Zabudowa "szkieletora" znów się oddala. Zamiast rozpoczęcia budowy jest jej kolejna przeszkoda. Dwoje mieszkańców wstrzymało pozwolenie na zabudowę budynku. W praktyce oznacza to, że moloch może straszyć jeszcze przez wiele lat.Miesiąc temu władze Krakowa wydały zgodę na zabudowę obiektu. Potrzeba było dwóch tygodni, aby dokumenty nabrały mocy prawnej. Bezskutecznie.
- Decyzja o zabudowie nie może być ostateczna, bo wpłynęły dwa odwołania od osób fizycznych - wyjaśnia Jan Machowski, kierownik Biura Prasowego Urzędu Miasta.
Jak udało się ustalić Gazecie Krakowskiej chodzi o mieszkańców, których tereny graniczą z działką na której stoi "szkieletor". Pierwsza z osób kwestionuje prawidłowość sporządzonej analizy zacienienia terenu przez "szkieletora". Drugi ze skarżących uważa, że budowla spowoduje zaburzenie czasu nasłonecznienia jego budynku. Zgodnie z regulacjami prawnymi nasłonecznienie powinno trwać co najmniej półtorej godziny dziennie. Teraz rozpatrzeniem odwołań zajmie się wojewoda. Na wydanie decyzji ma miesiąc.
- Prócz konkretnych zastrzeżeń jakie mieszkańcy zgłosili na piśmie, my przyjrzymy się całemu procesowi wydawania decyzji pod względem prawnym - wyjaśnia Mirosław Chrapusta, dyrektor wydziału prawa i nadzoru urzędu wojewódzkiego.
Jeśli uzna on, że nie naruszono przepisów, to oddali zarzuty. Mieszkańcom będzie przysługiwało jednak odwołanie do sądu administracyjnego. A tutaj sprawa może ciągnąć się latami.
- Spodziewałem się, że tak może się stać. Osobiście cieszy mnie, że jeszcze ktoś walczy w tej sprawie - mówi Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na rzecz Ochrony Przyrody, które protestując przeciwko podwyższeniu budynku blokowało budowę. Radość ekologa nie może jednak przyćmić wstydu dla Krakowa, w którym szkieletor stoi od 39 lat.
Urzędnicy mogą teraz zgodzić się z argumentami mieszkańców i uchylić pozwolenie o budowie. Podobna sytuacja miała już miejsce w 2011 r. Wtedy jednak to Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA)uchylił decyzję o warunkach zabudowy dla "szkieletora" . Powodem były błędy urzędników. Jednak jeśli wojewoda nie znajdzie uchybień prawnych to odwołanie obu krakowian oddali.
Od tej decyzji mieszkańcom będzie jednak przysługiwać odwołanie do WSA. A proces w sądzie może sparaliżować budowę na lata. - Dla mnie to niepojęte. Co mogę powiedzieć. Znowu tracimy czas - mówi Szymon Duda, architekt z GD&K Group.
Irytację inwestora dodatkowo potęguje fakt, że miasto za brak rozpoczęcia budowy nalicza mu karę finansową. Obecnie jest to około 4,5 mln zł. Dlaczego tak się dzieje? Inwestor kupił wieżowiec w 2005 r. od firmy Węglozbyt, ale wraz ze zobowiązaniem wobec gminy, jakim był termin zakończenia budowy. A ten upływał za trzy miesiące. Od tego czasu naliczane są kary za niedotrzymanie warunków umowy.
- Liczyliśmy, że w momencie, kiedy otrzymamy pozwolenie na budowę, będziemy mogli konkretnie porozmawiać z urzędnikami, jak rozwiązać ten problem - przyznaje Duda.
Urzędnicy bronią się tym, że kary naliczać każe im prawo. - Odstąpienie od naliczania opłat bez uzasadnienia stanowi naruszenie dyscypliny finansów publicznych - mówi dr Aleksandra Jadach-Sepioło z Instytutu Rozwoju Miast.
Pat w sprawie "szkieletora" wciąż trwa i nic nie wskazuje na to, że szybko się skończy.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O ZASADACH GRY W PIŁKĘ NOŻNĄ?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
