- Do pracy posła można podejść na dwa sposoby - tłumaczy Józef Lassota, zwycięzca w naszym rankingu. - Jeżeli ktoś ogranicza się do obecności na głosowaniach, ma mnóstwo wolnego czasu. A jeżeli traktuje mandat poważnie, to na pewno pracuje dłużej niż osiem godzin dziennie - wyjaśnia.
Lassota zgłosił niemal 500 interpelacji. Liczba jest imponująca, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że niektórzy parlamentarzyści ograniczyli się zaledwie do kilku.
- Spraw bulwersujących mieszkańców jest dużo. Choć nie każda interpelacja rozwiązuje problem, to przynajmniej zwraca na niego uwagę i może pomóc w przyszłości - mówi Lassota.
|
Rok temu zwycięzcą w naszym rankingu był Józef Rojek z Solidarnej Polski. Dziś, mimo rekordowej liczby wystąpień (346) i wielu zgłoszonych interpelacji, znalazł się na drugim miejscu. Zadecydowały nieobecności - poseł nie pojawiał się w Sejmie w ostatnich miesiącach z powodu choroby i śmierci żony. Teraz wrócił na Wiejską i znów ma ręce pełne roboty. Złapaliśmy go wczoraj telefonicznie, gdy schodził z mównicy.
- Taki jestem, że mam rozległe zainteresowania życiowe, orientuję się, co się dzieje. A jak czegoś nie wiem, to się pytam. Angażuję się i nie widzę w tym nic nadzwyczajnego. Taka moja praca - tłumaczy skromnie.
W odróżnieniu od Rojka z mównicy przemawiać nie lubi Jerzy Fedorowicz (PO). Przez dwa lata zabrał głos tylko 10 razy. Trudno podejrzewać posła o tremę, gdyż jako aktor grający w serialu "Przepis na życie" zapewne przywykł do wystąpień. Skąd zatem taki słaby wynik? - Ach, nie róbmy z tego dramatu - prosi Fedorowicz. - Ja po prostu lubię się wypowiadać na tematy, na których się znam. A znam się na sprawach Polaków za granicą i na kulturze. Skoro kultura rzadko jest tematem głównych obrad, to często się nie wypowiadam - kwituje poseł.
Równie niską liczbę wystąpień ma Katarzyna Matusik-Lipiec (PO). Gorzej wypada tylko Paweł Graś, który sprawuje funkcję rzecznika rządu i w Sejmie się nie wypowiada wcale.
Na samym końcu naszego zestawienia znalazł się podobnie jak przed rokiem Marek Łatas (PiS). Jest rekordzistą, jeśli chodzi o opuszczone głosowania - jego nieobecność sejmowe maszynki odnotowaly aż 789 razy. Poseł tłumaczy, że przez kilka miesięcy był w szpitalu i przeszedł dwie operacje serca.
- Mam nadzieję, że teraz odrobię zaległości - mówi.
* * *
Jak liczyliśmy punkty? Opieraliśmy się na oficjalnych sejmowych statystykach. Dodaliśmy liczbę wystąpień oraz zapytań i interpelacji (po 1 pkt za każde). Przyznawaliśmy punkty za dodatkową aktywność: sprawozdawanie projektów ustaw (po 5 pkt. za każdą), występowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym(po 3 pkt.) i przewodniczenie komisji (10 pkt.). Odjęliśmy liczbę nieobecności na głosowaniach.
* Elżbieta Achinger (PO) dołączyła do posłów 11 lipca 2012 r.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+