Właśnie podpisano w Gdańsku pamiętne Porozumienia przewidujące ograniczenie komunistycznej cenzury, a tymczasem ta obrzydliwa instytucja działała w najlepsze. Więc spotkaliśmy się w „Gazecie Krakowskiej” pod opiekuńczymi skrzydłami Zbyszka, aby napisać list otwarty wzywający do przestrzegania umowy z powstającą właśnie Solidarnością.
W zespole „Krakowskiej” wyróżniał się oczywiście Maciek Szumowski, już niedługo jej naczelny, a obok niego właśnie Helena, przez przyjaciół zwana Lusią; mądra, spokojna, ale stanowcza. Taka też była jej publicystyka w czasach „pierwszej Solidarności”, bo błyskawicznie wyrosła na jedną z najjaśniejszych gwiazd tamtej, „Krakowskiej”, o której mówiła cała Polska i którą w Warszawie sprzedawano za dziesięciokrotnie wyższą cenę.
Wielkie dni „Krakowskiej” zakończyły się wraz z ogłoszeniem stanu wojennego: gazetę zamknięto, zespół rozpędzono, znaleźliśmy się bez pracy, z zakazem uprawiania zawodu. I tu znowu „Lusia” pokazała klasę: spokojnie, bez lamentów i narzekań wzięła się za pisanie do prasy podziemnej, w tym do „Hutnika”, drugiej co do nakładu po warszawskim „Tygodniku Mazowsze” nielegalnej gazety w Polsce. Mimo zagrożenia więzieniem była zawsze spokojna i opanowana, mądra i wyważona w krótkich z konieczności ówczesnych tekstach. W jej mieszkaniu na ulicy Praskiej przechowywaliśmy „bibułę” i dary przesyłane represjonowanym dziennikarzom przez jeden z warszawskich kościołów.
Gdy upadł komunizm, powrót do znowu wolnej „Krakowskiej” był dla niej taką samą oczywistością jak przedtem pisanie dla podziemia. I znowu zajaśniała jako gwiazda publicystyki tej gazety w latach dziewięćdziesiątych; jak zawsze mądra, przenikliwa i wyważona. Potem nie dopisywało jej zdrowie, ale po przejściu na emeryturę do końca była wolontariuszką w Instytucie Myśli ks. Józefa Tischnera.
Dziś odeszła. Mało kto wśród nas pamięta jeszcze tamte czasy, tamte myśli i tamtą publicystykę. Ale „Lusia” pozostanie na zawsze nie tylko z tymi, którzy pamiętają; także z każdym, komu nie jest obca mądrość i obywatelskie myślenie.
Pożegnanie
W piątek, 14 czerwca, o godz. 10.30 pożegnamy „Lusię” w sali pożegnań spopielarni w Podgórkach Tynieckich, a potem urna z Jej prochami spocznie w rodzinnym grobowcu na Śląsku.
Żegnaj, „Lusiu”!
Przyjaciele
