Nasz Czytelnik zebrał zdjęcia wraków, które stoją w Krakowie. Nie mają powietrza w kołach, porasta je mech, padają ofiarą wandali. Stoją w bezruchu już długo, nawet rok. Apelujemy do straży miejskiej o interwencję w tej sprawie. Niestety znalezienie właściciela i zmuszenie go do usunięcia "pojazdu" jest trudne i długotrwałe.
WIDEO: Dzieci mówią jak jest
Stoją, rdzewieją, niszczeją, porasta je trawa i mech. Często stanowią też zagrożenie dla ruchu czy bawiących się w pobliżu dzieci. Ponadto zajmują miejsca postojowe, o które kierowcy codziennie muszą toczyć walkę w zatłoczonym i zakorkowanym Krakowie.
Mowa tu o wrakach, autach pozostawionych na chodnikach, zieleńca i ulicach, które często od lat nie były uruchamiane. Apelujemy do służb, straży miejskiej, by usuwać takie rupiecie. Problem w tym, że to proces długotrwały. Trzeba zacząć od poszukiwań właścicieli "aut", a to często nie jest proste.
Największy wysyp wrakow to jest na krakowskich torowiskach gdzie bryluje wyretuszowany szrot z wiedeńskiej lamusowni. Pan pre-zydent usiłuje wmówić mieszkańcom że to najlepsza komunikacja miejska w kraju. Ciekawe ile razy przejechał się ten urzędnik tym zlomem na przykład do Nowej Huty na linii 10 albo 22 w komunikacyjnym szczycie? Ktoś wie?
G
Gość
Jak ktos zle zaparkuje t potrafia w mig lawete wezwac. A wrakami nie chca sie zajmowac.