Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kup mi telefon, kup mi telefon, kup mi...

Przemek Franczak
Jednym z najtrudniejszych wyzwań, jakie stoją przed rodzicem współczesnym, jest wytłumaczenie dziecku, że tak naprawdę wcale nie potrzebuje własnego telefonu komórkowego. Łatwiej wychować je na dobrego człowieka, łatwiej objaśnić niuanse początku i końca życia, a nawet kolejność wykonywania działań w matematyce niż przekonać, że telefon szczęścia nie daje.

Zacząłem się już dziwić, że sieci komórkowe nie wykorzystują w reklamach takiego grepsu: Błagalny wzrok dziecka i hasło: "Tato, bo w mojej klasie już wszyscy mają telefony". Przerabiam to na co dzień. Ten wzrok i argumentacja (trzecioklasistki z podstawówki) sprawiają, że czasem czuję się jak amisz wychowujący swoje dzieci z dala od cywilizacji. Ale nie pękam.

Kochanie, mówię jej, ale zastanów się dobrze. Po co ci telefon? Niektórym dzieciom może jest potrzebny, bo mieszkają daleko od szkoły i muszą umawiać się z rodzicami. A ty do szkoły masz blisko, na kolonie jeszcze nie jeździsz, sama po mieście nie chodzisz. [Dziecię stoi niewzruszone]. Jak będziesz mieć telefon, uderzam w bardziej czułą strunę, to cała rodzina będzie do ciebie wydzwaniać. Gdzie jesteś? Już w szkole? A teraz gdzie jesteś? A teraz? [O, jest jakaś reakcja]. Poza tym, idę za ciosem, jak chcesz porozmawiać z koleżankami, to możesz zadzwonić z domowego.

No, i tu się wyłożyłem jak Sławomir Nowak na zegarkach. Dziecię bowiem w tym momencie zaczęło się głośno śmiać, spojrzało na mnie z politowaniem - tak, właśnie tym spojrzeniem, jakim od wieków obdarza się ojców, którzy nic nie kumają - i wyłożyło mi swoją teorię na temat posiadania telefonu. - Oj, ty nic nie rozumiesz - rzekło śmiejąc się ciągle. - Przecież tu nie chodzi o rozmawianie, telefon nie jest od tego.

Wtedy chyba usłyszałem, jak z grobów, zaciekawieni dyskusją, wstają Antonio Meucci i Aleksander Graham Bell, czyli ten, który telefon wymyślił, i ten, który niesłusznie uchodzi za jego wynalazcę. - Hm, a do czego służy? - No jak to, do czego. Do ściągania gier i piosenek, do tego, żeby mieć internet, własne hasło, własny login. Rozumiesz już?

Taaa, rozumiem. Login i hasło źródłem szczęścia. Parę posiadam, ale może na dorosłych to nie działa.

Mimo, he he, upływu lat, dostrzegłem naturalnie, że telefony trochę się zmieniły (choć chyba w tym scyfryzowanym świecie nadal można korzystać z analogowych aparatów z tarczą; czy hipsterzy już na to wpadli?). Technologicznym jaskiniowcem nie jestem, ostatnio bawię się na swoim smartfonie genialną aplikacją, która rozpoznaje utwory muzyczne. W radiu leci coś, co wam się podoba, jednym dotknięciem uruchamiacie program i po kilku sekundach na ekranie macie informację o tytule i wykonawcy. Od kiedy pamiętam, zawsze mi takiego urządzenia brakowało. No, ale choć ten mój telefon ma tyle różnych dinksów, służy mi za odtwarzacz muzyki, dyktafon, aparat fotograficzny, kamerę, GPS itd., itp., to jednak ciągle jego podstawowym zadaniem jest pełnienie funkcji "dalekogłosu". Chyba strasznie staromodny ze mnie gość.

W takiej szkole podstawowej telefon to dziś gadżet najważniejszy. Poznałem trendy: to musi być smartfon, najlepiej z androidem, bo na windowsie są gorsze gry, a przynajmniej te mniej popularne. Do tego szybki internet. Na absolutnym topie jest samsung, ale nie gardzi się też HTC (popatrzcie jak się Koreańczycy i Tajwańczycy rozwinęli, a jeszcze dwie dekady temu robili taki szajs). Z komórką z klawiszami nie ma się co nawet w szkole pokazywać.

W Stanach i na zachodzie Europy już zaczynają bić na alarm, że rośnie pokolenie uzależnione od smartfonów i tabletów. Na Youtube można obejrzeć filmy z dziećmi, które trzymając gazetę nie przewracają stron, tylko przesuwają po niej palcami, próbując wywołać jakiś efekt. Ale co zrobić, tak to będzie już wyglądało.

"To co, kupisz mi?" - słyszę to pytanie po raz setny i po raz setny odpowiadam, że jeszcze nie. Miewam jednak chwile słabości. Zwłaszcza wtedy, gdy w domu znajduję swój telefon (rozładowany) w różnych dziwnych miejscach i odkrywam na nim ślady dziecięcych palców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska