej edukacji to także efekt tego, że w gimnazjach oddziały były bardziej liczne niż w szkołach podstawowych. Dlatego teraz dla siódmoklasistów potrzeba więcej nauczycieli niż dla dawnej pierwszej klasy gimnazjum.

Zapłacić trzeba jednak nie tylko za nowe etaty, ale także za zwolnienia, głównie ze zlikwidowanych gimnazjów. Jak wynika z danych Wydziału Edukacji Urzędu Miasta w tym roku ze szkół odeszło 86 nauczycieli. 12 z nich przeszło na emeryturę, pozostali dostali wypowiedzenia albo nie przedłużono im umowy. Odprawy dla nich kosztowały ok. 1 mln zł.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie odcinek 27

Komentarze 26

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
ja
W artykule wypowiada sie szefowa Związku Nauczycielstwa w Krakowie. Moje pytanie do pani: czy ilośc nauczycieli w Krakowie spadła czy wzrosła? Bo z danych artykułu wynika, że reforma polepszyła sytuacje, a przeciez w Krakowie byly protesty ZNP i propaganda o setkach zwolnionych?
g
gosc
Czy ktoś już oszacował koszty nowej zasady, ze nauczanie indywidualne odbywa się tylko w domu ucznia? Do tej pory uczniowie chodzili czy jeździli w większości przypadków do szkoły i mieli zajęcia sam na sam z nauczycielem. Teraz nauczyciele musza jezdzić do ucznia. Skoro szkoły w Krakowie pracuja w systemie jednozmianowym do załozmy 14.oo-15.oo, to nie ma nauczycieli w szkole do jeżdżenia do ucznia rano. Nauczyciele moga jezdzic do uczniów na godzinę 16-17-18, czyli uczen moze mieć nauczanie nocne. A więc w szkole trzeba zatrudnic nowych nauczycieli do realizacji nauczań indywidualnych - w miarę z rana. W dużej szkole jest to ok. 10 chorych na szkołę, czyli robi sie podwójne nauczanie. Do tego dochodza koszty dojazdu do ucznia płacone przez szkołe czyli zakład pracy. Miasto powinno stworzyć bazę nauczycieli, ktorzy chca nauczać indywidualnie wedlug miejsca zamieszkania nauczyciela i powinno stale kontrolować poradnie wydające orzeczenia.
E
Ela
A tę kasę to skąd będą mieli ?
g
gniewko_syn_ryba
do szkoły podstawowej przy zakładzie karnym, do którego powinni trafić, oczywiście po zwróceniu błędnie wyliczonej kwoty.
B
Baca
Ta pani pod trybunał - fatalna reforma wprowadzana bez konsultacji z kimkolwiek, niedoszacowana na 1000% nie tylko w tym roku...
Koszty utrzymania pracowni w kolejnych latach.
n
nauczyciel
Nauczyciele policzeni są w ten sposób, że osoby pracjące np. godzinę w jednej szkole, a kilka godzin w innej, to 2 osoby. Wzrost zatrudnienia jest pozorny. To nie są często prawdziwe etaty, z których można próbować żyć. Nikt z nas nie utrzymuje się z kilkugodzinnego fragmentu etatu!
o
olo
Urzędnicy się pomylili o 100 mln zł. To niech teraz je wyłożą z własnej kieszeni. Kto takim gamoniom dał możliwość podejmowania decyzji o choćby jednej złotówce?
A
Adam
Czy reforma jest zła, bo oznacza zwalnianie nauczycieli, czy też jest zła, bo oznacza ich przyjmowanie.
A
Adam1975
Wiceprezydent Okońska umiała podejmować niepopularne decyzje i umiała liczyć... dlatego ja wywalili po 1,5 roku
N
Norbert
Wiceminister Król i kurator Nowak do natychmiastowej dymisji !!!
J
Jopek
Pikuś. Urzędnicy JM nie takie pomyłki robią i nic się nie dzieje. Władza poradzi sobie bez nas, byleby kasę mieli.
L
Lustro
Dosyć specyficznie sformułowany tytuł, pomogę: "Minister Zalewska ponownie wprowadziła obywateli w błąd, co przyklepała nieudolna wizeprezydent Król. Żenującej "reformy" ciąg dalszy". Nie ma za co.
W
Witold 23 tys.
Pani wiceprezydent Katarzyna Król chyba się pomyliła przy rachunkach.
m
mieszkaniec
Jeśli ludzie z PO mają jaja, to winni skierowac sprawę do prokuratury - to mataczenie, złe gospodarowanie. Macie dowód, macie narzędzia, macie w pamięci wystąpienia z lipca dot. oświaty. Zróbcie wreszcie to.
C
Czas najwyższy
Kolesiostwo, kolesiostwo, pomyłki, szukanie kasy i dużo obiecanek i "dobrych chęci". Żałuję, że nie udało się wcześniej odwołać prezydenta w referendum.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska