Znajomi, krewni, którzy odwiedzają swoich bliskich, tłoczą się przy drzwiach, bo przy łóżkach zwyczajnie nie ma miejsca. - Gdy do każdej z pacjentek przyjdzie rodzina, nie ma szans, by wszyscy zmieścili się w sali - skarży się Marlena Ślusarczyk. - Utrudnia to też pracę pielęgniarkom i salowym. Opieka lekarzy i sióstr jest doskonała, ale warunki niestety złe. Dyskomfort i totalny brak intymności - zaznacza nasza Czytelniczka.
Dyrekcja szpitala im. Dietla potwierdza, że tłok rzeczywiście jest. Barbara Kamysz, wicedyrektor placówki przyznaje, że w ostatnich dniach trafiło do szpitala znacznie więcej pacjentek, niż jest miejsc. Efekt - sporo dostawek w salach. - Mamy trzy oddziały chorób wewnętrznych po 59 miejsc. I jest tego za mało - wyjaśnia dyr. Kamysz. - Przyjmujemy wszystkich, którzy potrzebują opieki. Nie odsyłamy do innych placówek, stąd problem - tłumaczy.
Lekarze zapewniają, że starają się w tej sytuacji zabezpieczyć godne warunki dla chorych. W tym tygodniu postanowili "rozładować" żeński odcinek II oddziału i utworzyć salę dla pań na męskim odcinku. - Robimy wszystko, by pobyt w szpitalu był komfortowy. Na korytarzu w żadnym wypadku nikt nie wyląduje - kwituje.
Jolanta Pulchna, rzecznik małopolskiego NFZ, chwali decyzje lekarzy. - Umieszczenie pań w części dla mężczyzn jest z pewnością lepsze niż zwiększanie ponad normę liczby łóżek w salach - mówi. - Wierzymy, że dyrekcja będzie szukać takich rozwiązań. Będziemy to kontrolować - obiecuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?