Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto był bogaty, ten miał wiatrak

Remigiusz Szurek
Fot. Mariusz Kapała
Wiatraki wyparła wszędobylska elektryczność. Dziś można je jeszcze zobaczyć w Ropie i Gródku. Alfons Kulka zauważa, że dzisiaj byłyby świetną atrakcją turystyczną, bo to regionalne dziedzictwo.

Miejscowość Ropa wiatrakami stała. Jeszcze w latach 50. i na początku 60. we wsi nad rzeką o tej samej nazwie stało ich ponad pół setki.

Patent na pierwszy wiatrak był z Ameryki

Ekspertem w ich budowie był nieżyjący już Józef Jarosz, w którym miłość do tych budowli rozbudził jego ojciec. Pewnego razu przysłał on synowi zdjęcia wiatraka z farmy w Ameryce, gdzie akurat przebywał. Młody Józef tak zauroczył się tymi urządzeniami, że postanowił zbudować podobne u siebie. Jedną z osób, które pamiętają wiatraki w Ropie, jest Alfons Kulka, ich konstruktor, dziś 75-latek.

Kulka pobierał nauki u wspomnianego Jarosza, który był jego sąsiadem. Zaczynał jako młody, ledwie 14-letni chłopak. Wiatraki budowały zwykle trzy osoby. Przy ciągłej pracy mogło to trwać nawet dwa miesiące. Do ich budowy używano drzewa jodłowego, bo było trwałe. Z kolei pióra do wiatraka robiono z lekkich świerkowych desek. Budowano je przy pomocy narzędzi ręcznych, takich jak piła, siekiera czy hebel.

Sercem wiatraka jest jego mechanizm

Alfons Kulka zbudował w swoim życiu około pięciu wiatraków. Drewniane budowle składały się z tzw. budy, gdzie mieścił się mechanizm - najważniejszy element każdego z nich. Nie mogło też zabraknąć kosza na zboże i skrzynki na mąkę. Trzeba było także zamontować słup, by koło z tzw. wietrznymi piórami mogło się obracać.

W Ropie zwykle wieje z północy i południa. Czasami mocniej, ale zazwyczaj w sam raz, więc co drugi dom w okolicach ponad 700-metrowej góry Chełm wznoszącej się nad Ropą posiadał swój oryginalny wiatrak. Jedynym zabezpieczeniem było związanie koła wietrznego łańcuchem i ustawienie go bokiem do wiatru, co zmniejszało opór powietrza. - Wiatraki były wytrzymałe, ich łożyska smarowano co jakiś czas olejem i działały długo bez większego zarzutu - wspomina Kulka.

Przeminęło z wiatrem, ale promocja aktualna

W Ropie tamtych czasów o tym, czy dany gospodarz był zamożny, decydowała właśnie obecność pokaźnych rozmiarów wiatraka na jego posesji. Koszt budowy w przeliczeniu na czasy dzisiejsze wynosił około 5 tysięcy złotych, co było sporą inwestycją. Biedniejsi używali więc żarnówek, czyli małego kamienia, na którym mieliło się zboże.

W dzisiejszej Ropie czy Gródku pozostały już pojedyncze sztuki wiatraków. Kilka można jeszcze zobaczyć w okolicach góry Chełm, gdzie mieszkali niegdyś Jarosz i właśnie Kulka. - Powiem tylko tyle, że odrestaurowany wiatrak byłby dużą atrakcją dla turystów. Powtarzam to od lat. To nasza historia i tradycja. Dzięki nim możemy zostać zapamiętani przez kolejne pokolenia - podsumowuje stanowczo ropski konstruktor.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska