"Chcemy sprawiedliwości", "Studenci są zabijani", "Sprawiedliwość dla bangladeskich studentów" to zaledwie kilka haseł, z jakimi w sobotę przyszli na Rynek Główny w Krakowie studenci, by zamanifestować jedność ze studentami w kraju.
Od kilku dni w Bangladeszu trwają protesty studentów i starcia z policją. W środę, decyzją premiera kraju, bangladeskie uczelnie wyższe zawiesiły zajęcia, zamknięto akademiki. W kolejnych dniach władze kraju zablokowały dostęp do internetu, co spowodowało, ze kraj praktycznie został odcięty od świata. W stolicy Bangladeszu wprowadzony został także zakaz wieców i zgromadzeń publicznych. W całym kraju obowiązuje alert bezpieczeństwa najwyższego stopnia.
Agencje donoszą o ofiarach śmiertelnych starć, agencja AFP, informuje, powołując się na dane ze szpitali, że w starciach z policją śmierć poniosła ponad setka protestujących.
Bangladescy studentami sprzeciwiają się systemowi kwotowemu naboru absolwentów uczelni wyższych na rządowe posady, uważając go za dyskryminujący. Ich zdaniem, stanowiska powinny być obsadzane zgodnie z kompetencjami, a nie za koligacje. Takie hasło tez przyjęły protesty bangladeskich studentów.
Grecy będą pracować 6 dni w tygodniu
