- Ilość zadanych ciosów, ich umiejscowienie i siła wskazują, że Piotr L. chciał zabić pokrzywdzonego - zauważyła sędzia. Dariusz Ż. rozpaczliwie walczył o przetrwanie i złapał ostrze noża, wolał stracić rękę niż życie, ale trzeci cios nożem o 15 cm ostrzu trafił go prosto w serce. Mężczyzna umarł an rękach żony i syna.
- Oni ten obraz będą mieli przed oczami do końca życia- mówiła sędzia.
Za okoliczność obciążającą uznała działanie oskarżonego pod wpływem alkoholu i narkotyków. Za jedyną okoliczność łagodzącą przyjęła wyrażenie żalu i skruchy za swój czyn.
Piotr L. i Dariusz Ż. znali się podczas pracy w stolarni, ale zdarzało się im spotykać po robocie. Piotr L. od 12 lat codziennie brał amfetaminę i nie potrafił się uwolnić od nałogu. Pod wpływem narkotyków stawał się agresywny, raz nawet zranił nożem w twarz swoją partnerkę. Miesiąc później, w styczniu 2016 r. doszło do jeszcze większej tragedii. Znajomi mężczyźni spotkali się w Nowej Hucie, wypili alkohol i Piotr L. dał koledze 100 zł pożyczki i drugie 100 zł na zakup amfetaminy. Pojechali pod znany im adres na jednym z osiedli. Dariusz Ż. długo nie wracał od dilera, a gdy Piotr L. do niego zadzwonił usłyszał, że „jest przypał”.
To oznaczało, że trzeba uciekać z uwagi na działania policji. Tego dnia w Krakowie rozpoczynały się mistrzostwa świata w piłce ręcznej, było wiele patroli na ulicach. Koledzy uzgodnili, że w sytuacji zagrożenia spotkają się w innym miejscu.
Tak się też stało. Piotr L. przyjechał do mieszkania Dariusza Ż., doszło do rozmowy na korytarzu bloku i kolega nie krył, że amfetaminy nie ma, a przekazane na ich zakup pieniądze gdzieś zgubił. To zdenerwowało Piotra L., padły wulgarne słowa, panowie zaczęli się szarpać i w pewnym momencie Piotr L. wyjął nóż i zadał nim koledze kilka ciosów. Ostatni prosto w serce. Krzyki i odgłosy walki zaniepokoiły bliskich zaatakowanego. Syn Dariusza Ż. rzucił się w pogoń za napastnikiem, ale musiał przerwać pogoń, bo był w klapkach.
Piotr L. uciekł autem do domu, przebrał się, umył nóż, zmienił zakrwawione ubranie i partnerce rzucił, że jedzie na Kazimierz kupić zapiekanki. Tam został zatrzymany.
W torbie podróżnej miał spakowane zakrwawione rzeczy i narzędzie zbrodni. Był pod wpływem narkotyków i alkoholu. Przyznał się do winy dopiero pod koniec śledztwa oraz na procesie przed Sądem Okręgowym w Krakowie.