Miasto chce sprzedać zieloną działkę u zbiegu ulic Bochenka i Łużyckiej na Piaskach Wielkich. Wydało już dla niej wstępne zgody budowlane na postawienie bloku mieszkalnego. To ma zachęcić kupców, by wyłożyli co najmniej milion złotych na transakcję (to cena wywoławcza - gmina chce zorganizować przetarg i uzyskać jak największą sumę). Sprawa oburza jednak mieszkańców okolicy, która od lat jest mocno zabudowywana i brakuje w niej terenów zielonych. W lutym protestowali przed magistratem przeciwko wydawanym zgodom na inwestycje w tym rejonie, ale jak widać - nie poskutkowało.
Sprzedają pod blok
Nowy blok na ostatniej wolnej i zielonej gminnej działce w tej okolicy będzie kolejnym wśród kilkunastu, które już tam stoją, i następnych w budowie lub planowanych do realizacji. Choć działka ma zaledwie 0,09 hektara, miejscy architekci uznali, że można tam jeszcze wcisnąć jeden wysoki budynek.
Miasto kupiło działkę jeszcze w latach 90. od Skarbu Państwa. Co ciekawe, gmina później obroniła zielony grunt przed przejęciem go przez osoby prywatne. Dawni właściciele zostali wywłaszczeni w czasach PRL, ale ich spadkobiercy nie potrafili udowodnić, że mają do terenu prawo i w 2013 roku odmówiono im zwrotu ziemi.
W 2014 roku gmina sama sobie wydała decyzję o warunkach zabudowy na blok mieszkalny w tym miejscu wraz z podziemnym garażem. Działkę chce sprzedać wraz z tym dokumentem, na podstawie którego nabywca w ciągu dwóch miesięcy możne uzyskać pozwolenie budowlane i rozpocząć prace. Terenu nie chroni plan zagospodarowania przestrzennego.
Mieszkańcy ignorowani
-Jest to jedyna działka gminna w okolicy, która mogłaby zostać wykorzystana pod utworzenie zielonego skweru z nasadzeniami drzew, ławkami oraz siłownią pod chmurką lub placem zabaw - zauważa Agnieszka Mędrek, z grupy mieszkańców Wolontariat Parku Rzecznego Drwinka (chodzi o park, którego utworzenie gmina zapowiada w okolicy od lat, ale bez efektu).
Mędrek przypomina urzędnikom, że w lutym grupa zorganizowała protest na placu Wszystkich Świętych, w którym jednym z haseł było: „STOP dalszej zabudowie ul. Bochenka”.
- Zebraliśmy ponad 5 tys. podpisów pod petrycją o utworzenie terenów zielonych w okolicy os. Piaski Nowe - chodzi o park rzeczny Drwinka - oraz niezabudowywanie działki przy Bochenka. Urzędnicy to ignorują - mówi Mędrek.
Dodaje, że nie ma też odzewu na postulat poszerzenia ul. Bochenka wraz z utworzeniem zatoczek postojowych. Mieszkańcy mają tam problem z przejazdem i parkowaniem. Podobnie karetki jadące do pobliskiego szpitala im. św. Rafała.
Protestujących popiera rada dzielnicy Podgórze Duchackie. - Pomysł władz miasta jest skrajnie nieodpowiedzialny, to jest wsadzanie kija w mrowisko. Mieszkańcy byli już pod magistratem w sprawie zabudowy i nieprzejezdności ulicy Bochenka - mówi Jarosław Kajdański, radny dzielnicowy. - Miasto zachowuje się jak deweloper, handluje ziemią dla zysku i chce dobić mieszkańców - dodaje.
Sam sugeruje wykorzystanie działki na parking dla samochodów, które nie mieszczą się na ul. Bochenka, zastawiają przejazd. Ruch tam musi odbywać się często wahadłowo, również w kierunku szpitala.
Urzędnicy się tłumaczą
- Teren, który sprzedajemy, ma ważną decyzję o warunkach zabudowy, a zgodnie z aktualnym studium zagospodarowania Krakowa, przyjętym przez radnych w 2014 roku, skonsultowanym z mieszkańcami, znajduje się on w obszarze zabudowy mieszkaniowej - mówi Jan Machowski z biura prasowego magistratu. Dodaje, że ten, kto kupi działkę, będzie musiał współfinansować z miastem przebudowę ulic.
Studium to jednak potężny dokument dla całego miasta i mieszkańcom mogła umknąć sprawa niewielkiej, ale ważnej dla nich działki. Ponadto jego zapisy nie oznaczają, że koniecznie trzeba działkę sprzedać i zabudować.
Urzędnicy podnoszą też, że dla terenów na południe od Bochenka, jeszcze wolnych od zabudowy, obowiązuje plan miejscowy, który chroni tam zieleń. Ale uchwalony został już w 2009 roku, a na jego podstawie miał zostać stworzony wspominany park. Gmina niewiele w tej sprawie robi, bo tereny należą do prywatnych firm. Inwestorzy planują stawiać tam bloki.
A kolejne budynki wyrastają już z ziemi naprzeciwko szpitala Św. Rafała, następne planowane są nawet w miejscu obecnego parkingu lecznicy. To również teren deweloperów.
Mieszkańcy mają nadzieje, że pomogą radni miejscy, bo to oni muszą wydać zgodę w głosowaniu na sprzedaż działki. - Gmina zbyt pochopnie wysprzedaje grunty. Na tej działce można spokojnie zrobić skwer, szczególnie że w tym rejonie mamy już przerośnięte blokowisko - uważa Grzegorz Stawowy, radny PO.
- To dość dziwny pomysł. Trzeba to przedyskutować. Gmina powinna wykorzystać ten teren dla dobra mieszkańców - dodaje Józef Jałocha z PiS.
