Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
Każdy mieszkaniec Podhala wie, że rodzina, która posiada na Krupówkach własne stoisko, z głodu nie umrze. Na deptaku sprzeda się wszystko. Od kiedy jednak miasto rekwiruje towar, "dzikich" handlarzy jest coraz mniej, bo mało kto odważy się działać tu nielegalnie. Zezwolenia na handel w tym miejscu magistrat bowiem nie wydaje - chyba że ktoś jest pomysłowy!
- Kiedy w piątek zobaczyłem co stanęło na Krupówkach, myślałem, że mam przywidzenia - mówi nam Piotr Ledar, przedsiębiorca z Krupówek. - Na środku deptaka stał stolik z plakatem "Informacja dla turystów". Myślałem, że właściciela pogoni straż miejska, ale okazało się, że stoi tam legalnie! Przeszedłem się więc Krupówkami i okazało się, że na całej ich długości stoją trzy takie "informacje".
Jak dodaje pan Piotr, na każdym kramie leżało kilka pomiętych ulotek o mieście. Zaraz obok stały jednak bogate stojaki z pocztówkami. Jak ustaliliśmy, właściciel "informacji" rzeczywiście dostał niedawno pozwolenie na swoją działalność. - Ja wydałem pozwolenie - mówi wiceburmistrz Zakopanego Wojciech Solik. - Przyszedł do mnie student, który wydaje przewodniki po mieście i włada trzema językami. Uznałem więc, że taki punkt informacji dla turystów to dobry pomysł. Pozwolenie było jednak tylko na jedno miejsce. O pocztówkach ten pan nic mi nie wspominał.
Wczoraj na Krupówkach otwarta była tylko jedna "informacja". Pocztówki sprzedawał w niej młody mężczyzna. Nie mówił ani po angielsku, ani po niemiecku. Jak sprawdzili przedstawiciele Biura Promocji, nie miał też przeszkolenia do obsługi turystów. - Ja tu tylko pracuję - wyjaśnił naszemu dziennikarzowi. - Pozwolenie na to miejsce dostał mój szef.
- To jest niedorzeczne - uważa Andrzej Kawecki, dyrektor Biura Promocji. - Nie wiem dlaczego magistrat wydał na takie coś pozwolenie. Przecież taki toporny stragan odstrasza turystów. To antyreklama miasta. Poza tym do prowadzenia informacji trzeba mieć przeszkolenia.
- Ktoś mnie chyba źle zrozumiał - mówi Piotr Badyoczek, właściciel ulicznej "informacji", do którego udało nam się wczoraj po południu dodzwonić. - Ja nie prowadzę informacji turystycznej tylko "Punkt informacji dla turystów". To różnica. Podpowiadałem ludziom, jak dojść do różnych miejsc w mieście. Po więcej informacji odsyłałem do Biura Promocji. Myślę, że taka działalność jak moja jest w mieście potrzebna.
Badyoczek dodaje, że jego informacja była bezpłatna, więc sprzedawał przy niej pocztówki, by jakoś zarobić na koszty utrzymania punktu. - Sprzedawał i już nie będzie tego robić - mówi burmistrz Solik. - Po waszej interwencji byłem na Krupówkach i rzeczywiście stwierdziłem, że taki punkt szpeci deptak. Natychmiast wypowiedziałem temu panu umowę. Jutro go tam już nie będzie.
"Darth Vader" grasował po dachu i przecinał kable. Zobacz wideo i zdjęcia!
Miss Lata Małopolski 2012 Zgłoś swoją kandydaturę!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!