- Największą naszą bolączką jest brak młodego klienta, który wybiera galerię, bo w zimie jest tam ciepło, a w lecie chłodno - mówi Wiesław Nalepa, prezes zarządu spółki kupieckiej "Stary Kleparz". I dodaje, że jego spółka podejmuje wiele działań, aby młodzież doceniła walory placów targowych. Zainstalowali m.in. monitoring, nagłośnienie, darmowe wi-fi, dzięki któremu można połączyć się z internetem.
- Mamy stronę internetową, jesteśmy na Facebooku, nawiązaliśmy także współpracę ze szkołami gastronomicznymi licząc, że ich uczniowie kiedyś będą naszymi klientami, ale i tak niewiele to pomaga - tłumaczy Nalepa.
Zarządcy Nowego Kleparza podkreślają, że w ciągu ostatnich kilku lat stracili ponad połowę klientów. - Starsi ludzie, niestety, odchodzą, a młodzi rzadko trafiają na targowiska, bo nie są dla nich atrakcyjne - mówi Czesław Wadowski, prezes spółki kupieckiej Nowy Kleparz. I zaznacza, że kłody pod nogi kupców rzucają także urzędnicy miejscy.
- Zlikwidowana została przyNowym Kleparzu pętla busów, które kończą teraz trasy pod Galerią Krakowską, zmienione zostały także trasy wielu linii MPK. Kiedyś był tu duży punkt przesiadkowy i wiele osób robiło u nas poranne czy popołudniowe zakupy, a teraz jest pusto - podkreśla Czesław Wadowski. Przedstawiciele Nowego Kleparza twierdzą, że w pozyskaniu klientów nie pomogły nawet liczne akcje promocyjne. - Zaproponowaliśmy mieszkańcom darmowe weekendy. Mogli ustawić stanowisko np. ze swoimi wyrobami, garderobą, książkami i je sprzedać albo się wymienić, ale to też nie pomogło - dodaje Wadowski.
Kupcy podkreślają również, że o ile większe place targowe w miejscach często odwiedzanych - np. plac Nowy - jakoś jeszcze prosperują (głównie dzięki turystom), to mniejsze targowiska mają ogromne kłopoty. W tej grupie znajduje się m.in. Rynek Dębnicki. - Niestety, przy małych placach brakuje miejsc parkingowych, a teraz klienci chcą przyjechać autem na zakupy - mówi Dorota Bielatowicz, handlująca od lat warzywami i owocami w Dębnikach.
Kupcy mówią, że walkę z galeriami chcą toczyć głównie przy pomocy zdrowej żywności. - Coraz więcej osób stawia na zdrowe odżywianie. A właśnie na placach targowych można kupić najświeższe produkty od lokalnych producentów - mówi Anna Frajder-Grodecka z placu Nowego. - Na targowisku można też się potargować, a w hipermarketach usłyszeć można tylko pikanie czytnika - zauważają na placu Nowym.
Maksymilian Karwala, 28-latek spod Hali Targowej podkreśla zaś, że do targowisk można przekonać wiele osób czymś oryginalnym. - My kilka tygodni temu otworzyliśmy pod Halą"Krakowski Kumpir" - stragan z piecem. Kumpir to ziemniak, dojrzewający w piecu, podawany z pysznymi dodatkami, takimi jak: boczek, kiełbaska, salami, ser żółty, serek biały. Liczymy, że skusimy tym także młodych - mówi Karwala.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
