WIDEO: „Co za akcja!” z piłkarzem Wisły Kraków Pawłem Brożkiem
„Jeden napad na kasę oszczędnościową w Myślenicach i brak śladów działalności opozycyjnej w czasach PRL. Materiały, jakie otrzymaliśmy w Instytucie Pamięci Narodowej w Warszawie i Krakowie, stawiają pod znakiem zapytania słowa Mariana Banasia o Henryku Stachowskim – człowieku, który przed laty podarował przyszłemu ministrowi finansów i prezesowi NIK rodzinną kamienicę w Krakowie i dom na wsi za dożywocie" – informuje „Rzeczpospolita”.
Prezes NIK opublikował swoje oświadczenie, odnosi się w nim do publikacji o jego nieruchomościach
Oświadczenie prezesa NIK Mariana Banasia - przeczytaj
Dziennikarze tej gazety dziwili się, że Henryka Stachowskiego, o którym Marian Banaś mówił,że to były żołnierzy Kedywu AK, nie ma w rejestrze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Ich wątpliwości wzbudziło także to, że jako człowiek zakładający „Solidarność" - tak o nim mówił prezes NIK - nie był represjonowany w PRL. Dlatego sięgnęli do archiwów.
Więzienie za napad na kasę w Myślenicach
„W maju 1945 r. Stachowski z grupą pięciu osób napadł z bronią w ręku na Komunalną Kasę Oszczędności w Myślenicach, zabierając 130 000 zł. Zatrzymało go UB. Materiały IPN wskazują, że napad przypisano do akcji wywrotowej wobec państwa grupy leśnej „Cement", która – jak wtedy uznało UB – powstała z inspiracji słynnego oficera wywiadu AK Inspektoratu Krakowskiego Edwarda Mellera ps. Mewa” - podaje „Rzeczpospolita”.
Informuje też, że „Cement" – jak wynika z akt – działał tylko trzy miesiące – od maja do lipca 1945 r. (AK rozwiązano w styczniu 1945 r. – po wojnie formowały się tzw. grupy leśne o „prowieniencji AK"), i na swoim koncie miał dwa napady – jeden na kasę w Myślenicach i drugi na piekarnię, skąd zrabowano mąkę i 2 tys. zł. Stachowski działający w grupie pod pseudonimem Nowy brał udział tylko w pierwszym napadzie.
We wrześniu 1945 r. ówczesny wojskowy sąd okręgowy skazał za to Stachowskiego na pięć lat więzienia (amnestią złagodzono karę do 2,5 roku) – za czyn z art. 9 dekretu o ochronie państwa – miał wtedy zaledwie 23 lata. Co ciekawe, UB oskarżyła go także z art. 1 dekretu, który m.in. za udział w związku mającym na celu „obalenie demokratycznego ustroju państwa" przewiduje karę śmierci. Jednak wojskowy sąd umorzył zarzut przeciwko Stachowskiemu, że „od 1 lutego 1945 r. do 9 lipca 1945 r. należał do tajnej, niebezpiecznej organizacji Armii Krajowej mającej na celu obalenie demokratycznego ustroju państwa" – czytamy w gazecie.
Dziennikarze podkreślają, że w archiwach brak śladu, by Stachowski należał do Kedywu AK.
Był biedny?
W marcu 1999 r. Henryk Stachowski wystąpił o zadośćuczynienie i odszkodowanie za działalność z tamtych lat. Chciał 120 tys. zł, w tym „za doznaną krzywdę – z powodu niesłusznego skazania i represjonowania za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego w latach 1945- 1980". Sąd za lata w więzieniu za napad przyznał mu ostatecznie 68 tys. zł.
Jak informuje „Rzeczpospolita”, Stachowski starał się o odszkodowanie, bo chciał wykupić na własność mieszkanie, które zajmował od 40 lat przy ul. Potebni w Krakowie. „Na starość mógłbym się czuć w miarę bezpiecznie do końca mojego życia w własnym mieszkaniu, zwłaszcza teraz kiedy zaczynają ludzi masowo eksmitować z kwaterunkowych mieszkań, bo nie stać ich na opłaty czynszowe" – pisał w pozwie.
Dziennikarze zwrócili jednak uwagę, że tego mieszkania nigdy nie wykupił, a pół roku później – 29 maja 2000 r. krakowski sąd wpisał do księgi wieczystej kamienicy przy Krasickiego 24 w Krakowie Mariana Banasia.
„Starszy pan, któremu jeszcze niedawno sen z oczu spędzał brak własnego lokum i pieniędzy na jego wykup, w kilka miesięcy zdążył odzyskać kamienicę i darował ją Banasiowi w zamian za dożywocie (za utrzymanie wynoszące 500 zł miesięcznie na rzecz obdarowanego, gdy kamienicę wyceniono na 120 tys. zł)” - piszą dziennikarze.
Nie znaleźli też żadnego materiału potwierdzającego działalność Stachowskiego w czasach opozycji PRL. „Czy zakładał „S" w domu handlowym Jubilat i zajmował się kolportażem? Wyniki kwerendy w krakowskim IPN dały wynik negatywny. Stachowski nie przewijał się też w innych sprawach działalności opozycyjnej z terenu Krakowa” - twierdzi „Rzeczpospolita”.
Pobieżna kwerenda akt?
Publikację skrytykował na facebooku publicysta Maciej Gawlikowski,były opozycjonista z czasów PRL.
"Dzisiejszy tekst w Rzeczpospolitej na temat Mariana Banasia, to bardzo paskudna zagrywka" - stwierdził. - "Autorki tekstu opisują - jak twierdzą - "prawdziwą historię" tego człowieka. Na podstawie prostej, niewystarczającej kwerendy w IPN-ie, twierdzą, że Stachowski nie był żołnierzem podziemia niepodległościowego, tylko bandytą. Mają o tym świadczyć zapisy UB, że skazano go za napad rabunkowy z bronią w ręku.". A według Gawlikowskiego w rejestrze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej nie jest spisem wszystkich zołnierzy AK.
Gawlikowski ma także zastrzeżenia do stwierdzeń, że wyniki kwerendy w krakowskim IPN dotyczące działlaności w "Solidarności" dały wynik negatywny. "Ha, ha, ha! Akta bezpieki jako źródło informacji o tym, czy ktoś działał w Solidarności? Akta zbadane w pięć minut, przy pomocy wyszukiwarki?" ironizuje Gawlikowski.
"Chcecie dojechać Banasia? Czepcie się jego majątku, źródeł jego pochodzenia, czepcie się burdelu w jego kamienicy, czepcie się wreszcie jego gangsterskich powiązań. Czemu opluwacie jakiegoś Bogu ducha winnego człowieka, który już nie żyje i nie jest w stanie się bronić? Trudno mnie posadzić o sympatię dla PiSu, ale tym bardziej musiałem to wszystko napisać" - kończy swój wpis Gawlikowski.
- Upiorne miejsca w Małopolsce. Czy tam naprawdę straszy?
- Najgorsze mieszkania do wynajęcia. Zobacz, co oni oferują [ZDJĘCIA]
- Tak w ostatnich latach zabudowało się Zakopane
- Budowa tunelu zakopianki - fakty, liczby, ciekawostki
- TOP 20 najlepszych porodówek w Małopolsce
- Wybory parlamentarne 2019. Oto wszyscy nowi posłowie z Małopolski
