- Teren, na którym będzie spopielarnia, nie jest zabudowany - powiedział prezydent. - Przeszedłem tam wszystkie ścieżki. Nie powinno być protestów - ogłosił triumfalnie. Według Bogdana Ziarko, zastępcy przewodniczącego Dzielnicy VIII Dębniki, prezydent się myli.
Kontrowersyjna inwestycja może wywołać niezadowolenie mieszkańców pobliskich Skotnik i Skawiny. - Wprawdzie gęstej zabudowy tam nie ma, ale nie można takich decyzji podejmować poza plecami lokalnej ludności - zauważa Ziarko.
Prezydent twierdzi jednak, że na konsultacje społeczne przyjdzie czas, w trakcie ustalania warunków środowiskowych dla inwestycji. Na razie przygotowywane będą warunki przetargu, który zostanie ogłoszony w ciągu dwóch miesięcy. Już zgłosiło się trzech przedsiębiorców pogrzebowych, gotowych złożyć oferty.
Zwycięzca przetargu ma na miejskim terenie (18 ha) wybudować ogrodzony cmentarz z całą infrastrukturą (alejkami, oświetleniem, kaplicą, kwiaciarniami) oraz spopielarnię. Obiekt inwestor będzie mógł dzierżawić przez 30 lat.
Przed rozpoczęciem budowy cmentarza, miasto Kraków będzie musiało jednak wybudować drogę dojazdową i uzbroić teren. O potrzebie zbudowania spopielarni zwłok mówi się w Krakowie od 16 lat. Choć większość krakowian nie ma wątpliwości, że taki obiekt jest potrzebny, wszystkie dotychczasowe propozycje lokalizacji kończyły się protestami.
W 2009 roku próbę uruchomienia, gotowej już instalacji, podjął Zbigniew Baran z firmy Prosmed. Problem w tym, że przedsiębiorca umieścił ją w swej siedzibie, tuż przy szpitalu Żeromskiego. Kominy spopielarni byłyby oddalone zaledwie kilkanaście metrów od szpitalnej kuchni, a okna kilku oddziałów są skierowane właśnie na Prosmed. Po ostrym proteście i negatywnych opiniach decydentów szanse powodzenia przedsięwzięcia są bliskie zeru.
Niewykluczone, że w ciągu dwóch lat powstaną też kolejne spopielarnie zwłok w innych rejonach miasta. Jak zdradził prezydent, prywatni przedsiębiorcy starają się o pozwolenia.
