- Po prostu ktoś przyjechał spychaczem i zasypał staw, który tętnił życiem - mówi Małgorzata Nawrot, inspektor KTOZ, która była na miejscu w Sułkowie.
Pracownik KTOZu dodaje, że człowiekowi trudno jest uruchomić w sobie empatię w stosunku do zwierząt, których się nie przytula i nie głaszcze.
- A ryby, jak wszystkie inne kręgowce, zdolne są do odczuwania cierpienia. Gdy pozbawia się je wody, z której pobierają tlen – duszą się tak samo, jak dusimy się my – w męczarniach - tłumaczy Małgorzata Nawrot.
Policyjne dochodzenie ws. uśmiercenia ryb
Miłośniczka zwierząt dodaje, że według lokalnych mieszkańców w stawie żył też żółw, po którym ślad zaginął.
Sprawą zajęła się już policja, która została zawiadomiona przez KTOZ. - Po przeprowadzeniu oględzin miejsca wszczęliśmy dochodzenia w sprawie uśmiercenia ryb. Sprawdzamy kto jest właścicielem gruntu i jaki był powód zasypania stawu i kto to zrobił - mówi mł. asp. Paweł Tomasik, z komendy powiatowej policji w Wieliczce.
Krakowskich inspektorów o zasypaniu stawu pełnego ryb poinformował anonimowo jeden z mieszkańców Sułkowa.
Kiedy pracownicy KTOZ dotarli na miejsce po stawie zostało już tylko niewielkie bajoro z bardzo mulistymi krawędziami.
- Na pierwszy rzut oka wydawało się, ze zgłoszenie jest bezpodstawne, nie widać było tragedii. Były wydzielone świeżym piachem granice stawu, którego prawie już nie ma, trawa i cisza. Ale po chwili odkryliśmy nieżyjące ryby, walają się jak śmieci: w mule, na trawie, która kiedyś okalała staw. Najwięcej było ich w miejscu, gdzie poszerzono rowek spustowy, żeby szybciej spuścić wodę. Tam były złoża martwych ryb, które znienacka pozbawione wody po prostu się podusiły - opisuje Małgorzata Nawrot.
Nikt nie wie do kogo należy działka ze stawem
Kiedy inspektorzy KTOZu próbowali ustalić właściciela działki natrafili na nieoczekiwane trudności.
„Szefowa i pracownicy sąsiadującego z nim DPS-u twierdzą, że nie wiedzą, czyj to teren. Widzimy jednak, że to nie tyle niewiedza, co strach przed właścicielem terenu i jego wpływami jest przyczyną, dla której nabierają wody w usta.” - czytamy na facebookowym profilu KTOZu.
Kiedy skontaktowaliśmy się z pracownikami DPSu w Sułkowie okazało się, że pani dyrektor nie ma i nikt poza nią nie może udzielać komentarza w tej sprawie.
Fundacja, która prowadzi DPS chwali się na swojej stronie, że w bezpośrednim sąsiedztwie jej placówki znajduje się miedzy innym staw – co daje pensjonariuszom domu „możliwość obcowania z naturą”.
FLESZ - Suche krany w Polsce? Deficyt wody narasta
- Ohydztwa, które kazali nam jeść w dzieciństwie. Pamiętacie?
- Trwa budowa prywatnego akademika, zajrzeliśmy do środka
- Szkieletor zmieni się nie do poznania [ZDJĘCIA]
- Imponująca budowa zakopianki, wkrótce nią pojedziemy!
- W te miejsca polecisz z Krakowa za mniej niż 100 zł
- Kolejki do lekarzy. Tyle poczekasz na wizytę, badanie i operacje w Małopolsce
