Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowski starosta dba o swoich kolegów

Małgorzata Nitek
Krzyworzeka: Nikomu się nie rewanżuję. Kuczmański: Nie prosiłem o pomoc starosty.

Zawodowe życiorysy Józefa Krzyworzeki, Mariana Prusika i Krzysztofa Kuczmańskiego raz po raz się przecinają. A kłopoty związane z utratą pracy zwykle nie trwają długo. Zawsze znajdzie się jakaś posada w samorządzie albo w państwowej spółce. By zrozumieć ten mechanizm, warto się zagłębić w przeszłość.

Znajomość Krzyworzeki i Prusika, paradoksalnie, zaczęła się od ich rywalizacji o fotel wicewójta Zabierzowa w 1995 roku. Wtedy wygrał ją Krzyworzeka, ale rok później, gdy został wójtem, na swego zastępcę wybrał właśnie Prusika. Przez dobre osiem lat stanowili nierozłączny tandem.

Zmianę przyniósł rok 2004, gdy Józef Krzyworzeka zajął poselski fotel po Bogdanie Klichu, który został europarlamentarzystą. Prusik postanowił zawalczyć o fotel wójta, w czym wspierał go Krzyworzeka. Sytuacja jednak wymknęła im się spod kontroli. Ku zaskoczeniu obu panów, wybory uzupełniające wygrała niedoceniana przez nich przeciwniczka - Halina Kurtyka.

Prusik jednak nie był długo bez pracy. Szybko dostał posadę w starostwie powiatowym, którym rządził wtedy Jacek Krupa - również działacz PO.

Krzyworzeka nie cieszył się długo mandatem poselskim, bo kolejne wybory były już w 2005 roku. Zrezygnował wtedy z kandydowania, odstępując Krupie miejsce na liście PO.

Platforma zaproponowała wtedy Krzyworzece funkcję szefa kampanii wyborczej. Po wyborach mówiło się, że ma szansę przynajmniej na fotel wicewojewody, ale i ztego nic nie wyszło. Wtedy właśnie - w styczniu 2006 roku - został dyrektorem w Przedsiębiorstwie Usług Hotelarskich i Turystycznych, którego szefem był Kuczmański. Poznali się przy okazji prawyborów w PO w 2001 roku.

Wtedy Krzyworzeka był na fali (zdobył rekordową liczbę głosów), a wszystkie drogi, jak dziś podkreśla starosta, prowadziły do Zabierzowa. Jedną z tych dróg przyjechał Bogdan Klich (dziś minister obrony) ze swoim współpracownikiem Krzysztofem Kuczmańskim.

Krzyworzeka zaznacza teraz, że posada w PUHiT, na której w 2006 roku zatrudnił go Kuczmański, bynajmniej nie stanowiła formy koleżeńskiej pomocy. - Nie byłem wtedy bezrobotny. Od 2005 roku doradzałem prezesowi spółki Krameko. Bardzo majętni biznesmeni oferowali mi lukratywne stanowiska. Z moim doświadczeniem i kontaktami w samorządzie stanowiłem łakomy kąsek.

Dlaczego więc przyjął ofertę z PUHiT? - Krzysztof potrzebował fachowca, który zna się na administracji. Poprosił mnie o pomoc, więc pomogłem - wyjaśnia Krzyworzeka. Wersję tę potwierdza Kuczmański.
Obaj panowie nie utrzymali się jednak długo w PUHiT. Prawo i Sprawiedliwość, które było wtedy przy władzy, mianowało prezesem swojego człowieka. Został nim Radosław Włoszek, asystent posłanki Beaty Szydło z okręgu chrzanowskiego.

Krzyworzeka dotrwał do wyborów samorządowych. Jesienią 2006 roku został powiatowym radnym
i starostą. Kuczmański stracił wprawdzie posadę prezesa, szybko jednak został dyrektorem biura ds. rozwoju i funduszy strukturalnych w krakowskim starostwie. Co ciekawe, przedtem w urzędzie powiatowym nie było takiego stanowiska. Sprawami funduszy unijnych zajmował się wydział promocji.
- Stworzyłem to stanowisko nie dla Kuczmańskiego, lecz dla dobra powiatu. Przy rosnącej roli funduszy unijnych konieczne było, by zajmowała się tym odrębna jednostka - wyjaśnia dziś Krzyworzeka.

Właśnie wtedy poznali się Kuczmański z Prusikiem. - Nie łączy nas żadna bliska znajomość. Znamy się tylko na gruncie zawodowym - zapewnia obecny szef PUHiT. Prusik jednak bardzo pomógł mu
w powrocie do państwowej spółki. Okazja nadarzyła się po wyborach parlamentarnych wygranych przez Platformę.

W sierpniu 2008 roku Ministerstwo Skarbu powierzyło Marianowi Prusikowi funkcję szefa rady nadzorczej PUHiT. Wcześniej zasiadał w radzie nadzorczej dużo bardzej atrakcyjnej spółki zarządzającej lotniskiem w Balicach - MPL. Dlaczego zrezygnował z MPL na rzecz PUHiT, nie udało się nam dowiedzieć. Wczoraj Prusik był na urlopie. Obiecał, że porozmawia z naszą reporterką wieczorem, ale nie odbierał wtedy telefonu.

Prusik od razu po objęciu funkcji szefa rady nadzorczej złożył wniosek o rozpisanie nowego konkursu na prezesa. Dwa tygodnie temu mówił "GK", że chciał w ten sposób doprowadzić do "rynkowej" weryfikacji ówczesnego prezesa, który nie został wybrany w konkursie.

Według odwołanego prezesa PUHiT Włoszka, przy wyborze jego następcy doszło do naruszenia prawa. Gdy okazało się, że Kuczmański nie zdobył najwyższej liczby punktów, rada zarządziła dogrywkę.
I dopiero wówczas dopięła swego. Na nic się zdały utyskiwania związkowców, że konkurs był fikcją. Ministerstwo Skarbu stanęło murem za wyborem Kuczmańskiego. Dlaczego tak bardzo chciał wrócić do PUHiT? - Za rządów PiS wyrzucono mnie z tej spółki bez uzasadnienia. Chciałem dokończyć to, co zacząłem. Nic natomiast nie wiem o jakichkolwiek zabiegach Józefa Krzyworzeki, by mi w tym pomóc
- twierdzi Kuczmański.

Krzyworzeka, pytany przez "GK", czy wspólnie z Prusikiem wydatnie pomógł w zmianie władz PUHiT, odpowiada: - Nie wydatnie, ale może troszkę pomogliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska