Źródło: TVN24/x-news
Aż trzynaście zarzutów przedstawiła Janikowi Prokuratura Apelacyjna w Katowicach. Według śledczych tyle razy miał on przyjmować łapówki od przedstawicieli jednej ze spółek w Katowicach. Łącznie mowa o kwocie 140 tys. zł. - Najczęściej były to sumy od 10 do kilkunastu tys. zł - precyzuje prok. Tomasz Tadla z zespołu prasowego Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.
Nie wiadomo dokładnie, która firma miała korumpować byłego posła ziemi tarnowskiej i ministra spraw wewnętrznych, poza tym, że działała ona w branży górniczej. Co mogli w zamian osiągnąć jej przedstawiciele?
Według prokuratury chodziło o pomoc w załatwieniu firmie korzystnych decyzji dotyczących postępowań skarbowych i umorzeń podatkowych. Śledczy milczą na temat efektów tych zabiegów. Ale zarzuty postawili też właścicielowi spółki oraz byłemu wysoko postawionemu pracownikowi Izby Skarbowej w Katowicach.
Do przestępstw miało dochodzić w latach 2004-05, kiedy Krzysztof Janik należał do najważniejszych postaci lewicy. Przez większą część 2004 roku był nawet przewodniczącym Sojuszu, a wcześniej ministrem spraw wewnętrznych w rządzie Leszka Millera.
We wtorek do byłego polityka nie sposób się było dodzwonić. Poproszony o komentarz przesłał nam krótkiego SMS-a: „Zarzuty prokuratury uważam za nieprawdziwe. Nie mam nic więcej do dodania”. Zgodził się na ujawnienie swego wizerunku w kontekście tej sprawy.
Tadla nie chciał wczoraj ujawnić, jak na postawienie zarzutów zareagowali podejrzani. Powiedział nam natomiast, że wobec Krzysztofa Janika nie stosowano żadnych środków zapobiegawczych. - W naszej ocenie nie było takiej potrzeby - dodaje prokurator.
Śledztwo, w którym były parlamentarzysta otrzymał właśnie status podejrzanego, trwa od 2010 roku. - Dotyczy popełniania przestępstw korupcyjnych przez funkcjonariuszy publicznych w różnych miastach i różnych latach - mówi prok. Tadla. Podejrzanym może grozić kara do ośmiu lat więzienia.
Krzysztof Janik zasiadał w Sejmie w latach 1993-2005, a mandat trzykrotnie zdobywał w okręgu tarnowskim. Mimo ofert nie dał się namówić na start w najbliższych wyborach. Kilka tygodni temu w wywiadzie na łamach „Gazety Krakowskiej” ogłosił, że wycofuje się z czynnej polityki.