Zniżki mają objąć m.in. bilety komunikacji miejskiej, opłaty za postój aut w strefie płatnego parkowania, pobyt dzieci w żłobkach, przedszkolach, zajęcia dodatkowe w szkołach, domach kultury, bilety na imprezy sportowe i inne oraz opłat za wstęp do placówek kultury, np. muzeów, teatrów.
Radni PO i klubu prezydenckiego w najbliższym czasie przegłosują uchwałę, która zmusi prezydenta Krakowa do obliczenia jakie będą koszty wprowadzenia nowego rozwiązania, a następnie jego wdrożenia. Analiza finansowa ma być gotowa już do listopada 2015 roku. Radni uważają też, że na działanie karty będzie można pozyskać środki zewnętrzne, np. z Unii Europejskiej.
- Uważamy, że dzięki temu pozyskamy 60 tys. nowych podatników składających PIT-y w Krakowie. To pozwoli uzyskać większe wpływy do miejskiej kasy nawet o 100 mln zł. Z części z nich będzie można pokryć mniejsze wpływy z powodu zniżek – mówi Bogusław Kośmider, przewodniczący rady miasta.
Miasto chce też zaprosić do współpracy komercyjne firmy, które miałyby udzielać zniżek dla posiadaczy karty. Np. zakłady fryzjerskie, restauracje, klub fitness, prywatne obiekty sportowe.
- W Warszawie to już działa i to doskonale. Zniżki sięgają nie tylko 5-10 procent, ale nawet 20, i to na usługi, które są dość drogie – mówi Anna Szybist, radna PO.
Rok 2017 ma być pilotażowy, aby sprawdzić czy Krakowska Karta Mieszkańca się sprawdza, przyciąga podatników i czy miasto jest w stanie sfinansować jej działanie. Zagrożeń jest sporo. Nie chodzi tylko o ekonomię, ale o możliwy podział społeczny mieszkańców, na mających zniżki i tych, którzy ich mieć nie będą.