Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowski ZUS wyłączył telefony [MÓJ REPORTER]

Karolina Gawlik
Zusomat
Zusomat fot. Andrzej Banaś
Klienci ZUS-u alarmują, że krakowskie oddziały wyłączyły swoje telefony. Jeśli ktoś nie jest w stanie wyjść z domu, musi dzwonić na numer warszawskiej centrali. Tymczasem na zgłoszenie tamtejszego konsultanta trzeba czasem czekać kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt minut.

Byłaś (-eś) świadkiem ciekawego wydarzenia? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska

O sprawie poinformował nas Czytelnik. Pan Robert jest klientem ZUS-u w Łagiewnikach. Od kilku miesięcy musi załatwiać sprawy osobiście, ponieważ jedyny telefon dla klientów, to numer warszawskiej centrali. Mężczyzna przestał dzwonić na ten numer, po tym, jak zapłacił wysoki rachunek, choć i tak nie uzyskał potrzebnych informacji.

- Ostatnio nie miałem wyjścia i musiałem telefonicznie uzyskać ważną dla mnie informację. Byłem przerażony, gdy automatyczna sekretarka poinformowała, że czas oczekiwania wynosi 45 minut - wspomina pan Robert. - Nie miałem wyjścia, więc czekałem, ale w pewnym momencie w końcu się poddałem. Gdy przyszedł mi rachunek telefoniczny, okazało się, że moje obawy były uzasadnione. Za to jedno połączenie zapłaciłem ponad 40 złotych!

Mężczyzna uważa, że ZUS to instytucja przeznaczona dla ludzi, więc nie powinna się od nich odgradzać. - Wiadomo, że ZUS nie cieszy się dobrą opinią. Dlatego boją się odbierać telefony od wściekłych klientów. Zamiast rozwiązywać ich problemy, zostawiają tylko jeden numer dla całej Polski i tym samym zapewniają sobie trochę świętego spokoju - ocenia nasz Czytelnik. - Dla mnie to jest skandaliczne. ZUS to firma często obsługująca ludzi starszych i chorych. Oni nie zawsze mogą pójść do oddziału osobiście, a nie stać ich na 40-minutowe połączenia. To straszne, że kosztem takich ludzi ZUS chce nabijać sobie pieniądze.

ZUS wyjaśnia, że takie biuro obsługi klienta to nie jest żadna nowość, ponieważ wiele banków stosuje takie samo rozwiązanie. Zdaniem firmy, większość spraw, z którymi dzwonią klienci, rozwiązuje właśnie konsultant z centrali. Jeśli jednak sytuacja jest wyjątkowa, może bez problemu przekierować połączenie do konkretnego oddziału. - Wprowadziliśmy jednolitą infolinię, żeby usprawnić sobie pracę, a klientom kontakt - wyjaśnia Jacek Dziekan, rzecznik prasowy. - Nasi konsultanci są w stanie udzielić każdego wsparcia klientowi. Tym bardziej, że mają dostęp do danych konkretnej osoby, jeśli ta się na to zgodzi.

Ale żeby doszło do rozmowy z konsultantem, trzeba się do niego dostać na linii. To czasem graniczy z cudem, czego dowodem jest przypadek pana Roberta. Jacek Dziekan przyznaje, że w niektórych porach dnia czas oczekiwania może być wydłużony, dlatego jeszcze w tym roku zostaną uruchomione dodatkowe linie. - Osobiście kontroluję, jak działa nasza infolinia. I rzeczywiście, kiedyś mój czas oczekiwania miał wynieść 10 minut - przyznaje. - Dlatego uruchomimy nową linię we wrześniu, a drugą pod koniec roku. Dzięki temu będzie więcej konsultantów do dyspozycji klientów.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska