Stanisław Kracik ma swój profil na portalu Facebook. Można do niego pisać, można rozmawiać z innymi internautami, można obejrzeć film z wojewodą w roli głównej. - Nie ma tam haseł "głosujcie na mnie", nie ma też programu wyborczego - mówi Grzegorz Stawowy z Platformy Obywatelskiej, przedstawiciel Kracika. - Wojewoda zachęca tylko do debaty na temat przyszłości Krakowa.
Stawowy twierdzi, że Kracik założył swój profil na Facebooku pod wpływem zachęty ze strony sympatyków Platformy, której jest kandydatem na prezydenta Krakowa.- Ponad 100 wolontariuszy przyszło do wojewody z pomysłami, jak ulepszyć jego stronę. Wszystko, co zrobili, zrobili za darmo - dodaje Stawowy.
Inaczej sprawę widzą młodzi politycy z FMS. - Wojewoda wyraźnie zachęca do głosowania na niego, w filmie zamieszczonym na portalu. Mówi "wygrajmy te wybory". A przecież nie został ogłoszony jeszcze ich termin - twierdzi Adrian Sysiak, przewodniczący FMS. - Podejrzewamy, że wojewoda złamał prawo i sfinansował stworzenie filmu, w którym występuje z logo Platformy - dodaje.
Władze krakowskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej przytakują. - Nie zajmujemy stanowiska, ale jesteśmy za tym, aby odpowiednie organy wyjaśniły sprawę - mówi Grzegorz Gondek, szef SLD w Krakowie.
Jeśli okaże się, że zarzuty się potwierdzą, wojewoda Stanisław Kracik może mieć niemałe kłopoty.
- Prawo jest tu bezwzględne i mówi wyraźnie, że wydatkowanie na kampanię, która się jeszcze nie rozpoczęła, jest karane - mówi prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. - Jeżeli wojewodzie zostanie udowodniona wina, może on zostać ukarany grzywną od 100 zł do, nawet, miliona złotych - dodaje.
Jeżeli zaś wojewoda promował się całkowicie za darmo, żadne sankcje mu nie grożą. - Trzeba jednak stwierdzić, że nawet jeżeli kandydat nie wydał żadnych pieniędzy, to naruszył po prostu dobre obyczaje i, zapewne, osądzą go wyborcy - twierdzi Marek Chmaj.