https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krakowskie szkoły mistrzów? Ilu studentów przypada na jednego profesora na uczelniach? Sprawdziliśmy!

Zbigniew Bartuś
Najwięcej nauczycieli akademickich w Krakowie ma tradycyjnie Uniwersytet Jagielloński - ponad 4 tys. A ilu studentów przypada tam na jednego nauczyciela, w tym profesora? ZOBACZ NASZ RANKING!
Najwięcej nauczycieli akademickich w Krakowie ma tradycyjnie Uniwersytet Jagielloński - ponad 4 tys. A ilu studentów przypada tam na jednego nauczyciela, w tym profesora? ZOBACZ NASZ RANKING! Andrzej Banas / Polska Press
W starożytnych akademiach jeden mistrz kształcił jednego, góra kilku uczniów, bo tylko to dawało szansę na przekazanie wiedzy i umiejętności. Niewiele gorsze proporcje miała Akademia Krakowska w czasach rozkwitu, gdy kierowali nią tak wspaniali rektorzy, jak Stanisław ze Skarbimierza i Paweł Włodkowic. Pod koniec PRL, gdy wykształcenie wyższe zdobywało jedynie ok. 7 proc. młodzieży, na jednego profesora przypadało przeciętnie 30 studentów. Przy takiej liczbie wydaje się prawdopodobne, że mistrz zapamięta nazwiska swych uczniów, ma szansę z nimi porozmawiać, odpowiedzieć na pytania i trapiące ich wątpliwości. Oraz solidnie przepytać na egzaminach…

Wraz z upadkiem komunizmu Polska przeżyła niespotykany nigdzie w świecie boom edukacyjny. U schyłku XX wieku działało w naszym kraju więcej uczelni niż w ponad dwukrotnie ludniejszych Niemczech! Na studia poszło nagle ponad 50 proc. młodych ludzi z wyżów demograficznych urodzonych na początku lat 80. Owemu tsunami spragnionych wiedzy (a czasem raczej – dyplomu) nie towarzyszył odpowiednio szybki wzrost liczby wykwalifikowanej kadry dydaktycznej, zwłaszcza profesorów, więc normą (a jednocześnie patologią) wśród wykładowców stała się praca na kilku, a nawet kilkunastu uczelniach.

Jeden z najbardziej rozchwytywanych krakowskich profesorów ekonomii miał w pewnym momencie kontrakty w 17 szkołach wyższych. I do wyuczenia „osobiście”… 3 tys. osób. W takim układzie nie ma mowy o powstaniu relacji uczeń – mistrz. W auli wkładowej kotłuje się po prostu tysiąc (lub więcej) anonimowych osób, na egzamin przychodzi ich ponad tysiąc…

UJ i AGH dobre, ale nie najlepsze

Po kolejnych obostrzeniach prawnych (m.in. przymus wskazania przez każdego wykładowcę uczelni macierzystej, tzw. pierwszego miejsca pracy, zakaz zatrudniania się w innych uczelniach bez zgody rektora), ale przede wszystkim w wyniku wchodzenia w dorosłość pierwszych niżów demograficznych urodzonych w latach 90., proporcje między populacją studentów a liczbą nauczycieli akademickich przestały być tak absurdalne jak na przełomie wieków. Jakie są dzisiaj?

Ogółem na 20 uczelniach (i 2 wydziałach zamiejscowych) działających w Krakowie studiuje w tej chwili ponad 140 tys. osób, czyli aż 54 proc. populacji w wieku 19-24 lata. Najwięcej studentów jest, od wielu lat, na Uniwersytecie Jagiellońskim (39101), a następnie na Akademii Górniczo-Hutniczej (26349) oraz Uniwersytecie Ekonomicznym (17454).

Nie dziwi, że właśnie UJ i AGH zatrudniają najwięcej nauczycieli akademickich (w tym profesorów) – odpowiednio: 4119 (w tym 684 profesorów) i 2205 (430). Jednak w naszym rankingu, przedstawiającym, ilu studentów przypada na jednego profesora, obie te zacne uczelnie plasują się w połowie stawki. Nieco wyżej są w zestawieniu pokazującym, ilu studentów przypada na jednego nauczyciela akademickiego (profesora, adiunkta, asystenta oraz wykładowcę lub starszego wykładowcę). Oba rankingi prezentujemy graficznie.

Lepszy kontakt z profesorem – na stacjonarnych?

Warto zauważyć, że uczelnie publiczne, zwłaszcza te największe, kształcą zdecydowaną większość studentów w systemie stacjonarnym, zapewniającym (teoretycznie) częstszy, a więc i lepszy kontakt z nauczycielami, w tym profesorami. Na uczelniach niepublicznych jest przeważnie odwrotnie: niektóre (jak Wyższa Szkoła Ubezpieczeń) w ogóle nie mają studentów stacjonarnych, w innych stacjonarni stanowią 10-20 proc. ogółu. Wyjątkiem są tutaj: Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego oraz Akademia Ignatianum.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
To naprawdę absurd. Przecież ludzie zdolni nie stanowią aż tak dużego procentu społeczeństwa, a studia wyższe powinny być tylko dla zdolnych. Na uczelnie nie powinno trafiać więcej niż 25% populacji w wieku studenckim (a 30% to powinna być już naprawdę nieprzekraczalna granica). Masowe studia to spadek jakości studiów, gdyż muszą się - niestety - stać studiami dla tumanów. Studia wyższe powinny być elitarne.
T
Tak to widać !
Oczywiście że nie ma takiej mozliwości, i nigdy takiej możliwości nie było !!!
Ostatnimi czasy "profesorowie" obiegają się o status "celebrytów", i również im to *wątpliwie " wychodzi. trzeba sobie zdać sprawę z tego, że "profesor" to pozycja w hierarchii organizacyjnej szkoły akademickiej, nie zaś tył "guru". "Profesor" powinien być kompetentnym i dobrym nauczycielem. Takie "spojrzenie" na "profesorów im (profesorom) nie wystarcza, gdyż rozdęta megalomania "naukowej" ideologii marksistowsko-leninowskiej nie "wywietrzała im (profesorom) jeszcze z głów. Czas (p. profesorowie) zacząć myśleć "pozytywnie", i zacząć być skutecznym w praktyce swojej wiedzy (np.: być skutecznym w leczeniu chorób nowotworowych), nie zaś teoretyzować ("pierdolić") "trzy po trzy" !
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska